12, uliczka

1.2K 170 58
                                    

  Puk, puk.

  Bakugo uchylił powieki, zaraz je zamykając.

  Puk, puk.

  Ponownie otworzył oczy i niezdarnie zwlókł się z łóżka.

  Puk, puk.

  Powolnym krokiem podszedł pod drzwi i stanął przed nimi, ziewając.

  Puk, puk.

  Drzwi zostały nieco uchylone, a Kirishima niepewnie zaglądnął do środka, tym samym sprawiając, że jego i Bakugo twarze znalazły się bardzo blisko siebie.

  Naprawdę bardzo blisko siebie.

  Przez moment tylko wpatrywali się sobie w oczy, Eijiro wyglądał na zdziwionego, a Katsuki na, no cóż, po prostu wyczerpanego. Pewnie staliby tak jeszcze przez moment, nie kontaktując z otaczającym ich światem, ale w końcu Bakugo otrząsnął się z dziwnego transu i odepchnął od siebie mężczyznę.

  — Nie właź mi do pokoju, debilu — burknął, ignorując natarczywy wzrok Eijiro.

  — Przecież pukałem — mruknął ten, przytomniejąc.

  — Nie pozwoliłem ci wejść.

  — Myślałem, że śpisz, chciałem cię obudzić.

  Bakugo uniósł brew, odwracając się do niego.

  — Niby po co?

  — No nie wiem, bo spóźnisz się na zajęcia?

  — Skąd wiesz, że studiuję? — mruknął Katsuki, podchodząc do szafy i wyciągając z niej czarną koszulę i dżinsy.

  Eijiro wywrócił oczami i wskazał kciukiem na stolik do kawy, na którym leżał telefon Bakugo.

  — Ustawiłeś alarm, obudził mnie.

  Katsuki skrzywił się delikatnie. Dlaczego poprzedniej nocy nie wziął telefonu ze sobą, gdy kładł się spać?

  A, no tak, bo praktycznie całą noc chodził po pokoju i przeklinał siebie za to, co powiedział. ,,Martwiłem się" to nie są słowa, które mówi się do kogoś, kogo zna się zaledwie trzy dni. Najgorsze jednak było to, że nie kłamał. Naprawdę się martwił i obwiniał, choć tak naprawdę nie miał o co.

  Zaczynał przywiązywać się do tego idioty i, cholera, może to właśnie go tak przerażało.

  — ...słuchasz mnie w ogóle? Bakugo?

  — Hm?

  Kirishima spojrzał na niego z dezaprobatą i gestem wskazał na lodówkę.

  — Pytałem, co chcesz na śniadanie.

  — Nie musisz mi nic robić — zaprzeczył od razu Bakugo, grzebiąc w kieszeni płaszcza, gdzie miał nadzieję znaleźć portfel.

  — I tak nie mam nic lepszego do roboty, a nie chcę na tobie żerować. Jest w drugiej kieszeni.

  — Co?

  — Portfel. W drugiej kieszeni.

  Bakugo posłał mu podejrzliwe spojrzenie i przeszukał drugą kieszeń skąd, o ironio, wyciągnął zgubę.

  — Skąd...?

  — Zawsze go tam dajesz, a potem zapominasz i się wściekasz — przypomniał Kirishima, a Katsuki, choć niechętnie, musiał przyznać mu rację.

  Kiedy, do cholery, zdążył mnie tak dobrze poznać?

  — No, bierz i idź — powiedział Eijiro, wpychając Katsukiemu torbę ze śniadaniem i popchnął go do drzwi. — Tylko nie zapomnij, że w piątek jedziemy do Megumi!

Undertaker's word ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz