Rozdział 12

3.8K 177 68
                                    

Podróż minęła w miarę spokojnie. Aby raz Kacper zaczą się na mnie drzeć, jak chciałam sobie przypudrować nos w aucie. Powiedział, że to też może zabrudzić, na co ja i dziewczyny zaczęłyśmy się śmiać.

-Jak chcecie możecie wysiąść i iść na piechotę. Ja wam nie bronię.- widać, że się lekko wkurzył, ale to nic. Może mu przejdzie.

- Nie, nie trzeba. A poza tym, jak Ty byś sobie bez nas poradził?- znowu zażartowałam , ale chyba nie ma dzisiaj humoru, bo ostro zachamował I teraz staliśmy na środku drogi. Naszczecie to są obrzeża miasta, a o tej porze jest mały ruch.-Co Ty robisz!? Chcesz spowodować wypadek?

- Nie Mam dzisiaj humoru na żartowanie, a twoje żarty są nie śmieszne, więc bądź tak miła i się zamknij.-Spojrzał na mnie złowrogo i ruszył dalej.

Chyba Ania i Lexy zrezygnowały i się nie wtrącały. Zapewne jakby to zrobiły to i one by oberwały, a tego nie chcemy.

Przez resztę drogi nie odzywałam się do niego. A właściwie do nikogo. Włączyłam telefon i przeglądałam instagrama. Jakieś 20 min później staliśmy już pod makiem. Bez słowa wyszłam i zaczęłam kierować się do wejścia. Na chwilę zerknełam na Kacpra. Wyglądał na przybitego. Nie było już w nim widać żadnej złości tylko... smutek? No nic. Trudno. Jeśli mnie przeprosi za swoje zachowanie to mu wybacze. Ale jeśli nie, to może zapomnieć o darmowym maku.

Kiedy weszłam do środka, moim oczom ukazały się pustki. Co za szczęście. Nie będę musiała czekać kolejce i na swoje zamówienie godzinami. Zaraz za mną weszli Lexy, Ania oraz Kacper. Kiedy mnie zobaczyli zaczęli się kierować w moją stronę. Kacper staną bardzo blisko mnie. BARDZO blisko. Mogłam poczuć jego klatkę piersiową na swoich plecach. To trochę nie zręczne. Muszę coś wymyśleć. Albo po prostu powiem w prost.

-Możesz się przesunąć? Jest mi gorąco i niewygodnie. - powiedziałam wkurzona. Nie odsunął się, A przysuną jeszcze bliżej- Czego w tym prostym zdaniu nie zrozumiałeś?

-Zrozumiałem wszystko. Ale tego nie chce.

Kiedy to usłyszałam, zarumieniłam się. Ale szybko się rozejżałam, aby zobaczyć czy ktoś usłyszał jego słowa. Na szczęście Lexy I Ania poszły do toalety. Po chwili poczułam jego ręce oplatające mnie w tali. No nie. Musieliśmy wyglądać jak para. W szczególności po tym jak położył swoją brodę na moją ramię. Zrobiło mi się gorąco, ale nadal byłam na niego zła.

- Ale ja chce.- W końcu się odezwałam- Jeśli myślisz, że jak tak będziesz się zachowywał to zacznę się do Ciebie odzywać to się grubo mylisz.- Haha. Nareszcie się mu postawiłam. Przyszło mi to z dziwną łatwością. Może dlatego, że jestem do niego odwrócona tyłem i nie muszę patrzeć się mu w oczy.

- Mhh  szkoda. - powiedział i się odsuną. Czyli tylko tak się zachowywał bo chciał żebym się do niego odzywała. Zrobiło mi się smutno , no ale trudno. Jednak po chwili staną przede mną i znowu zaczą mówić- To może zróbmy tak. Nie będziesz musiała za mnie zapłacić. Co ty na to? Już ci to odpuszczę.- uśmiechnął się.

Kacper ma zniewalający uśmiech. A właśnie kiedy się uśmiecha w jego oczach pojawiają się iskierki. Boże. Ja zaczynam gadać jakby mi się podobał. Muszę przestać tak myśleć bo to się zaczyna dziwne robić.

- Halo, ziemia do Julki. Wiem, że jestem taki piękny Ale nie musisz rozbierać mnie wzrokiem. Tak nie wolno w miejscach publicznych. Jak już to w twowim pokoju.- powiedział uwodzicielskim głosem i puścił do mnie oczko, a ja się zarumieniłam. ZNOWU.

- Chciałbyś. A, i tak dla jasności nie idę na ten kompromis.- tak normalnie bym na to poszła, ale nie dziś, bo wiem że mogę wywalczyć więcej. - No chyba, że...

- Chyba, że co?

- Chyba, że Ty zapłacisz za siebie i za mnie.- powiedziałam i się  uśmiechnęłam. - wtedy może zacznę się do Ciebie odzywać. Może.

- Hahaha. Na pewno nie. - zaczą się śmiać ale przestał jak zobaczył że ja się nie śmieje i się od niego odwróciłam.- Ughh, no dobra. Niech ci będzie.

- Ahh. Wiedziałam, że się zgodzisz. To ja poproszę sałatkę, małe frytki i Coca Cole. - to był mój ulubiony zestaw ever. Zawsze w maku zamawiałam to samo. Tylko nie mogę powiedzieć  o tym lexy, bo zaraz będzie próbowała mi wcisnąć coś innego. Ona uważa, że każdy kocha hamburgery Ale ja nie. No trudno się mówi.

-Wrr.  Pieprzona manipulantka. -  powiedział i zaczął kierować się w stronę kasy aby złożyć zamówienie.

- Też Cię lubię, Ty dupku!- krzyknęłam za nim. 

Kiedy Kacper składał zamówienia ja poszłam usiąśc przy stoliku. Po jakiś 2 minutach przyszły dziewczyny.

- Okej Julia. To my zostawimy rzeczy A Ty ich pilnuj, bo musimy jeszcze pójść coś zamówić. Babene? Babene.- powiedziała lexy i poszła z Anią. Czekałam jakieś 10 minut zanim wrócili wszyscy. Kacper podał mi moje zamówienie A ja już widziałam te porozumiewawcze spojrzenia między
dziewczynami, ale je zignorowała i zaczęłam jeść.

Kiedy zjedliśmy, wszyscy poszli już do samochodu A ja powiedziałam, że jeszcze idę skorzystać z toalety.

Wychodząc z maka wpadłam na kogoś.

- Oj bardzo przepraszam. -powiedziałam i złapała się za obolałą rękę. Jak zwykle musiałam się wywalić.

- Uważaj jak chodzisz! Czekaj... Julka?- usłyszałam znajomy głos. O nie. Już wiem kto to jest.  Spojrzałam chłopakowi w oczy i już byłam pewna. Dlaczego ja muszę mieć takiego pecha!?

______________

Rekalama😁😁

Dzięki wolnemu od szkoły rozdziały będą pojawiać się troszkę częściej.

I dzięki za 11 tyś wyświetleń !❤❤

Do następnego!

We can'tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz