XLIII

2.3K 125 96
                                    

Nie wiem ile tak siedziałam w Pokoju Wspólnym bo tak naprawdę nie obchodziło mnie to. Od prawie miesiąca mogłam sobie spokojnie spędzić czas. Nie miałam życia przez ten miesiąc. Każdy wieczór i każdy wolny czas spędzałam z tym dupkiem. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek spotka mnie coś takiego. Zawsze myślałam, że dobrze się zachowuje i wszyscy mnie lubią, ale takie czasy były jak byłam dziewczyną Dracona. Oj ile bym dała za to żeby do niego wrócić i to nie dla tego, żebym była dalej popularna tylko z nim było mi tak dobrze. Ja po prostu kochałam tego chłopak, takim jakim jest i nie obchodziło mnie to czy jest śmierciożercą czy nie, on zawsze dla mnie był, a ja tego nie doceniłam.
Teraz dostałam za swoje.

Usłyszałam kroki lecz nie przejełam się nimi jakoś bardzo. Mogła odpocząć od tak dawna, ale ktoś zaburzył moje plany.

-Mads chodź musisz coś zobaczyć.- zdyszany Zabini wszedł jak huragan do Pokoju Wspólnego. Chciało mi się trochę z niego śmiać, ale widząc jego poważną minę zrezygnowałam z tego pomysłu.

-Co się stało Blaise?- zapytałam podejrzliwie, a czarnoskóry próbował złapać oddech. Widać, że biegł tu bardzo, ale to bardzo szybko, widać też, że brak mu jakiekolwiek kondycji.

-Malfoy bije się z Lingas'em.

Od razu jak to usłyszałam to wybiegłam z pomieszczenia. Byłam przerażona bo wiedziałam do czego zdolny był puchon. Sama nie raz się o tym przekonałam. Słyszałam jak ślizgon szybkim krokiem idzie tuż za mną. Bałam się o Draco, bo o ile ja byłam dziewczyną i to co robił mi Adrien było już dosyć mocne to co dopiero mógł zrobić kiedy spotka swojego wroga. On był psychopatą, który umiejętnie się maskował.  Nawet nie wiem kiedy znalazłam się pod wejściem do Pokoju Wspólnego Slytherinu.

-Pośpiesz się, a jak mu się coś stało?- popędzałam bruneta, który z wycieńczenia szedł już strasznie powoli.

-Aż tak się martwisz o tego dupka?

- Nie chod....Jak mam się nie martwić?! Przecież jest moim chłopakiem!- na początku chciałam powiedzieć, że nie chodzi o Adriena bo taka prawda, że wcale nie chodziło o niego, ale dalej musiałam grać. Mimo iż Zabini wiedział czemu to robię to musiałam cały czas udawać bo nie mogłam pozwolić by nie chciane osoby.

-Wiesz co, rozumiem, że chcesz chronić siebie i swoich bliskich, ale to Draco cię właśnie teraz tam broni bo twój przdupas powiedział, że jesteś zwykłą szmatą, która nadaje się tylko pieprzenia. Więc kurwa nie mów mi, że Ci na nim zależy bo ślepy, głuchy i głupi jeszcze nie jestem. - powiedział i szepnął hasło. Drzwi się otworzyły, A my mogliśmy swobodnie dostać się do środka.

Słychać było tylko krzyki i odgłosy walki. Nie chciałam na to wszystko patrzeć, nie chciałam widzieć jak cierpi za mnie. Próbowałam się przepchnąć przez tłum zgromadzony na środku pokoju. Gdy już byłam na tyle blisko i widziałam jak Draco obija tą piękną buźke Lingas'a mimowolnie się uśmiechnełam. Musiałam to przerwać bo za niedługo to puchon mógłby przejąć przewagę.

-Dość! Malfoy masz przestać!- wydarłam się na cały pokój, ale ludzie zaczęli patrzeć na mnie jak na wariatkę

-Dobra koniec imprezy! Wychodzić wszyscy!- Zabini bardzo mi pomógł i wyprowadził wszystkich. Po 10 minutach w Pokoju Wspólnym został tylko Malfoy, Lingas, ja, Zabini, Crabb i Goyle oraz Nott.

-O co tu chodzi?- zapytałam bruneta, który już zdążył się podnieść z podłogi.

-O nic tylko ten idiota na mnie naskoczył.- zaczął się bronić, a ja widziałam jak wściekłość u blondyna z każdą chwilą robi się coraz większa.

-Jak o nic?! Kurwa to ja obrażam kobiety od szmat!- widziałam jak blondyn znowu próbuje podejść do puchona lecz szybko temu zapobiegłam.

-Jesteście teraz pijani. Pogadamy jutro. Blaise weź to stąd.- powiedziałam i wzkazałam na Adriena. Czarnoskóry lekko go szarpnął, a kilka chwil potem już go nie było.- A Ty chodź.- blondyn bez żadnego sprzeciwu poszedł za mną. Poszłam do jego dormitorium bo wiedziałam, że mieszka w nim sam, a ja chciałam z nim porozmawiać.

Draco wyprzedził mnie i używając różdżki otworzył drzwi. Weszłam za nim i ruszyłam w stronę łazienki gdzie zawsze każdy ma jakieś lekarstwa i opatrunki. Malfoy nie wyglądał jeszcze tak źle bo miał tylko rozwaloną pięść i podbite oko, ale z Lingas'em było już trochę gorzej. Gdy już znalazłam to co potrzebne wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam jak ślizgon siedzi w samych szarych dresach na łóżku.

-Daj.- powiedziałam i wzięłam jego dłoń. Starałam się robić to jak najdelikatniej bo wiedziałam, że sprawia mu to ból. Ślizgon kilka razy syknął z bólu, ale starał się udawać twardego. Kiedy owinełam mu rękę bandażem zabrałam się za jego twarz. Draco nie chciał na mnie patrzeć tym samym utrudniając mi dostęp do jego oka.- Mogę zobaczyć?- zapytałam z troską, a on spojrzał na mnie z politowaniem.

-Przecież ja nikogo  nie interesuje.

-Draco wiem co wtedy powiedziałam, ale uwierz mi, że ja tak wcale nie myślę. Myślisz, że jakbyś mnie nie interesował to bym tu przyszła?

-Równie dobrze mogłaś przyjść tu dla tego swojego kochasia.

-Draco....-powiedział i powoli otarłam jego twarz szmatką. Stałam bardzo blisko chłopaka, a on wykorzystując moment pociągnął mnie na jego kolana. Zaczął się przybliżać do mojej twarzy Byłam pewna, że chce mnie pocałować.

-Nigdy bym Ci nie uwierzył w te słowa, zbyt mnie kochasz ty idiotko moja.

Idealna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz