W sobotni poranek obudziłam się czując na sobie jakiś ciężar. Leniwie otworzyłam zaspane oczy i pierwsze co zobaczyłam to uśmiechnięta buźka Tobyego, który jak tylko zorientował się, że nie śpię, zaczął skakać po moim brzuchu.
- Amy! Zrobiliśmy z tatą śniadanie! Wstawaj! - wykrzykiwał chłopiec z ekscytacją w głosie. Wciąż ledwo żywa podniosłam się do pozycji siedzącej i przecierając powoli oczy przeciągnęłam się.
Tej nocy spało mi się cudownie. Po wieczornym incydencie z Christianem wzięłam gorącą kąpiel i leżąc w łóżku wszystko analizowałam. Starałam się zapamiętać każdy szczegół naszego pocałunku i uczucie, które mnie wtedy ogarnęło. To było takie... wow. Szczerze to przeczuwałam, że może do tego między nami dojść, ale nie spodziewałam się, że aż tak szybko. W końcu znaliśmy się dopiero tydzień.
- Chodź Amy, za chwilę będzie zimne! - oznajmił maluch ciągnąc mnie za rękę w stronę wyjścia
- Już wstaję potworku, spokojnie - powiedziałam delikatnym głosem i wygrzebałam się spod cieplutkiej kołdry. Wstając z mięciutkiego łóżka prosto na zimną podłogę, poczułam nieprzyjemny dreszcz, który przeszedł przez całe moje ciało. Wzdrygnęłam się niezadowolona i gdy tylko odzyskałam władzę nad dygoczącym ciałem, podniosłam wzrok, od razu spotykając się z zielenią oczu Chrisa, który opierał się o framugę drzwi z rękami skrzyżowanymi na nagiej piersi. Na jego twarzy malował się ten cwaniacki uśmieszek, który ostatnio coraz częściej u niego widzę. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu do momentu aż nie zauważyłam jak brunet zlustrował moje ciało wzrokiem od góry do dołu po czym znowu powrócił do kontaktu wzrokowego, tym razem z jeszcze bardziej zadziornym uśmiechem. Nie mogło to znaczyć nic dobrego...
Spojrzałam w dół na swoją prowizoryczną piżamę, która składała się jedynie z czarnych fig i bordowej, za dużej, ale za to cienkiej koszulki, przez którą prześwitywały mi sutki.
Cholera, o tym nie pomyślałam...
Lekko zawstydzona tym w jakiej sytuacji się znajdowaliśmy odchrząknęłam i przykucnęłam przy Tobym, aby na spokojnie powiedzieć mu to co miałam do powiedzenia.
- Wiesz co Toby, idź już z tatą do kuchni. Przygotujcie wszystko, a ja za momencik do was przyjdę, tylko się ubiorę - posłałam chłopcu uśmiech, który od razu odwzajemnił
- Dobra! - wykrzyknął i zanim zdążyłam to zarejestrować, już wybiegł z pokoju wołając za sobą Evansa. Mężczyzna jednak nie ruszył się z miejsca, tylko ponownie przejechał wzrokiem po moim ciele
- Wiesz Amy, nie przeszkadzałoby mi gdybyś chodziła w takim stroju częściej - chłopak puścił mi oczko i odepchnął się od framugi znikając z mojego pola widzenia, a ja w dalszym ciągu stałam na środku pokoju jak wmurowana, patrząc na miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stał. Zamknęłam oczy i głęboko wciągnęłam powietrze do płuc, aby unormować szalejący oddech.
O matulu, co ten człowiek ze mną robi...
Sprawia, że czuje się tak... uh, nawet nie wiem jak to nazwać. Oczywiście nie chodzi mi o to, że jestem w nim zakochana, bo nie jestem. Znamy się za krótko, abym pałała do niego jakimś głębszym uczuciem, ale nie będę kłamaś, Christian bardzo mi się podoba i jak tak dalej pójdzie, to przepadne, co nie wiem czy będzie czymś dobrym. Puki co pokazuje mi się raczej z tej dobrej strony, ale kto wie co się kryje po tej złej?
W zamyśleniu nawet się nie zorientowałam, gdy już gotowa stałam przy drzwiach. Przełknęłam głośno ślinę i uznając, że jestem gotowa na konfrontację z brunetem, wyszłam z pokoju kierując się prosto do kuchni.
~•~•~
- Czy ciebie już kompletnie powaliło człowieku?! To przecież oczywiste, że słysząc huk nie schodzi się samemu, po ciemku do piwnicy! Nie wierzę... Tak wołaj głośniej, na pewno morderca wyjdzie zaraz zza rogu, przeprosi, że przeszkadza i grzecznie zapyta czy może cię zabić. Tak to przecież wyglądało w pozostałych dwudziestu filmach, gdzie była dokładnie taka sama scena - wrzeszczałam na bohatera z horroru, który swoją drogą był okropnie nudny. Mimo iż wiem, że moje krzyki nic nie zdziałały, to jednak przyniosło mi to niezły ubaw.
CZYTASZ
Hi Little Boy
RomanceOna koniecznie musiała znaleźć pracę. Potrzebowała pieniędzy. On nie dawał sobie rady w pojedynkę. Potrzebował pomocy. Los postawił ich sobie na drodze. Czy to będzie spełnienie marzeń, a może jedynie lekcja, z której mają wyciągnąć wnioski? ~~~ - C...