Ostra lubię takie

16 2 1
                                    

Dotarłam pod salę od matematyki. Ta dziwka nie będzie mi podskakiwać. Ja nie jestem taka jak inni i nie będę jej słuchać. Typowa tapeta. Miałam już dość, tej szkoły mimo, że dopiero dzisiaj tu przyszłam. Jestem hybrydą mandirigmandianki i kotłaczki. Jestem ostatnią z swojego rodu i jedyną na świecie czarną parteru. Dawno nie widziałam się z mamą, bo z jakiegoś powodu Idrys zmienia temat, gdy tylko zaczynam o tym mówić.

Nawet nie zauważyłam, a już zadzwonił dzwonek i wiele osób stało pod klasą. Po jakiś dwóch minutach, przyszła nauczycielka. Wyglądała na trzydzieści pięć lat i nie miała za miłego wyrazu twarzy. Wszyscy weszli, ja usiadłam sama w ostatniej ławce. Nauczycielka zaczeła sprawdzać listę obecności.
- Jeremi... Jest...Nick... Jest...Amanda... Nie ma... - za każdym razem, gdy wyczytawała imię rozglądają się po klasie, sprawdzając czy dana osoba jest. - Nikit...  - nie dokończyła, bo przerwało jej moje syczenie, normalnie jak u kota.

- Jestem Nike, do kurwy jasnej nędzy. - powiedziałam przez zęby. Nauczycielka spojrzała na mnie jak na wariatkę.

- Jak ty się do mnie odezwałaś? - zapytała w zburzonym głosem.

- A, co głucha pani jest? - w klasie była cisza. Każy przypatrywał się nam z zaciekawieniem.

- Wyjdź na środek. - wskazała palcem miejsce obok siebie. Z niechęcią i widocznym ociąganiem wstałam. Kobieta patrzyła na mnie z wyższością i pogardą.

-  Podaj mi... - nie dokończyła, ponieważ drzwi otworzyły się z hukiem. Przez próg przeszedł, wysoki blondyn.  Miał kolczyk w wardze i pewny siebie uśmieszek. Pani... Ugh nawet nie wiem jak ona się nazywa. No to matematyczka zmarszczyła brwi.

- Panie, Nortea. Jednak postanowił pan przyjść na moją lekcję. - po cichu wymknęłam się do ławki i usiadłam na swoim miejscu.

- Kiedyś, trzeba zjawić się w tej budzie, żeby mnie nie wylali. - odezwał się i dopiero teraz zauważyłam kolor jego oczu. Był nienaturalny. Taki mocno czarny z przebłyskami złota. Wszedł głebiej do klasy i ignorując nauczycielkę, króra coś do niego mówiła stanął przed moją ławką.

- Spadaj gdzieś indziej mała, to jest moja ławka. - zwrócił się w moją stronę.

- A, gdzieś podpisana? - zapytałam ignorując pierwszą część jego wypowiedzi.

- Oczywiście  - prychnął i wskazał napis " To moja ławka i nieważ się tu siadać. "

- A, imię gdzie? - zapytałam z kpiną.

- Było odrazu mówić jak tak bardzo chcesz je znać złotko. Jestem Avis. - szepnął pociągający głosem na co głośno się zaśmiałam. On myśli że takie coś na mnie zadziała? Dobre sobie.

- AVIS SIADAJ!!!  - krzykneła nauczycielka, na co chłopak głośno westchnął i usiadł obok mnie. Aż do dzwonka czułam jego spojrzenie na sobie.

                             ****

Po lekcjach wyszłam z tego więzienia i ruszyłam w stronę domu głównego. No, ale jak tak mogłoby być? Ja miałabym dotrzeć gdzieś bez przeszkody?! No to dopiero by był cud. Przede mną znikąd wyrósł AVIS.

- No, cześć ślicznotko. - ugh. .. I ten jego uśmiech. Niech idzie do diabła.

- Spadaj. - niech lepiej stąd idzie, bo mu krzywdę zrobię.

-Spokojnie mała, może pójdziemy do mnie i się zabawimy - poruszył dwuznacznie brwiami. No ja mu zaraz przyjebę.

- Mała, to może być twoja pała. I nie dziękuję nie zadaję się z takimi typami jak ty, a teraz grzecznie stąd odejdziesz albo twoja mordka będzie tak uszkodzona że żadna na ciebie nie spojrzy, downie. - mówiłam przez zaciśnięte zeby.

- Ostra lubię takie. - no i teraz, nie wiem czemu ale przez ułamek sekundy zobaczyłam strach w jego oczach. Chłopak zrobił dwa kroki w tył, lecz po chwili zobaczyłam w jego oczach determinację. W jego ręce pojawił się miecz, ale był taki dziwny zakrzywiony i chudy. Oo już wiem takimi mieczami walczyli ninja w filmach.

- Ty jesteś demonem! - krzyknął i ruszył na mnie. Zamachnął się tym swoim mieczem, gdy już stał blisko mnie. Coś przejeło nad moim ciałem kontrolę. Wiedziałam jakie mam wykonywać ruchy, aby nie zostać ranną. Po trzech minutach stałam nad klęczącym chłopakiem. Strasznie dostał i był wymęczona. A ja? Nawet najmniejszej zadyszki. Co jest że mną nie tak.

- Co, tu się dzieje? - usłyszałam głos nadętego pana " Jestem bogiem i mi nie podskoczysz ". Tak Nathaniel się tu zjawił. - Dziewczyno co ty mu zrobiłaś. - darł się na mnie.

-  Co miałam zrobić, zaczął mnie atakować i krzyczeć że jestem demonem. - powiedziałam prawdę.

- No ja, ci zaraz coś zrobię. - powiedział w moją stronę i złapał mnie boleśnie za rękę. - Nie pasujesz tu, mówiłem Idrysowi żeby cię wywalił. To on, nie. Przecież ona jest hybrydą i jest jedną z potężniejszych istot. Tak naprawdę jesteś zwykłą gówniarą, która nic nie umie. - mamrotał pod nosem. Chyba myślał, że nie słyszę, ale ja byłam w połowie kotołakiem. Trochę smutno mi się zrobiło, ale miał rację. Jestem do niczego i jestem zwykłą gówniarą, która przyciąga kłopoty. Nie powinno mnie tu być. Ani w tym obozie, ani na tym świecie.

Nawet nie zauważyłam kiedy, ale staliśmy przed Idrysem w jego biurze. Nie chciałam zrobić nic złego to AVIS mnie podpuszczał, ale co zrobić Nathanielowi bym tego nie wytłumaczyła.

Znowu kłótnia. Podobno są najlepszymi przyjaciółmi. A kłócą się odkąd ja tu trafiłam. Nawet teraz krzyczą na siebie i to ja jestem tego powodem. Ja nie chcę, żeby tak było. Dlaczego wszystko muszę robić źle? Dlaczego po prostu nie mogę zniknąć z tego świata? Nie, przecież mogę zniknąć, mogę się zabić. Ale to byłoby z mojej strony okazaniem strachu przed wszystkimi problemami, a ja nie lubię okazywać strachu. Samobójstwo to by była ucieczka od życia. A ja nie lubię uciekać. Więc zadając sobie pytanie, czy warto popełnić samobójstwo odpowiadam, że nie. Nie jestem taka. Może po prostu Bóg mnie nie lubi. Cały czas na drodze stawia mi przeszkody. Ale jak to kiedyś powiedział mi ktoś bliski. Proste mogą, być włosy, ale nie życie. Więc dlaczego nie może mi sam bóg pomóc i ułatwić życie? Mam tyle pytań do swojej rodziny. A żadnych odpowiedzi. Co ja mam ze sobą zrobić?

Z moich myśli wyrwał mnie odnośnie krzyk Idrysa.

- SPOKÓJ!! Postanowiłem, że wyruszycie razem na misję. Musicie się pogodzić. I nie słyszę, sprzeciwów to ja tu żądze i macie się mnie słuchać. Jutro wyjeżdża cię z samego rana i nie obchodzi mnie nic. Jeszcze dzisiaj wieczorem dostaniecie koperty z dokładnymi informacjami. Jest to wyjazd na DWA MIESIĄCE.

____________________________________

Mam nadzieję, że się podoba rozdział i że nie zabijecie mnie za tak długą nieobecność.

Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu.

Zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz