Rozdział XX

334 14 0
                                    


Kolejny poranek. Kolejna udręka. Nie dam rady wstać. Jak pomyślę o eliksirach razem ze ślizgonami to aż mnie ściska. I wcale mnie nie cieszy towarzystwo Blaisa. Jestem w takim stanie, że najchętniej przeleżałabym całe dnie w łóżku i do nikogo się nie odzywała.

Tak bardzo bym chciała, żeby okazało się, że cała ta sytuacja z Malfoyem to żart, sen, urok, nie wiem, cokolwiek.

Ale raczej tak nie jest.

Zaniedbuję przez to swoich przyjaciół. Wiedzą, że teraz mam kiepskie dni, ale zawsze próbują mnie pocieszyć, a ja nic sobie z tego nie robię. To nie jest miłe wobec nich. Powinnam się ogarnąć, w końcu oni są ważniejsi niż jakiś chłopak, który do tego jest palantem.

*

Tak jak myślałam, stanie na korytarzu w lochach i czekanie aż zaczną się zajęcia wygląda tak, że powstrzymuję się od płaczu, bo Malfoy i Astoria ciągle coś do siebie szepczą. Blaise widząc co się ze mną dzieje próbuje jakoś podnieść mnie na duchu, ale bezskutecznie. Nawet rzeczy, które zawsze mnie bawiły do łez, nie działają. Szkoda mi Blaisa, że musi tak się produkować po nic.

W końcu zrezygnował i tylko objął mnie ramieniem, a ja posłałam mu smutny uśmiech. Może byłoby lepiej, gdybym teraz nie miała z nimi zajęć. Patrzenie na nich doprowadza mnie do szału.

- Możecie już skończyć? To się zaczyna robić żałosne. - usłyszałam obok i odwróciłam się w stronę głosu. To był Nott. Patrzył się w stronę zakochanej pary.

- Masz jakiś problem, Nott? - syknął do niego Malfoy.

- Mam. Drażnicie mnie i myślę, że innych także. - rozejrzał się i zatrzymał się na mnie. - wie?

- Gówno mnie to obchodzi.

- Zaraz nie wytrzymam...

- Ja też nie! - krzyknęłam, czym zwróciłam uwagę całej grupy uczniów. - Nott ma rację. To jest żałosne. Oboje jesteście siebie warci, nie wiem kto gorszy. Chyba ty. - zwróciłam się do Malfoya. - Jesteś najgorszym ścierwem jakie miałam okazję w swoim życiu spotkać. Arogancki cham, dupek! Jak w ogóle mogłeś znaleźć dziewczynę? Widocznie jest taka sama jak ty. I wiesz co? Nienawidzę cię. Nienawidzę!

- Lacey... - zaczął Blaise, który chciał mnie powstrzymać, ale nie tym razem. Momentalnie podeszłam do Dracona i przywaliłam mu prosto w twarz. Nareszcie! Czekałam na to! Wreszcie mogę wszystko z siebie wyrzucić.

- Podła fałszywa gnida! Jak możesz tak się zachowywać?! Zamorduję cię! - popchnęłam go jeszcze, ale na dalsze ruchy mi nie pozwolił. Zatrzymał moje dłonie tak, żebym nie mogła go uderzyć. Ale mam jeszcze nogi. Zamachnęłam się, ale nagle pojawił się profesor Snape i zrezygnowałam z tego pomysłu. Chociaż i tak nie obejdzie się bez kary.

- Co to ma znaczyć panno Bennet?

- Nic!

- Gryffindor traci 20 punktów. I proszę się stawić dzisiaj o 17 przed moim gabinetem. Oboje. - wskazał palcem zarówno na mnie, jak i na Malfoya, a potem zaczęliśmy wchodzić do sali jak gdyby nigdy nic. Spodziewałam się gorszej reakcji. Ale przez moją głupotę Gryffindor stracił punkty. Malfoy razem z Astorią poszli do pielęgniarki, a ja skanowałam to, co przed chwilą się wydarzyło. Dużo uczniów na mnie patrzyło. Ślizgoni wyraźnie wysyłali mi pogardliwe spojrzenia, zaś gryfoni po prostu byli zszokowani całą sytuacją. Nott stał w bezruchu tak samo sparaliżowany jak ja. Dziwi mnie, dlaczego on też wybuchnął. Albo naprawdę go wkurzali, co by znaczyło, że w pokoju wspólnym też się tak zachowują, co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało. Bo jeśli tak jest, to już pewne, że są razem. Super. Ale wracając, albo go wkurzali, albo ma taki sam problem jak ja. Tyle że w tym wypadku jego obiektem uczuć musi być Astoria. Można powiedzieć, że oboje jesteśmy w dupie. Możemy złączyć siły, ale to ślizgon, więc wątpię, że w to wejdzie. Z resztą i tak sobie zaraz to z Malfoyem wyjaśnię.

Rough | D.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz