ŚWIĄTECZNY SPECIAL

1.4K 96 63
                                    

Dwudziesty piąty grudnia zbliżał się wielkimi krokami, a przygotowania do niego trwały w najlepsze, gdyż właśnie ten dzień miał być dla przyszłych państwa Kang najważniejszym dniem ich życia.

To właśnie w piątą rocznicę ich związku chłopcy mieli złożyć sobie przysięgę i zostać małżeństwem.

Beomgyu od około tygodnia był już w Los Angeles, wraz z Yeonjunem i Soobinem, gdzie niemal bez przerwy latali załatwiać ostatnie sprawy. Sala była już prawie przygotowana, garnitur czekał bezpiecznie w szafie, a urzędnik, który miał udzielić im ślubu załatwiony.

Sami nie spodziewali się, że pobiorą się tak szybko, ale dzięki wsparciu rodziców i przyjaciół wszystko udało się zaplanować w kilka miesięcy.

Jedynym problemem był brak czegoś ważnego. A raczej kogoś.
Kang nadal przebywał w Korei z Kai'em, gdzie załatwiali ostatnie formalności związane z biletami na samolot dla gości, po czym w Wigilię wszyscy mieli znaleźć się już w Ameryce.

🎄

𝐋𝐨𝐬 𝐀𝐧𝐠𝐞𝐥𝐞𝐬; 𝟐𝟑 𝐠𝐫𝐮𝐝𝐧𝐢𝐚, 𝟐𝟑:𝟏𝟖

- Tęsknię za Kai'em - jęknął Soobin leżąc plackiem na kanapie ich pokoju hotelowego podczas, gdy młodszy Choi krzątał się po kuchni.

- Nie narzekaj tak, przecież jutro przyleci - westchnął Yeonjun - Beomgyu też na pewno tęskni za Tae, a jednak nie stęka, tak jak ty.

- Odezwał się Shrek - chłopak siedział z zieloną maseczką na twarzy przez co przypominał bajkowego stwora. Spojrzał morderczym wzorkiem na przyjaciela jednocześnie wpychając sobie do ust makaron, który wcześniej przyrządził.

- Chłopcy, to nie pora na kłótnie - odezwał się wreszcie przyszły pan młody - Musimy się teraz skupić na tym, żeby być spokojnym.

- Stresujesz się jak nigdy, prawda?

- Jak jasna cholera.

- Kai dzwoni! - krzyknął czarnowłosy rzucając się do telefonu, po czym wyszedł do przedpokoju, aby odebrać połączenie.

- A ja idę spróbować zasnąć - Gyu odłożył pusty talerz do zlewu i rzucając ciche "Dobranoc" zniknął w sypialni ich niewielkiego apartamentu.
Po chwili do salonu wrócił Soobin, jednak jego mina nie wskazywała na zadowolenie z rozmowy. Przy uchu nadal trzymał telefon.

- Mamy problem - wyszeptał siadając na kanapie obok starszego. Włączył w telefonie tryb głośnomówiący, a po pokoju rozniosły się głosy wydobywające się z głośnika telefonu, przez co chłopak ściszył odrobinę - Mów.

- W Korei są straszne wichury i nie wiadomo ile będą trwać - zaczął jak się okazało Taehyun - Istnieje duże ryzyko, że nie dolecimy na czas - odparł.

- Co? Nie możecie się spóźnić! - krzyczał szeptem szarowłosy.

- Wszystkie loty w ciągu najbliższej doby zostały odwołane. Mieliśmy wylatywać za godzinę, siedzimy na lotnisku i czekamy - dodał Huening - Jeśli wiatr nie uspokoi się do rana, to wątpię, żebyśmy zdążyli na czas.

Dwójka Choi spojrzała na siebie w niemałym zmartwieniu.

- Przecież jak Beomgyu się dowie, to chyba dostanie ataku serca - czarnowłosy przejechał dłońmi po swojej twarzy, wzdychając głośno - Miejmy nadzieję, że wszystko będzie w porządku . Wracam do rozmowy.

🎄

𝐋𝐨𝐬 𝐀𝐧𝐠𝐞𝐥𝐞𝐬; 𝟐𝟒 𝐠𝐫𝐮𝐝𝐧𝐢𝐚 - 𝐖𝐢𝐠𝐢𝐥𝐢𝐚, 𝟏𝟏:𝟐𝟕

LOVER | taegyu[2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz