Przez cały ten czas w ogóle nie miałam kontaktu z Danielem. Kilka dni później napisałam do niego wiadomość , że chcę się z nim spotkać. Umówiliśmy się w piątek po południu. Byłam już na placu, na którym mieliśmy się zobaczyć, ale jego jeszcze nie było, więc usiadłam na ławce i stwierdziłam, że chwilę poczekam.
Daniel spóźniał się już 10 minut i nadal nie pojawiał. Trochę się zirytowałam, ale postanowiłam, że dam mu jeszcze 5 minut, bo nie ukrywam, że zależało mi na tym, aby skończyć to już raz na zawsze. W końcu przyszedł i usiadł obok mnie.
- Mówiłaś, że chciałaś porozmawiać - zaczal po tym, kiedy przywitalismy sie krotkim hej.
- Tak, chcialabym ci cos powiedzieć - zaczelam - otóż ...
- Czekaj - przerwał mi - może lepiej chodźmy do mnie, tutaj wszyscy będą nam przeszkadzać. Akurat nikogo nie ma w domu - nalegał, ja zgodziłam się z racji, że faktycznie lepiej załatwiać takie rzeczy sam na sam, a nie kiedy dookoła chodzi mnóstwo ludzi, którzy w szale Halloweenowych zakupów tylko czekają na okazję, żeby coś podsłuchać i puścić plotę.
Szliśmy do jego domu w ciszy, która była w połowie komfortowa, ale też trochę niezręczna. Kiedy byliśmy na miejscu weszłam do budynku jako pierwsza i od razu ruszyłam w stronę salonu, po czym usiadłam na kanapie.
- Chcę powiedzieć, że chyba powinniśmy zerwać - powiedziałam na jednym wdechu, a Dani spojrzał na mnie ze złością w oczach.
- Chyba się przesłyszalem - zaczął, podchodząc do mnie - Sluchaj no, nie po to jesteśmy razem 3 lata i uznają nas za najlepszą parę w szkole, a nawet w okolicy, żebyś to TY teraz zrywała ze mną - powoli podnosił głos, a na moim ciele pojawiły się dreszcze - Jeszcze ludzie pomyślą, że coś jest ze MNĄ nie tak, a to tylko jakieś twoje zachcianki. JA TUTAJ RZĄDZĘ I TO JA POWIEM KIEDY BĘDZIE KONIEC, WIĘC TERAZ ALBO PRZYTAKNIESZ I GRZECZNIE WYJDZIESZ, ALBO BĘDZIEMY INACZEJ ROZMAWIAĆ - darł się.- Nie masz prawa - wysyczałam mu prosto w twarz i w tamtym momencie tego pożałowałam, bo znów poczulam to okropne pieczenie na lewym policzku.
- Powiedziałem, że masz się zamknąć - chwycił mnie za gardło - Aha i tylko spróbuj komuś powiedzieć o CZYMKOLWIEK to dopiero wtedy poznasz prawdziwy ból - jego silna dłoń coraz mocniej uciskała moją szyję, równocześnie odcinając mi dopływ powietrza, co sprawiło, że zaczęło kręcić mi się w głowie. Po chwili puścił mnie, a ja opadłam na kanapę. Chciałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie, bo ciągle nie mogłam złapac choć trochę powietrza.
Nie wiedzialam co się do końca stało, jakbym była jakimś amoku, śnie... Czymś co sprawiało, że nie umiałam kontrolować, co teraz powinno nastąpić.
- Jeśli nie masz nic więcej do powiedzenia, to lepiej wyjdź, bo chciałbym pobyć sam - zaczął po chwili chłopak, a ja bez słowa wyszłam z jego domu i pokierowalam się prosto do parku. Było to miejsce, w którym mogłam się uspokoić i przemyśleć parę spraw. Usiadłam na mojej ulubionej ławce na przeciwko pięknej bramy wejściowej. Lubię tutaj siedzieć i patrzeć, ile ludzi przewija się przez to miejsce. Mimo, że jest ono dość daleko od mojego domu to i tak lubię tutaj przychodzić. Minęło kilka minut, które bezczynnie przesiedziałam. Nie miałam na nic ochotę i nie miałam też pojęcia jak wybrnąć z mojej sytuacji. Przeciwstawić się Danielowi, czy dać sobą pomiatać... Nagle moje przemyślenia przerwał znajomy głos...