Kiedy on jest chory

3.6K 130 34
                                    

Obiecałam długi rozdział to macie: 5808 słów

No cóż... Zamiast jednej dodatkowej osoby macie dwie. Uzupełnienie z nimi będzie, kiedy je napiszę, miłego czytania życzę UwU

|Hinata Shoyo|

Po kolejnej godzinie przeszukiwania szkolnych korytarzy, nigdzie nie widziałam znanej mi, rudej czupryny. Widziałam dookoła wielu ludzi, ale zamartwiał mnie to, że Hinaty nigdzie nie było. Zawsze to albo on znajdował mnie, albo ja go, ale na zaledwie pierwszej przerwie, bo energicznego chłopaka w żaden sposób nie dało się ominąć.

- Cześć Kageyama-san... Widziałeś może dzisiaj Shoyo? - Zapytałam nieśmiało jego przyjaciela, gdy tylko zdołałam zobaczyć go na jednej z ławek w zacienionym miejscu. Uniósł na mnie podejrzanie wzrok i na sekundę przestał pić swoje jagodowe mleko.

- Nie było go dzisiaj w szkole. - Wydukał i odwrócił wzrok. Zamrugałam kilka razy w szoku. Przecież powiedziałby mi, gdyby z jakichkolwiek powodów nie mógłby dzisiaj przyjść do szkoły.

Westchnęłam cicho i podziękowałam chłopakowi. Szybko odeszłam w inną stronę i od razu chwyciłam komórkę w dłoń. Po kilku sygnałach usłyszałam zaspany głos chłopaka.

- [Imię]...? - Spytał cicho. Nie brzmiał za dobrze i dało się domyśleć, że czuł się podobnie.

- Sho-chan? Obudziłam cię? Przepraszam! - Powiedziałam przejęta, zaśmiał się cicho do słuchawki.

- Nie, nie... Miałem się tylko zdrzemnąć, a dzwonek miałem ustawiony na za kilka minut, więc nic mi nie zabrałaś. - Pomimo śmiechu, dalej coś nie grało. W moich przekonaniach utwierdził mnie kaszel chłopaka, który z tego powodu odsunął się od telefonu.

- Hinata... Słyszę, że coś nie gra. Rozchorowałeś się? Dlaczego mi nie powiedziałeś?! - Zawołałam z wyczuwalną pretensją.

- Nie chciałem cię denerwować. Chyba mi nie wyszło. - Westchnął i w słuchawce rozległ się jego słaby i głupkowaty śmiech.

- Zaraz będę. - Stwierdziłam pewnie i nie dałam mu czasu na zaprzeczenia, bo od razu rozłączyłam telefon. Bez namysłu zabrałam torbę i wyszłam ze szkoły.

Pojechałam autobusem do niego i zatrzymałam się na danym przystanku. Zapukałam pewnie w drzwi i odczekałam dłuższą chwilę. Jak się okazało otworzyła mi mała Natsu.

- [Imię]-chan! Chodź, bo Ni-san bardzo źle się czuje, a ja nie wiem, co robić! - Zawołała zdruzgotana dziewczynka i ruszyła przodem. Zdjęłam na szybko buty i zamknęłam za sobą drzwi.

Pobiegłam za młodą Hinatą i znalazłam się w pokoju Shoyo. Rozszerzyłam oczy, gdy zobaczyłam go całego w bandażach i otoczonego pluszakami, najpewniej dziewczynki.

- [Imię]-chan? - Zapytał słabo i próbował wstać, a szybko przygniotłam go ręką, żeby nie wstawał.

- Tak. Zraniłeś się? - Dłonią dokładnie sprawdziłam temperaturę chłopaka na policzkach i czole. Był cały rozpalony.

- Nie. - Westchnął i jakby znużony spojrzał na wszystko, co go otaczało, a potem spojrzał na siostrę. Od razu domyśliłam się, co grało. Mała nie wiedział, jak pomóc bratu, więc zrobiła to, co myślała, że jest dobre dla niego.

- Natsu? Może naprawimy twojego brata? Weź ten materiał i namocz go w bardzo, ale to bardzo zimnej wodzie, dobrze? Potem wykręć ją z całej siły, jaką masz. - Zaproponowałam dziewczynce, a ta przytaknęła i pognała stąd. Wtedy zdjęłam niepotrzebne bandaże z chłopaka i pluszaki odłożyłam do tyłu, by mu nie przeszkadzały.

Haikyuu Scenariusze!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz