15 × Skrywana prawda

733 77 18
                                    

Nie miałem pojęcia ile czas minęło od momentu, gdy się obudziłem. Leżałem wciśnięty w gorący tors Baekhyuna. Było mi tak ciepło i przyjemnie, że nie zamierzałem go budzić. Minęła nasza pierwsza noc razem jako małżeństwo. Robiło mi się ciepło w środku na myśl o budzeniu się przy nim przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Był cały mój, a ja jego.

Chłopak zaczął się budzić. Głośno zamruczał, próbując się wyciągnąć, ale natrafił na opór w postaci mnie przyklejonego do jego ciała. Wolno otworzył oczy, a na mój widok uśmiechnął się tak czule, że miałbym problem z ustaniem na nogach, gdybym nie leżał na łóżku.

- Dzień dobry, mężu - wymruczał. Sięgnął dłonią do moich włosów, żeby wpleść w nie palce i zacząć je przeczesywać. Uśmiechałem się, próbując zapanować nad swoim rozszalałym sercem. - Długo nie śpisz?

- Nie mam pojęcia - przyznałem. - Ale nawet jeśli, to nie mogę narzekać. Było mi ciepło i wygodnie jak nigdy dotąd.

- Śniło ci się coś? Bo mi same dziwne rzeczy. Przyszedłem bez zapowiedzi do Luhana i okazało się, że miał takie śmieszne spiczaste uszy - mówił rozbawiony. Głośno ziewnął, wywołując u mnie cichy śmiech. - Przepraszam, chyba jednak się nie wyspałem.

Podniosłem się na tyle, żeby móc sięgnąć do jego szyi i zacząć obdarowywać ją pocałunkami. Chłopak tylko wzdychał i przeczesywał moje włosy, czasem za nie ciągnąc.

Po chwili zmęczony oderwałem się od niego, wracając do tulenia się do jego boku.

- Śnił mi się nasz ślub, dokładnie tak samo wyglądający jak ten prawdziwy. Wstałem zdezorientowany i pewien, że to wcale nie wydarzyło się w rzeczywistości. To dalej wydaje się takie nierealne...

- A jednak jestem cały twój, w naszym łóżku i gotowy na twój dotyk - wymruczał.

Uniosłem znów głowę, przyglądając się jego zadziornemu uśmiechu. Nawet po wstaniu potrafił się tak zachowywać. Wiedziałem, że będzie mnie zaskakiwał przez naprawdę długi czas, zanim uda mi się go doskonale poznać.

- Czy mój książę coś sugeruje?

- Sugeruję, że bardzo chciałbym cię pocałować i robić wiele innych rzeczy, ale nie pozwala mi na to mój poranny oddech - zaśmiał się.

Zbliżyłem się, by pocałować go zaledwie samymi wargami.

- Chodźmy umyć zęby, to może zdążymy z czymś do śniadania - zaproponowałem.

Nie mogłem zaprzeczyć, że miałem ochotę na wiele rzeczy, ale kompletnie nie wiedziałem jak się za nie zabrać. Na szczęście to już nie były schadzki zdala od wzroku innych, tylko otwarte zbliżenia dwójki małżonków.

- Obawiam się, że nie zdążymy na śniadanie. Możliwe, że na to jutrzejsze też nie.

Baekhyun zaczął się podnosić, dlatego zszedłem z jego ciała i jeszcze wtuliłem się po raz ostatni w pięknie pachnącą nim poduszkę. Zamknąłem oczy, ale nie było mi dane długo pozostać w tej pozycji. Cichy krzyk księcia na dobre mnie wybudził.

- Chanyeol, spójrz na to - mówił przerażony, pokazując palcem na coś w rogu łóżka. - Co to tu robi?

Spodziewałem się tam nawet książek Jongina, ale z pewnością nie psa. Mieszkały z nami cztery koty Baekhyuna, ale takiego zwierzęcia nigdy nie było w tym pałacu za czasów mojego życia.

- Nie mam pojęcia - wydusiłem, przysuwając się do niego.

Bałem się wezwać służbę, mógłby nas wtedy zaatakować w momencie nieuwagi. Pies był ogromny, bo zajmował znaczną część łóżka. Nie znałem się na rasach, ale rozpoznanie jej nie było mi teraz zbytnio potrzebne. Mieliśmy obce zwierzę w pokoju, a służba musiała go tu jakiś wpuścić. Nie wierzyłem, że mógł sam trafić do pałacu, a tym bardziej wejść pokryjomu do pokoju.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 05, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Spring Breath | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz