II

260 8 0
                                    

-Julia! Julia!- biegła do niej Wanda, wołając ją po imieniu.

- Spóźniłaś się- zaśmiała się szatynka.

- Wiem, ale za to kupiłam ciastka z marmoladą.

- Yeeey jedzenie!- ucieszyła się i razem Pliszką poszły do reszty.

Od początku wakacji, Rzęsa spotykała się z przyjaciółmi pod wielką wierzbą nad jeziorkiem. Często się tam kąpali, urządzali pikniki i świetnie się bawili. Było tam bardzo spokojnie i zielono. Gałęzie drzewa były na tyle długie, że łatwo było się tam ukryć. Zazwyczaj, właśnie tuż pod pniem drzewa rozkładali koc i tam przesiadywali.
Dookoła nie było żadnych domów, tylko polana pokryta różnymi kwiatami. Julia uwielbiała przychodzić tu nocą i patrzeć w niebo zasłane gwiazdami.

- Ooo nareszcie się zjawiłaś!- powitał Pliszkę Alek.

- Iii kupiłam ciastka!- wszyscy nagle się rzucili na Wandę, żeby zdobyć słodkości. Kiedy się rozstąpili torebka była pusta.

- Artur! Wziąłeś za dużo! Oddaj mi jedno!- krzyknęła Rzęsa.

- Chcesz, to mnie złap!- szatyn zaczął uciekać, a Rzęsa pobiegła za nim. Zatrzymała się tuż za Smokiem bo zobaczyła, że on również przystanął.

- Artur?- zapytała podejrzliwie. Chłopak się odwrócił, a dziewczyna spostrzegła, że zjadł jej ciastka!

- Ty mendo!- nagle chwycił ją w pasie, przerzucił przez ramię i wrzucił do jeziora. Nie zdąrzyła nawet zareagować. Wstrzymała szybko oddech i poczuła jak ogarnia ją zimno wody.

Nauczyła się pływać w tamte wakacje na obozie. Prawie się wtedy utopiła i stwierdziła, że musi nauczyć się pływać. Rudy był jej nauczycielem. Zawsze Julii pomagał i mogła mu ufać. Nigdy się nie śmiał z tego, że nie pływa. Czego nie może powiedzieć o Arturze. Nabijał się z niej przy każdej okazji. Nie tylko w kwestii pływania. Kiedy miała osiem lat, mama kupiła jej niebieską, bufiastą sukienkę. Powiedział, że wygląda w niej jak wieloryb. Od tego czasu Artur, mówi na nią Wieloryb. Rzęsa płakala przez to cały dzień i już więcej nie nosiła sukienek. Mimo że nie pokazywała tego, zdanie Smoka bardzo się dla niej liczyło. Było też na odwrót, ale Julia tego nie zauważała. Jednak nie była dłużna Arturowi i też robiła sobie z niego żarty. Ich relacja polegała na śmianiu się z siebie i żartowaniu. Byli jednak, bardzo ze sobą związani i Rzęsa nie wyobrażała sobie życia bez przyjaciela.

Smok stał nad brzegiem jeziora i patrzył z uśmiechem w miejsce gdzie przed chwilą wpadła Julia. Kiedy jednak się nie wynurzała, przestraszył się i skoczył za nią. Podbiegła też reszta przyjaciół. Gdy Artur zanurkował, Rzęsa wynurzyła się i skoczyła na niego.

- Oszalałaś?! Przestraszyłem się!- zdenerwował się.

- Było mnie nie wrzucać!- pokazała mu język.

- To mogłaś mnie nie gonić.

- Zjadłeś mi MOJE ciastko ty mały...

- Wyglądacie uroczo jak się sprzeczacie- stwierdziła Pyra.

- Ty też jesteś urocza kiedy...- zaczął Alek z cwanym uśmiechem.

- Alek, nie pogrążaj się, proszę.

- My, uroczy? Zabawne- zaśmiała się Rzęsa.

- Ja nawet nie lubię tej zołzy.

- Pfff, ja się nawet do ciebie nie przyznaję.

- Jak dzieci- podsumował Zośka, po czym wepchnął śmiejacego się Rudego do wody, sam zaraz do niej wskakując. Reszta zrobiła to samo.

Wszyscy do końca dnia kąpali się w jeziorze, ale kiedy spostrzegli że robi się ciemno i trochę zmarzli, postanowili wracać.

- Czekaj Rudy, pójdę z tobą!- zawołał z Jankiem Zośka, pożegnał się z resztą i pobiegł za przyjacielem.

- Ja też już pójdę- powiedziała Rzęsa.- Cześć wam!

- Stój, odprowadzę cię- podszedł do niej Artur.

- Pff jaki dobroczynny- dziewczyna przewróciła oczyma.

- Nie marudź.

Przeszli już połowę drogi w ciszy, którą Julia postanowiła przerwać.

- Dlaczego się tak zezłościłeś? Wtedy, gdy wrzuciłeś mnie do wody.

- No...przestraszyłem się.

- Aż tak cię wystraszyłam?- zachichotała cicho Rzęsa.

- Nie...przestraszyłem się, bo myślałem, że coś ci się stało. Martwiłem się...

- Na prawdę?- zdziwiła się.- Przepraszam...

- Nie ma za co. Sam bym pewnie tal zrobił- zaśmiał się, a Julia mu zawtórowała. Poczuła, że robi jej się coraz zimniej. Chciała jak najszybciej dotrzeć do domu, żeby przebrać się w suche ubranie.

- Przepraszam, że zjadłem ci to ciastko.

- Następnym razem Ci nie wybaczę- zmróżyła groźnie oczy. Robiło jej się coraz zimniej i powoli zaczynała drżeć.

- Zimno ci? Chcesz koc? Jest trochę duży, więc nie wiem czy będzie...

- Po prostu daj mi ten koc- przerwała mu Julia już całą się trzęsąc.

Artur zatrzymał się i wyciągnął przykrycie. Rzęsa już po niego sięgała, ale zamiast podać jej go sam ją dokładnie okrył.

- Dziękuję- powiedziała cicho i nie wiedząc czemu, rumieniąc się.

Wróciła do domu i od razu poszła się przebrać i wziąć kąpiel. Po przebraniu się w piżamę, położyła się do łóżka i myśląc o dzisiejszym dniu, zasnęła.

~Rzęsa

Kamienie Na Szaniec ~RP~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz