Rozdział 7

3.3K 132 28
                                    

- Przepraszam...

To nie jest głos Lexy. Ale czy to możliwe... To Kacper?  Nie mogę w to uwierzyć że on potrafi przepraszać. Jeśli myśli, że mu jakoś wybacze i z nim pójdę to się grubo myli. Mam zepsuty humor i nie mam zamiaru iść na tą głupią imprezę. Mam w dupie co o mnie pomyślą inni.

- Spierdalaj.-powiedziałam ostro. Dobrze że jestem zamknięta w łazience i mnie nie widzi, bo wtedy mogłabym się popłakać albo nie byłabym taka pewna siebie.

- Julka. Ja... naprawdę przepraszam. Trochę mnie poniosło i powiedziałem za dużo. - w jego głosie było coś dziwnego. Tak jakby mówił to na serio. Ale nie wierze, że  to prawda.

- Trochę? Dobra idź stąd i mi nie przeszkadzaj. Nigdzie z Tobą nie pójdę. A już na pewno nie na tą imprezę. Dzięki tobie straciłam na nią ochotę.

- No mówię, że przepraszam. A tej imprezy jednak dzisiaj nie będzie.

- Dlaczego?- spytałam zdziwiona.

- Ponieważ Ty nie chcesz przyjść A jeszcze chyba sześciu osobom coś wypadło i też nie przyjdą. Więc Stuu stwierdził, że to przełożymy. Proszę wyjdź  stamtąd. Nie możesz tam siedzieć wiecznie.

- Bo co. Zarobisz mi?-spytałam  z pogardą w głosie.

- Nie. Boże ja się staram być miły dla Ciebie,  przychodzę i Cię przepraszam A Ty nie chcesz nawet wyjść z łazienki.

- Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć.- jedna łza spłynęła mi po policzku.

- Skoro tak chcesz się bawić to okej.

Zdziwiły mnie te słowa. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po nim.

- Albo wyjdziesz sama z tej łazienki albo ci pomogę. Jednak przy tym drugim wyborze będzie jeszcze kara.- powiedział z nutą  tajemnicy w głosie.

To było dziwne. Ale jeśli myśli, że to mnie skłoni do wyjścia to się grubo myli.

-Już mówiłam, że stąd nie wychodzę.-powiedzialam.

-Okej. Ale żeby nie było, że Cię nie ostrzegałem.

Usłyszałam jak odchodzi od drzwi. Nareszcie spokój. Albo i nie. Ktoś zaczą dłubać przy zamknięciu od drzwi. Kiedy zorientowałam się co on kombinuje szybko wstałam i zaczęłam iść do drzwi aby ich nie otworzył. Spóźniłam się. Kiedy już byłam metr od drzwi, nagle się otworzyły A moim oczom ukazał się Kacper.

-Teraz się nie wymigasz. Haha. Ostrzegałem Cię.-powiedział i zaczą zbliżać się do mnie.

Zaczęłam się powoli wycofywać w głąb łazienki Ale to nic nie dało. Złapał mnie i przerzucił  przez swoje ramię. Tak, że wisiałam do góry nogami.

- Co ty robisz!? Masz mnie natychmiast odstawić!-Zaczęłam się na niego drzeć i bić go  w plecy.

-Mówiłem, że będzie kara. Było mi otworzyć.-powiedział śmiejąc się.

Wyszedł ze mną z łazienki i zaczą kierować się w stronę mojego łóżka. Mam dziwne myśli w głowie dotyczące tej kary. Nagle rzucił mnie na łóżko i siadł na mnie okrakiem.

- Teraz tego pożałujesz. -powiedział i zaczą mnie łaskotać.

- Hahahahhahahahahhaha- nie mogłam przestać się śmiać. Próbowałam się uwolnić Ale mnie trzymał i się nie dało.- Przestań!!

- Nie przestane. Chyba, że mnie jakoś przekonasz.

- No proszę! - już aż się popłakałam ze śmiechu . - Zabiorę Cię do maka.

- Tylko tyle?- spytał nie przestając mnie łaskotać.

-I za Ciebie zapłacę tylko przestań już mnie łaskotać  bo zaraz umrę ze  smiechu! - powiedziałam już ledwo oddychając.

- No dobra. Namówiłaś mnie.

Nareszcie przestał mnie łaskotać i położył się obok mnie.  Muszę przyznać, że ten debil trochę poprawił mi humor. Ale nie zapominajmy, że to on go  zepsuł.

-Naprawdę przepraszam. Nie chciałem Cię aż tak urazić.  Myślałem, że jesteś taką dziewczyną którą nic nie obchodzi co inni mówią na jej temat- Kacper przerwał cisze.

Nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam jak. Więc wolałam zmienić temat na luźniejszy.

- Na kiedy jest przełożona ta impreza?- spytałam. Kacper zauważył że unikam tego tematu i na szczęście odpuścił.

- Chyba za tydzień.

I znowu zapadła cisza. Leżeliśmy na łóżku przyglądają się sufitowi. Nagle poczułam na sobie wzrok Kacpra więc też się na niego popatrzyłam.  Patrzyliśy sobie w oczy. On ma piękne oczy. Kacper zaczą się do mnie zbliżać. Bylismy niebezpiecznie blisko  siebie. Musiałam to przerwać chociaż tego nie chce. Kiedy  nasze twarz były od siebie kilka centymetrów powiedziałam:

- Obejżymy jakiś film? - powiedziałam nie odkrywając od niego wzroku. Kacper uśmiechnął się pod nosem i powoli się odsuną.

- Pewnie. Na co masz ochotę?

- Może, Zmierzch?-spytałam z uśmiechem.

-Zmierzch? Nigdy tego nie oglądałem.

- Co!? Przecież to jest takie zajebiste!  Ja znam cały scenariusz na pamięć.  Musisz to obejrzeć. Koniecznie.- powiedziałam i sięgnęłam po laptopa i włączyłam film.

Oglądaliśmy to na  łóżku. Kacper trzymał na kolanach laptop, przez co słabo widziałam obraz i było mi niewygodnie. Po chwili zastanowienia położyłam głowę na jego klatce piersiowej i się do niego przytuliłam. Czułam jak  się spią Ale po chwili także się do mnie  przytulił.

Kacper co trochę się na mnie wkużal bo mu spojlerowalam. Zaczęłam się zastanawiać co stało się z tym niemiłym i chamskim Kacprem. Może lexy miała rację i on wcale nie jest taki zły?

Po jakimś czasie oczy zaczęły mi się same zamykać. Sama nie wiem kiedy usnełam.

Spałam wtulona  w Kacpra.

________

Dziękuję za tak dobre odebranie poprzedniej części.

A tak poza tym...

Mamy pierwszy 1000 wyświetleń! Nie wiem jak dla was Ale dla  mnie to mega dużo. W szczególności, że zaczęłam pisać to opowiadanie zaledwie 2 tygodnie temu! Mega się cieszę i mam nadzieję, że czym dalej będzie jeszcze lepiej.

Do następnego. Buziaki😘😘

We can'tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz