8#

4K 131 13
                                    

Poniedziałkowy poranek był wyjątkowo cudowny. Słońce swym blaskiem ogrzewało każdy zakątek Los Angeles, a ptaki swym śpiewem budziły wszystko do życia. Gdzieś w oddali słychać było dźwięki samochodów, a na ulicach pojawiało się coraz więcej ludzi. Niektórzy byli zabiegani, inni z uśmiechem na ustach wychodzili na świeże powietrze by z radością przywitać nowy dzień. Na ławeczce przy wejściu do parku siedzieli staruszkowie patrząc na siebie z miłością, kawałek dalej mężczyzna bawił się ze swoim psem, który radośnie skakał wokół niego, z placu zabaw dochodziły już dziecięce śmiechy, a wśród tego wszystkiego byłam ja.

Powolnym krokiem szłam ulicą prosto do dużego domu na końcu jednej z uliczek, w którym jak sądzę mój pracodawca już przygotowuje się do wyjścia. Mijałam powoli różne budynki od całkiem nowoczesnych i drogich, co było widać na pierwszy rzut oka, po średniej wielkości, przytulne domki, które od zawsze kojarzyły mi się z moimi dziadkami.

Mój dzisiejszy humor był wyjątkowo dobry, więc z ogromnym uśmiechem na ustach doczłapałam pod odpowiedni adres i po przekroczeniu bramki wspięłam się po paru schodkach na werandę, by zapukać do częściowo przeszklonych drzwi. Nie minęła chwila, a drewniana powłoka otworzyła się, ukazując zaspanego mężczyznę w samych dresach.
Chyba lubi tak chodzić, bo już kolejny raz widzę go w takim wydaniu, na co oczywiście nie narzekam.

Ma bardzo fajny sześciopak.

- Dzień dobry - powiedział z poranną chrypką, co mogło znaczyć, że dopiero co się obudził, ale mimo to na jego ustach już znajdował się czarujący uśmiech

- Dzień dobry - odpowiedziałam i weszłam do wnętrza domu. Od razu otuliło mnie przyjemne uczucie spowodowane cudownymi zapachami.

Kawa, odświeżacz powietrza o zapachu lasu tropikalnego i męskie perfumy.

To jest to co lubię.

Zamyślona, ledwo usłyszałam dźwięk kroków dochodzący ze schodów, gdzie po chwili pojawił się chłopiec w bardzo uroczej, niebieskiej piżamce w białe małpki.

- Amy! Wróciłaś! - wykrzyczał malec i z wielkim entuzjazmem wbiegł w moje otwarte ramiona, którymi z czułością go objęłam.

- Obiecałam, że wrócę, a ja zawsze dotrzymuje obietnic - wyszeptałam czerpiąc ogromną przyjemność z bliskości Tobyego, który jakoś nie chciał się ode mnie odkleić.

- Po południu wpadnie tu na chwilę moja siostra. Odbierze pare papierów z mojego biura. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko - zwrócił się do mnie brunet opierając się o ścianę i patrząc na mnie z nad kubka parującej kawy

- Nie, no co ty. Nie ma problemu

- To dobrze. A i pamiętaj, nie wierz w żadne jej słowo na mój temat. Moja mama podzieliła się już pewnie z wszystkimi faktem, że cie zatrudniłem i pewnie już z koleżankami zdążyła wymyślić różne nikczemne teorie na nasz temat. Nie daj się w to wciągnąć

- Hmm, może to wykorzystam. Chętnie poznam te teorie, no i z przyjemnością posłucham co o tobie powie. Może dowiem się czegoś przydatnego... - zrobiłam krok w jego stronę uśmiechając się przebiegle

- Ah tak? Ja chętnie spotkam się ponownie z twoją rodziną, a w szczególności z twoim bratem. Jestem pewien, że chętnie podzieliłby się ze mną różnymi, ciekawymi informacjami na twój temat. Tak jak to ostatnio zrobił - odparł puszczając mi oczko i przygryzając lekko wargę

To jest bardzo hot! Za bardzo! Nie rób tak!

Mój umysł szaleje, ale na zewnątrz wciąż jestem nie wzruszona. Skrzyżowałam ręce pod piersiami, co automatycznie je podniosło i doskonale widziałam jak wzrok Christiana zsunął się w dół.

Hi Little BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz