Eijiro obudziły wrzaski. Wrzaski i podejrzanie głośne łomoty, jakby coś upadało zaraz obok jego głowy.
Oczywiście nie chciał, żeby coś spadło mu na głowę, więc błyskawicznie usiadł, ignorując irytujące mroczki, które nagle pojawiły mu się przed oczami.
— Coś się stało? — zapytał, ziewając i posyłając Katsukiemu zmęczone spojrzenie.
Mężczyzna nawet na niego nie zerknął, za to nadal maltretował mieszkanie przy akompaniamencie głośnych przekleństw.
— Szukasz czegoś? — zapytał ponownie Kirishima, przeciągając się i ostrożnie wstając z kanapy. Zeszłego wieczoru nie wydawała się jakoś szczególnie niewygodna, ale dzisiaj i tak cholernie bolały go plecy.
— Tak, do kurwy, tak! — wrzasnął Bakugo, prawie przewracając stojącą przy drzwiach komodę.
Wyciągnął rękę w stronę ciężkiego mebla, by jednak dokończyć dzieła zniszczenia, ale Kirishima szybko do niego podbiegł i złapał za nadgarstek, unieruchamiając go.
— Matko święta, człowieku! Nie niszcz własnego domu! — zawołał, obserwując, jak Bakugo powoli się uspokaja.
Rozglądnął się po pomieszczeniu. Wyglądało jeszcze gorzej, niż po pamiętnej imprezie. Wszystkie szuflady zostały wysunięte, a ich zawartość wysypana na podłogę. Ściany umazane były czerwoną substancją o konsystencji keczupu. O dziwo, w okolicach kanapy, gdzie spał Kirishima, było względnie czysto.
— Dlaczego tam nie urządziłeś demolki? — zaryzykował pytaniem mężczyzna, podnosząc wzrok na twarz Bakugo.
— Stwierdziłem, że szkoda zachodu, bo i tak nie uda mi się ciebie bardziej zabić.
— A tak poważnie? — zapytał Kirishima, uśmiechając się lekko.
Bakugo spuścił wzrok na swój nadgarstek, nadal trzymany przez bruneta.
— Nie chciałem cię budzić — powiedział to takim tonem, jakby to było czymś zawstydzającym.
W efekcie Kirishima oczywiście też się speszył. Szybkim i pozornie nic nieznaczącym ruchem, puścił rękę Bakugo i odsunął się nieco, prawie wpadając na komodę, która stała tuż za nim.
— To... czego szukałeś? — zapytał, siląc się na swobodny ton.
— Ha? A, tak. Tej kartki z adresem. Za chuja nie mogę sobie przypomnieć, gdzie ją położyłem.
Eijiro ponownie rozglądnął się po pomieszczeniu, na moment zawieszając wzrok na torbie Bakugo, która leżała wciśnięta w kąt pokoju.
— Sprawdzałeś w portfelu?
Katsuki otworzył usta, by zaraz je zamknąć. Zastanawiał się jeszcze przez chwilę, po czym powiedział:
— Jakoś... na to nie wpadłem.
Rozpiął zamek torby, wyciągnął skórzany portfel i, ku swojemu zdziwieniu, wyjął z niego małą karteczkę pokrytą drobnym pismem Miny.
A Kirishima wybuchnął śmiechem.
°•°•°•°•°•°•°
— O, panie sąsiedzie, dzień dobry! Wie pan, upiekłem ciasto i zastanawiałem się, czy może zechciałby pan je przyjąć!Kirishima przeniósł wzrok w stronę, z której dobiegał głos. W drzwiach stał ten sam niski mężczyzna, który zaczepił ich wcześniejszego dnia. Widocznie postanowił zmienić nastawienie, bo wcześniej nie zwracał się do Bakugo per: ,,pan".
CZYTASZ
Undertaker's word ||Kiribaku
Hayran Kurgu,,- Jeżeli zakochałem się w duchu, to to już jest nekrofilia czy jeszcze nie? - Lecz się, stary." °•°•°•°•°•°•° -Undertaker!au -boyxboy -background tododeku -zawiera przekleństwa