XXIX

3K 127 53
                                    

Dziś nikt nie chodził uśmiechnięty, jakby z każdego uciekło życie. Pogoda była marna, a sam Hogwart nie miał tego błysku co zawsze. Wszystko zaczęło się komplikować. Najpierw mój związek z Carlie potem ta rozmowa z Liam'em, a teraz jeszcze śmierć dyrektora.

Duża ilość uczniów wyjechała do domu bo rodzice stwierdzili, że skoro Albus nie żyje to nie jest tu bezpiecznie. My także mieliśmy wyjechać, A dopóki nic nam nie grozi to nie tego nie zrobimy.

Siedziałam właśnie na swoim łóżku i wpatrywałam się w okno. Nie mogłam znieść myśli, że gdzieś tam jest ten mój kochany blondyn i cierpi z każdą minutą coraz bardziej. Tak bardzo chciała bym mu pomóc, ale co ja mogę. Przecież nie wejdę do Malfoy Maron, o ile on tam w ogóle jest,  i nie powiem jego rodzicom żeby go wypuścili bo i tak nikt mnie nie posłucha.

Sama już nie wiem co do niego czuje. Może myślę tak o nim bo mój związek z Carlie się wali. Już  nic nie jest takie samo i nigdy nie będzie tak samo.

☆☆☆☆☆☆☆☆

-Zebraliśmy się tutaj by złożyć chołd najpotężniejszemu czrodziejowi ostatnich kilkuset lat. Teraz każdy kto by chciał o nim coś powiedzieć może podejść do mikrofonu.- powiedziała profesor McGonagall.

Widziałam ja wielu uczniów wstaje i głosi swoje krótkie przemowy, jak nauczyciele opowiadają o wspaniałym dyrektorze i jak Harry bardzo się męczy ze swoją wypowiedzią. Postanowiłam, że także coś powiem. Będę mówić co leży mi na sercu i powiem wszystko. Powolnym krokiem podeszłam do mikrofonu.

-Ponoć życie zaczyna się dopiero po śmierci, Albus był bardzo dobrym człowiekiem więc na pewno jest teraz szczęśliwy.- podniosłam swój wzrok na salę i spojrzałam na Carlie, która patrzyła na mnie dodawając mi otuchy.- Myślę, że nie chciał by widzieć, że wszyscy płaczą na jego pogrzebie. Był bardzo pozytywną osobą więc raczej wolałby żebyś mi się śmiali z Rona, który właśnie zajada się ciasteczkami.- wszyscy się lekko zaśmiali.- Przepraszam Ron, ale wracając nie możemy się poddać. Wie, że dla każdego z nas ,,Drops"- i tu znowu wszyscy się zaśmiali.- był oparciem, ale musimy mu pokazać, że damy radę bez niego. Nie ma go z nami w świecie żywych, ale jest z nami tu- ręką pokazałam na serce.- jeśli jest tu u nas to nic nam nie grozi. Teraz zaczęły się straszne czasy, ale nie damy wygrać jakiemuś facetowi bez nosa- ponownie zagościł śmiech na sali.- Na każdego z nas w końcu przyjdzie czas i nic z tym nie możemy zrobić nawet żyjąc w świecie czrodzieji. Miłość jest wspaniałą rzeczą i każdy z nas ma swoją ofiarę miłości- kolejny śmiech- moją ofiarą jest Clarie Zanbini, a ofiarami Dumbeldora byłiśmy my. Wszyscy  bez wyjątku. Kochał nas i my też kochaliśmy jego. Spoczywaj w pokoju dyrektorze.- zakończyłam swoją wypowiedź i zobaczyłam, że wiele osób jest zalanymi łzami. Uśmiechnełam się lekko i usiadłam na swoim miejscu.

-To było coś.- powiedziała Clarie.

-Dzięki.

Kiedy już wszyscy skończyli swoje wypowiedzi skrzaty podniosły trumnę i pochowali ją w dole. Podczas pogrzebu deszcz nie ustępował. Wydawało by się,   że niebo płaczę nawet za nim.

Teraz wszyscy zadawali sobie jedno pytanie co teraz z nami będzie?

Pomiędzy moimi przemyśleniami migneły mi platynowe włosy gdzieś niedaleko lasu.

-Muszę coś sprawdzić?- odezwałam się do dziewczyn i ruszyłam w kierunku gdzie widziałam blond fryzurę.
Serce mi waliło tak mocno i poczułam łzy zgromadzone w moich oczach. Jeśli to ON to była bym tak szczęśliwa, że mogę to zobaczyć całego i zdrowego, ale co jeśli to nie on? Co wtedy? Jeśli to tylko pułapka?
Poczułam jak ktoś wciąga mnie do lasu. Byłam przerażona, ale znałam ten dotyk. Ten zimny, ale zarazem delitakny i czuły dla mnie dotyk. Doszliśmy do prawie środku lasu i w końcu mnie puścił. Nie widziałam jego twarzy bo miał na sobie czarny peleryne z kapturem. Podeszłam do niego by móc mu się przyjrzeć i wtedy zobaczyłam, że płacze. Patrzył na mnie wzrokiem pełnym bólu i cierpienia. Jego oczy nie miały już tego blasku. To nie był ten Draco,  który spędził ze mną tyle pięknych chwil. Postanowiłam go przytulić, nie wiem co mną kierowało, ale czułam, że on tego potrzebował. Od razu odwzajemnił mój gest.

-Co ty tu robisz?

-Czułem, że muszę tu być, ale chciałem też zobaczyć czy jesteś całą i zdrowa. Ty....- w tym momencie jego głos się złamał.- byłaś tam wtedy na wierzy? Widziałaś to wszystko, ale dalej się mną przejmujesz?

-Draco nie mogłabym Cię z tym wszystkim samego zostawić.

-Moja mama kiedyś powiedziała mi, że jeśli kogoś bardzo się kocha to pozwala się  mu odejść, że kiedyś też spotkam taką osobę, której oddam całe swoje serce i to ona mnie właśnie zmieni. Nigdy nie wierzyłem w miłość, myślałem, że na nią nie zasługuje, ale ty  mnie pokochałaś. Pokazałaś mi co to znaczy kochać i dziękuję Ci za to. Wiem, że jesteś szczęśliwa z Carlie, ale ja daje Cię kocham i nigdy o tobie nie zapomnę.-powiedział blondyn, a ja byłam cała w łzach.

-Draco każdy z nas zasługuje na miłość i mimo tego, że już nie jesteśmy razem to pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.

Blondyn się odsunął i pocałował mnie w czoło. Poszedł. Odszedł, a ja nie miałam mu odwagi powiedzieć tego, że chyba dalej go kocham...

Idealna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz