Wchodząc do auta, Bakugo zerknął na kartkę z zapisanym na niej adresem. Ashido nie miała brzydkiego pisma, ale i tak cudem się doczytał.
— Cholera, to na drugim końcu miasta! — krzyknął, posyłając Kirishimie rozzłoszczone spojrzenie.
Mężczyzna nic nie powiedział, widocznie wciąż był przygnębiony przez spotkanie z dawnymi przyjaciółmi.
— Jak zginąłeś? — zapytał Bakugo po chwili milczenia, jadąc po o dziwo prawie pustej szosie.
Kirishima posłał mu zdziwione spojrzenie.
— Dlaczego chcesz o tym wiedzieć?
— Jak nie chcesz, to nie mów — mruknął Bakugo, wzruszając ramionami.
— Wjechałem w ciężarówkę.
— Motocyklem?
— Aha — przytaknął Kirishima, drapiąc się po szyi w zakłopotaniu.
— Bolało? — zapytał Bakugo, po czym, gdy zdał sobie sprawę z głupoty zadanego pytania, miał ochotę przybić sobie piątkę z czołem.
Kirishima jednak posłał mu tylko lekko zdziwione spojrzenie.
— Umieranie? Nie. Rozgniatanie ciała na jakimś tirze? Jak cholera.
— Hmm. Tak — mruknął Katsuki i ledwie zauważalnym gestem podkręcił głośność radia, by te choć trochę zagłuszyło ciszę, która zapadła między nimi. — Jak tam jest? — zapytał w końcu.
— Gdzie?
— No... tam, gdzie się idzie po śmierci.
Eijiro zastanawiał się przez chwilę, zanim odpowiedział:
— To zależy od człowieka. Dla niektórych lepiej, dla niektórych gorzej. Inaczej. Gdzie jedziemy?
— Co? — zapytał zdezorientowany Bakugo, nieprzygotowany na tak nagłą zmianę tematu. — Do mojego mieszkania.
— A dlaczego nie do Nanako?
— Mieszka daleko, a ja nadal mam kaca, plus dzisiaj przychodzi ten cholerny nerd ze swoim cholernym bachorem i być może mieszańcem, a ja nie chcę zastać domu w ruinie.
— Nerd?
— Nerd.
— Czyli?
— Czyli ktoś, przed kim masz się nie ujawniać, bo zacznie panikować albo gorzej.
Kirishima parsknął cicho i kiwnął głową, uśmiechając się lekko.
— Wyłaź — warknął Katsuki po jakimś czasie, parkując przed budynkiem.
Wysiedli z samochodu, by chwilę później stanąć przed drzwiami mieszkania blondyna.
— No gdzie są te klucze do kurwy nędzy — narzekał, przeszukując kieszenie.
— Cześć, Bakugo! — zawołał nagle ktoś, kto był tak niski, że Kirishima musiał się pochylić, by móc spojrzeć na jego twarz. — Tak sobie myślałem... wiesz, niedawno umarł mi dziadek i zastanawiałem się, czy... tak w ramach sąsiedzkiej przysługi...
— Mam! — krzyknął Katsuki, triumfalnie unosząc klucz do góry. — Spierdalaj, borówo, nie będę nikomu służył za przenośny komunikator z zombie — warknął i w tym samym momencie zatrząsnął mu drzwi przed nosem, uprzednio wpychając Kirishimę do środka.
— Nie byłeś dla niego zbyt miły — zauważył brunet, siadając na kanapie.
— Nie będę usługiwał nikomu, a zwłaszcza takiej szumowinie jak on — burknął Bakugo, spychając mężczyznę z kanapy i siadając na niej.
CZYTASZ
Undertaker's word ||Kiribaku
Fanfiction,,- Jeżeli zakochałem się w duchu, to to już jest nekrofilia czy jeszcze nie? - Lecz się, stary." °•°•°•°•°•°•° -Undertaker!au -boyxboy -background tododeku -zawiera przekleństwa