14, telefon

1.1K 157 74
                                    

  Będąc szczerym, Bakugo nawet nie podejrzewał, że ludzie potrafią być tacy przydatni. 

  Wszystko zaczęło się, gdy zrozumiał, że odnalezienie Megumi ,,na mieście" jest jak szukanie igły w stogu siana. Wtedy też momentalnie zatrzymał samochód, prawie powodując tym wypadek, i wysiadł z niego, ignorując nawoływania Eijiro. Podszedł do randomowego cywila z pieskiem i, wcześniej dramatycznym gestem zdejmując okulary przeciwsłoneczne, zapytał o Megumi Kirishimę, podając jej rysopis (na bieżąco podsuwany mu przez jej brata).

  Kilka godzin później po Jokohamie rozniosła się wieść, że Przyjaciel Dusz z Tokio, znakomity Bakugo Katsuki, potrzebuje pilnie zobaczyć się z niejaką Megumi Kirishimą.

  Wśród poszukiwaczy Katsuki rozróżniał trzy typy: ,,Energiczni", czyli ci, którzy zachwycali się możliwością pomocy ,,znakomitemu" Grabarzowi, ,,Obojętni", których było znacznie mniej, niż ,,Energicznych" – pomagali, by nie odstawać z tłumu – i ,,Niechętni". Tych było naprawdę niewielu, jak Jokohama długa i szeroka. Zaliczali się do nich głównie poważni ludzie biznesu lub nadęci nastolatkowie, myślący, że mogą wszystko. Bakugo wiedział, że zwykłe kłamstwo, typu: ,,Jak tam twoja matka? Nie wiesz? To może lepiej sprawdź, bo mam co do tego złe przeczucia", wystarczyłoby, by przekonać do poszukiwań większość z ,,Niechętnych", ale on sam był niechętny do zbędnego wysiłku, więc tylko z uśmiechem samozadowolenia wysłuchiwał raportów z poszukiwań od owego randoma z pieskiem, którego jako pierwszego zaczepił na ulicy.

  Gdy wreszcie położenie miejsca, w którym przebywała poszukiwana Megumi Kirishima, stało się powszechnie znane, Katsuki i Eijiro już tam byli.

  Kobieta, którą zastali siedzącą na starej, brudnej ławce w pobliskim parku, wyglądała na tylko trochę zdziwioną, co nijak współgrało z przypuszczalnym zachowaniem osoby, która jest poszukiwana przez całe miasto.

  — To przez ciebie nie chcą mnie zostawić w spokoju? — rzuciła, gdy tylko zauważyła Znak, którego od rozpoczęcia poszukiwań Katsuki nie zakrywał.

  — Po co? Chcesz wywróżyć mi śmierć? — zapytała znowu, gdy skinął głową, po czym z niesmakiem przysiadł obok niej.

  — Nie — mruknął, nawet nie siląc się na tłumaczenie jej, że jego Dar tak nie działa. — Twój brat chciał z tobą porozmawiać.

 Ku jego zdziwieniu, kobieta nie wyglądała na specjalnie zaskoczoną, a wręcz przeciwnie.

  — No tak, spodziewałam się tego — mruknęła, po czym rozglądnęła się wokoło. — Domyślam się, że nijak nie mogę go zobaczyć?

  — Ani zobaczyć, ani dotknąć, ani usłyszeć — potwierdził Katsuki, posyłając Eijiro wymowne spojrzenie.

  — W takim razie jak on zamierza ze mną rozmawiać? Przez ciebie? — Zmierzyła go krytycznym wzrokiem, jakby nie była zachwycona faktem, że jakiś obcy będzie świadkiem jej prywatnej rozmowy z martwym bratem.

  Zachowuje się normalnie, pomyślał Bakugo, marszcząc brwi. Dziwne.

  — Nie mam zamiaru wysłuchiwać waszych ckliwych rozmów, uwierz — parsknął Katsuki, po czym ruchem głowy wskazał na jej torbę. — Chyba masz w telefonie notatnik?

  Megumi uśmiechnęła się półgębkiem, zakładając ręce na piersi.

  — Notatnik mam, z telefonem gorzej — powiedziała, po czym, widząc jego pytające spojrzenie, dodała: — To miał być zwykły, wieczorny spacer. Nie potrzebowałam telefonu.

  — Zapytaj się jej jeszcze, dlaczego nie odbierała — podsunął nagle Eijiro, a Katsuki drgnął, zdając sobie sprawę, że ten przez cały czas stał za nim, dziwnie cichy i nieruchomy.

  — Shitty Ha... znaczy, twój brat pyta, dlaczego nie odbierałaś.

  Megumi uniosła brew, nieco się od niego odsuwając.

  — Skąd masz mój numer? — zapytała, patrząc na niego podejrzliwie.
 
  — Od Nanako — wyjaśnił poirytowany Bakugo, choć w duchu przyznał jej rację, w podobnej sytuacji sam też by tak zareagował. — Więc?

  — Ach, no tak. Nana nie ma mojego nowego numeru, to dlatego. — Kobieta pokiwała głową. — To jak, chyba jednak będziesz musiał służyć mi i Eijiro za komunikator, co? — rzuciła, a Katsuki od razu się skrzywił.

  Miał dwie, właściwie trzy opcje, z czego każda wydawała mu się tak samo zła i niedorzeczna. Pierwsza – zgodzić się z nią i tym samym zmusić się do męczącej i, co wydawało mu się pewne, długiej rozmowy o uczuciach; druga – dać im swój smartfon, co poniekąd mogliby wykorzystać przeciwko niemu; i trzecia – poprosić o użyczenie im swojego telefonu jakiegoś randoma, może nawet takiego z pieskiem.

  Jako że w okolicy nie było nikogo oprócz nich, z dwojga złego, Bakugo wybrał tą drugę opcję i niechętnie sięgnął do kieszeni, by wyjąć z niej swój smartfon, odblokować go i podać Megumi, która, odebrawszy urządzenie bez słowa, napisała krótką wiadomość, ręką osłaniając ją przed wzrokiem Bakugo (zupełnie, jakby go to interesowało). Następnie wyciągnęła rękę z telefonem w stronę, gdzie, jak jej się zdawało, znajdował się Eijiro, a ten prędko go od niej odebrał (choć wcale nie był tam, gdzie jej się zdawało).

  Nie minęło nawet dziesięć minut, a Katsuki już czuł, że umiera z nudów. Było na tyle późno, że mało kto kręcił się po parku, i na tyle wcześnie, że nie mógł liczyć na choćby nudną jak flaki z olejem wymianę zdań między okolicznymi bezdomnymi, a tym bardziej na bez wątpienia ciekawszą bójkę. Wobec braku jakiejkolwiek rozrywki, Katsuki zmuszony został do podjęcia kolejnej tego wieczoru decyzji – zostać i umrzeć albo odejść i najpewniej przeżyć. Wybór był prosty.

  Zerknął na rodzeństwo, pochłonięte rozmową. Oboje szczerzyli się do siebie (no, Megumi bardziej do drzewa przed nią), nie zwracając uwagi na nic oprócz ich samych i telefonu Bakugo, przekazywanego z ręki do ręki.

  Droga wolna.

  Nieśpiesznym ruchem podniósł się z ławki, nie spuszczając z rodzeństwa czujnego wzroku. Jeden nieostrożny ruch, a zostanie zauważony i najpewniej siłą przytrzymany na miejscu. Jeszcze trzy metry, dwa, jeden... i wreszcie przeszedł przez otwartą bramę parku, tym samym wychodząc na podniszczony chodnik.

  Dopiero teraz zauważył, w jak zaniedbanej części miasta się znalazł. Lampy w większości były popsute, chodniki i jezdnie dziurawe, śmieci porozrzucane, ściany starych kamienic pokryte rzucającymi się w oczy, ogromnymi napisami, typu: ,,Okumura i Lynx to geje", ,,KOCHAM CHUUYĘ" albo ,,Wypierdalaj Kuchel, ty głupia kurwo". Po chwili namysłu skręcił w prawo, gdzie było nieco czyściej i ryzyko napotkania ciemnych typków znacząco zmalało.

  Nie minęło jednak nawet dziesięć minut, a Bakugo już się zgubił, przeklinając siebie za zostawienie swojego telefonu w dłoniach tak naprawdę obcych mu ludzi. Nie miał pojęcia, gdzie się znajdował, a na ulicach nikogo nie było, więc nie miał kogo zapytać o drogę do parku... mimo tego czuł, że nie jest do końca sam. Czuł się obserwowany. Właśnie wtedy, gdy zdał sobie z tego sprawę, usłyszał głośny świst, poczuł silny ból z tyłu głowy, świat wokół niego zaczął wirować, a on sam upadł prosto w czyjeś ramiona.

  Później była już tylko ciemność.

Undertaker's word ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz