Rozdział XXXII

273 9 0
                                    


Od razu szarpnęła mnie jak rzecz i rzuciła o ścianę. Upadłam i przerażona spojrzałam jej prosto w oczy. Była wściekła. Tylko raz ją taką widziałam i nie skończyło się to dobrze. Cała moja radość z meczu zniknęła w tym momencie. Teraz jest tylko strach, ten cholerny strach. I nienawiść do samej siebie. Dlaczego nie mogę nic z tym zrobić? Dlaczego znowu daję jej odczuć, że mnie przeraża? Mam teraz kłopoty. Totalne kłopoty.

- Ty #$%!@ ! - wrzasnęła. - Co ty sobie myślisz?! Za kogo ty się uważasz?! Jak śmiałaś odbierać mi kafla?!

- Ta gra na tym polega. - powiedziałam cicho.

- Co? Powtórz, bo nie dosłyszałam!

- Ta gra na tym polega. - powiedziałam tym razem głośniej.

- Ta gra na tym polega. - zadrwiła ze mnie - Nie obchodzi mnie to. Taki śmieć jak ty nie ma prawa wygrywać. Jesteś nieudacznikiem. Myślisz, że co? Że jest coś w czym jesteś dobra? Nie będziesz w niczym lepsza ode mnie. - podeszła do mnie i pociągnęła mnie za włosy.

- To boli! - krzyknęłam.

- Boże, jaką ty jesteś ofiarą losu. - kucnęła naprzeciwko mnie, żeby móc patrzeć prosto na moją twarz. Kilka łez poleciało mi z oczu, z czego zaczęła się śmiać. - I ty uważasz, że Draco mógłby cię zechcieć? Kim jesteś w porównaniu do mnie? Brzydka, nudna, beznadziejna we wszystkim. Nie przetrwasz do końca tego roku. Nie pozwolę ci na to. - wstała i wyglądała tak, jakby miała mnie zaraz uderzyć, ale usłyszałyśmy czyjeś kroki, więc ona odwróciła się tyłem do mnie, aby mnie zakryć. Miała nadzieję, że nikt mnie nie zauważy i doskonale wie, że ja jej na to pozwolę.

- Przepraszam! - usłyszałam znajomy głos. To chyba Jeremy! - Co to za krzyki? Kto za tobą leży?

- Em... koleżanka się przewróciła, więc próbowałam pomóc jej wstać, ale jest bardzo uparta. - powiedziała, po czym lekko się odsunęła aby było mnie widać. Leżącą i zapłakaną na podłodze.

- Lacey? Wszystko w porządku?

- Oczywiście! Po prostu chyba bardzo zabolał ją upadek. Ale skoro ma się nią kto zająć, to ja sobie pójdę. - odgarnęła włosy i uśmiechnęła się sztucznie, po czym odeszła. Zmartwiony Jeremy natychmiast do mnie podbiegł.

- Co ci się stało? Wyglądasz strasznie.

- Nic... Wywróciłam się i trochę mnie to zabolało, ale wszystko jest już w porządku. - powiedziałam wycierając łzy.

- Widzę, że nie. Ona ci coś zrobiła?

- Nie. - odpowiedziałam szybko. Za szybko.

- Lacey, nie kłam. Chcę ci pomóc.

- Ale ja nie kłamię! - krzyknęłam, na co Jeremy lekko się wystraszył. Nie chciałam tego zrobić, ale pytanie mnie o to jest bez sensu...

- To chociaż pomogę ci wstać. - powiedział smutno. Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam i powoli mnie podniósł.

- Dzięki... - powiedziałam czując, że zaraz znowu się rozkleję, ale nie chciałam tego zrobić przy Jeremym, bo chciałby się dowiedzieć o co chodzi. A ja nie mam zamiaru mu o tym opowiadać.

- To chyba Malfoy... - powiedział odwracając się. Spojrzałam lekko w jego kierunku i zobaczyłam, że strasznie szybko idzie w nasza stronę - Może on z tobą porozmawia...

- Co tu się dzieje? Allys, co ty jej zrobiłeś?

- To nie jest wina Jeremiego! Przewróciłam się, a on pomógł mi wstać...

Rough | D.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz