10, wywiad

1.2K 157 103
                                    

  Na dworze było już dawno ciemno, gdy Eijiro, ciężko dysząc, wreszcie stanął pod drzwiami mieszkania Bakugo. Miał nadzieję, że mężczyzna już zdążył zasnąć, w innym wypadku czekała go... nie, nie śmierć. Na swoje nieszczęście nie mógł znowu umrzeć.

  Ostrożnie uchylił drzwi i zajrzał do środka. W korytarzu światła były zgaszone, tak samo jak w salonie. Powoli zdjął kurtkę i buty, odłożył zakupy, które, chcąc nie chcąc, wziął ze sobą nie płacąc, i skierował się do lodówki, by po cichu włożyć do niej produkty.

  Nagle jednak włosy stanęły mu na karku z przerażenia. Ktoś za nim stał.

  Ba, nie ktoś, tylko najgorszy z możliwych ktosiów. Bakugo Katsuki.

  — Gdzie byłeś? — Eijiro poczuł na swoim ramieniu dłoń mężczyzny.

  Jego głos był opanowany, wręcz zbyt opanowany.

  — W supermarkecie — powiedział Kirishima, starając się brzmieć na pewnego siebie.

  Był mężczyzną, nie tchórzofretką, do cholery!

  — Ach, tak. W supermarkecie — mruknął Bakugo, cały czas zmniejszając dystans między nimi. — Włącz telewizor, bardzo ciekawe wiadomości przekazują na kanale szóstym.

  Kirishima niepewnie wykonał polecenie; nieco niepokoił go fakt, że Katsuki nie odsunął się ani o krok, podążając za nim niczym duch.

  — ...To właśnie tu podobno zjawiła się tajemnicza zjawa. Czy może nam pani opisać jej wygląd? — pytał reporter starszą panią, w której, ku swojemu przerażeniu, Eijiro rozpoznał ekspedientkę.

  Tą samą, którą przez przypadek prawie przyprawił o zawał.

  — Proszę pana, ja panu mówię, na początku ten duch zdawał się być normalny jak pan czy ja — opowiadała z przejęciem staruszka — ale nic nie mówił. Kazałam mu zapłacić za zakupy, a on wtedy podniósł rękę... o Boże, to było straszne. On nie miał ręki. On nie miał ciała. Zrzucił z siebie płaszcz i zwiał nie płacąc, wyobraża pan sobie? W tych czasach to nawet widma są niewychowane. Kiedyś to było... — zaczęła biadolić kobieta, ale nieco zażenowany reporter przerwał jej.

  — Duch coś kupił, tak? Potrafiłaby pani sobie przypomnieć, co?

  — Jasne, że potrafiłabym! Pamiętam nawet pana wczorajsze zakupy, kupił pan czekoladki i prezerwatywy, pewnie miło spędził pan wieczór — powiedziała z cwanym uśmiechem, a reporter zrobił się  czerwony na twarzy. — Duch kupił makaron, sos pomidorowy i mięso. Gdybym nie wiedziała, że te to nie potrzebują jedzenia, to powiedziałabym, że robi spaghetti.

  — Dziękujemy pani za wywiad. Policja ma podejrzenia, że w sprawę może być zamieszany któryś z Przyjaciół Dusz, zwanych potocznie...

  Ekran zgasł, ale Eijiro nadal wpatrywał się w niego tępym wzrokiem, zastanawiając się, czy może mieć jeszcze bardziej przerąbane.

  — W niezłe bagno mnie wpakowałeś, Kirishima. Na dodatek przed chwilą dzwonił do mnie jakiś gliniarz i zgadnij, o co pytał — powiedział Bakugo spokojnie, a Eijiro aż zadrżał.

  — Jesteś bardzo zły? — zapytał niepewnie, powoli się odwracając.

  — No co ty, jasne, że nie jestem zły. — Katsuki uśmiechnął się, a Kirishima odetchnął z ulgą, będąc pewnym, że widocznie nie docenił dobrego serca Bakugo. — Tylko po prostu... KREW MNIE ZALEWA, TY JEBANY IDIOTO!!! — wrzasnął nagle, prosto do ucha Eijiro, który aż podskoczył. — JAK MOŻNA BYĆ TAKIM POJEBAŃCEM?!

  — Przepraszam...? — Kirishima zaczął się cofać, byle dalej od tego demona z piekła wziętego.

  No cóż, mina Katsukiego rzeczywiście mogła nasunąć takie podejrzenia co do jego tożsamości.

  — WYPIERDALAJ STĄD NATYCHMIAST!— wrzasnął Bakugo, wskazując na drzwi.

  — Ale gdzie ja będę spał?! — zapytał autentycznie przerażony Eijiro.

  — NIE OBCHODZI MNIE TO! ZDECHNIJ POD MOSTEM!

  — Przecież nie mogę...

  — WYNOCHA!

  I nim Kirishima się spostrzegł, został wyrzucony za drzwi i stał się bezdomnym.

°•°•°•°•°•°•°

  Eijiro był głodny.

  Nie mógł umrzeć, to prawda, ale nie mógł również znieść smakowitych zapachów, wydobywających się zza drzwi mieszkania Bakugo, który najpewniej właśnie robił bardzo spóźnioną kolację ze składników, które ukradł Kirishima, nie on.

  Cierpiał pod tymi nieszczęsnymi drzwiami już od dobrych paru godzin, na przemian waląc w nie pięścią i dzwoniąc. Oczywiście za każdym razem Katsuki go ignorował.

  — Totalnie spierdoliłem — westchnął Eijiro, przejeżdżając dłonią po twarzy.

  Był bardzo śpiący, ale przecież, na litość Boską, nie będzie się kładł na tak brudnej podłodze!

  Już miał ponownie zadzwonić, wrzasnąć, zapukać, zrobić cokolwiek, by Bakugo wreszcie wpuścił go do środka, gdy go olśniło.

  Błyskawicznie przeszedł spod jednych drzwi do drugich i parę razy walnął w nie pięścią. Otworzyły się po chwili, w progu stał bardzo niski mężczyzna z dziwną fryzurą, był ubrany tylko w szlafrok, który ciągnął się za nim jak welon za panną młodą.

  — Ktoś sobie głupie żarty stroi — mruknął wyraźnie niezadowolony Mineta i z powrotem wszedł do swojego mieszkania, uprzednio zamykając drzwi.

  Na szczęście Eijiro zdążył wślizgnąć się do środka.

Undertaker's word ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz