f i f t e e n

1.2K 138 101
                                    

Ogromna panika władała teraz Taehyunem. Miał gdzieś czy potrąca teraz przechodniów idących spokojnie do swoich domów, jego skarb znowu zrobił sobie krzywdę.

Biegł niemal nieustannie, zatrzymując się jedynie na światłach nie chcąc wpaść pod jakiś samochód i w przeciągu piętnastu minut dotarł do pobliskiego szpitala.


Wpadł do niego jak burza, a trzęsącymi się rekoma wyciągnął z kieszeni swój telefon od razy wybierając numer Yeonjuna, aby dopytać go gdzie dokładnie są.

Jednak połączenie zostało odrzucone, w zamian dostał tylko SMS z krótkim "pod salą zabiegową", po czym od razu pobiegł tam niechcący potrącając jakąś panią z kubkiem w ręce w skutek czego jego zawartość rozlała się na podłogę.


Wbiegł po schodach na wyższe piętro i od razu dotarł pod wielkie drzwi zabiegówki, obok których na jednym z krzeseł siedział blady jak ściana Yeonjun wraz z Soobinem i Kai'em.


Chłopak bał się już najgorszego, gdy zobaczył w jakim stanie jest tamta trójka.


Soobin i Kai musieli tu przyjechać razem z Yeonjunem, ale dlaczego to akurat on musiał dowiadywać się ostatni o stanie jego chłopaka.

A no fakt, przecież sam powiedział, że to koniec.

- Co z nim? - zapytał, gdy udało mu się już złapać oddech.


- Szefowa znalazła go na zapleczu - wyszeptał Yeonjun patrząc tępo w podłogę - Podciął sobie żyły, a rany były na tyle głębokie, że musieli mu je szyć.


Kang aż usiadł czując jak robi mu się słabo. Jak on mógł dopuścić swoją głupotą do czegoś takiego?


- Co tam się właściwie wydarzyło? - zapytał zdezorientowany Kai. Chłopak w końcu nie wiedział co się działo w kwiaciarni, a półprzytomny Beomgyu zdołał wyszeptać tylko "zadzwońcie do Yeonjuna", po czym ponownie stracił jakikolwiek kontakt z rzeczywistością.


Oczywiście lekarze pozwolili sobie zajrzeć do jego telefonu i odszukać "tajemniczego" chłopaka.

- Zaczął do mnie wypisywać ten cały Hyunjin, więc spotkałem się z nim, bo niby miał mi coś ważnego do powiedzenia - westchnął - Zaczął gadać, że Beomgyu mnie z nim zdradził i jeśli nie wierzę, to mamy do niego pójść i on się przyzna - chłopak przerwał na chwilę, po czym wstał - Poszliśmy do tej kwiaciarni i on... On zaczął gadać, żeby Gyu przestał udawać, że nie wie o co chodzi, bo przecież się całowali i... i ja powiedziałem, że to koniec i Beomgyu wpadł w szał i nas wyrzucił i... - zanim zdążył jakkolwiek dokończyć przerwało mu pieczenie na lewym policzku. Niebieskowłosy stał centralnie przed nim i to on wymierzył mu porządny cios.


- Ty skończony kretynie - warknął - Wierzysz jakiemuś obcemu typowi, zamiast własnemu chłopakowi?! - Kang nic na to nie odpowiedział. Spuścił jedynie wzrok, będąc zażenowanym swoim zachowaniem - On kocha Cię najmocniej na świecie, rozumiesz? Jesteś jego wszystkim i oddałby za ciebie życie, czego niemal właśnie jesteśmy świadkami. Jeśli uwierzyłeś temu zasranemu Hyunjinowi, to najwyraźniej nie ufasz Beomgyu w stu procentach. I ty mu się chciałeś oświadczyć? Współczuję mu z góry - drzwi sali otworzyły się, a zaraz po tym wyszła z niej grupa pielęgniarek wioząca śpiącego chłopca i lekarz, który zapewne uratował mu życie.


- Przepraszam - odparł najstarszy Choi wychodząc przed lekarza - Co z nim teraz będzie?


- Żadne nerwy nie zostały na szczęście uszkodzone, rany powinny się bez problemu goić i za kilka tygodni pewnie wezwiemy go na ściągnięcie szwów - powiedział mężczyzna stając przed nim - Co do jego stanu ogólnego, teraz weźmiemy go na transfuzję krwi, bo stracił jej naprawdę wiele, a później dostanie kroplówkę i przewieziemy go na oddział psychiatryczny. Miał dużo szczęścia, że przywiezli go tu na czas - dodał, aby zaraz zniknąć w windzie, a chłopcy udali się od razu pod salę obserwacji, gdzie będą czekali, aż Choi się obudzi.


_______


na dalszą część poczekacie

LOVER | taegyu[2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz