05, dziecko

1.4K 187 104
                                    

  Wchodząc do auta, Bakugo zerknął na kartkę z zapisanym na niej adresem. Ashido nie miała brzydkiego pisma, ale i tak cudem się doczytał.

  — Cholera, to na drugim końcu miasta! — krzyknął, posyłając Kirishimie rozzłoszczone spojrzenie.

  Mężczyzna nic nie powiedział, widocznie wciąż był przygnębiony przez spotkanie z dawnymi przyjaciółmi.

  — Jak zginąłeś? — zapytał Bakugo po chwili milczenia, jadąc po o dziwo prawie pustej szosie.

  Kirishima posłał mu zdziwione spojrzenie.

  — Dlaczego chcesz o tym wiedzieć?

  — Jak nie chcesz, to nie mów — mruknął Bakugo, wzruszając ramionami.

  — Wjechałem w ciężarówkę.

  — Motocyklem?

  — Aha — przytaknął Kirishima, drapiąc się po szyi w zakłopotaniu.

  — Bolało? — zapytał Bakugo, po czym, gdy zdał sobie sprawę z głupoty zadanego pytania, miał ochotę przybić sobie piątkę z czołem.

  Kirishima jednak posłał mu tylko lekko zdziwione spojrzenie.

  — Umieranie? Nie. Rozgniatanie ciała na jakimś tirze? Jak cholera.

  — Hmm. Tak — mruknął Katsuki i ledwie zauważalnym gestem podkręcił głośność radia, by te choć trochę zagłuszyło ciszę, która zapadła między nimi. — Jak tam jest? — zapytał w końcu.

  — Gdzie?

  — No... tam, gdzie się idzie po śmierci.

  Eijiro zastanawiał się przez chwilę, zanim odpowiedział:

  — To zależy od człowieka. Dla niektórych lepiej, dla niektórych gorzej. Inaczej. Gdzie jedziemy?

  — Co? — zapytał zdezorientowany Bakugo, nieprzygotowany na tak nagłą zmianę tematu. — Do mojego mieszkania.

  — A dlaczego nie do Nanako?

  — Mieszka daleko, a ja nadal mam kaca, plus dzisiaj przychodzi ten cholerny nerd ze swoim cholernym bachorem i być może mieszańcem, a ja nie chcę zastać domu w ruinie.

  — Nerd?

  — Nerd.

  — Czyli?

  — Czyli ktoś, przed kim masz się nie ujawniać, bo zacznie panikować albo gorzej.

  Kirishima parsknął cicho i kiwnął głową, uśmiechając się lekko.

  — Wyłaź — warknął Katsuki po jakimś czasie, parkując przed budynkiem.

  Wysiedli z samochodu, by chwilę później stanąć przed drzwiami mieszkania blondyna.

  — No gdzie są te klucze do kurwy nędzy — narzekał, przeszukując kieszenie.

  — Cześć, Bakugo! — zawołał nagle ktoś, kto był tak niski, że Kirishima musiał się pochylić, by móc spojrzeć na jego twarz. — Tak sobie myślałem... wiesz, niedawno umarł mi dziadek i zastanawiałem się, czy... tak w ramach sąsiedzkiej przysługi...

  — Mam! — krzyknął Katsuki, triumfalnie unosząc klucz do góry. — Spierdalaj, borówo, nie będę nikomu służył za przenośny komunikator z zombie — warknął i w tym samym momencie zatrząsnął mu drzwi przed nosem, uprzednio wpychając Kirishimę do środka.

  — Nie byłeś dla niego zbyt miły — zauważył brunet, siadając na kanapie.

  — Nie będę usługiwał nikomu, a zwłaszcza takiej szumowinie jak on — burknął Bakugo, spychając mężczyznę z kanapy i siadając na niej.

Undertaker's word ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz