s i x t e e n

1.2K 132 162
                                    

- Taehyun - mówił Yeonjun dźgając go w ramię - Taehyun - powtórzył - Taehyun, obudź się - chłopak pomału otworzył oczy rozglądając się dookoła, aby móc przypomnieć sobie gdzie jest i co się właściwie dzieje.
Zauważył niebiesko-biały korytarz z kilkoma krzesłami i drzwi, niektóre większe od innych, jedne oznakowane cyframi, inne tabliczkami z różnymi napisami - Beomgyu się obudził. Chce, żebyś do niego przyszedł.

Młodszy od razu zerwał się na równe nogi, co poskutkowało krótkimi zawrotami głowy. Spojrzał jedynie na przyjaciela i bez słowa wszedł do sali obok.

Skierował się powolnym krokiem w stronę łóżka, gdzie pod kołdrą krył się mały szatyn, blady niczym ściana z podłączoną do ręki kroplówką.
Usiadł na stołku tuż obok niego i pogłaskał go po głowie uśmiechając się słabo.

- Jak się czujesz, kochanie? - zapytał.

- Trochę boli mnie głowa, ale dostałem antybiotyk i leki na wzmocnienie, więc niebawem powinno być lepiej - odparł pociągając nosem. Wyglądał jakby nie spał od kilku dni, a jednak przed chwilą wybudził się ze snu.

- Przepraszam Cię za wszystko - westchnął Kang spuszczając wzrok - Mogłem mu nie wierzyć, a wyszło tylko jedno wielkie zamieszanie. Bardzo Cię bolą?

- Czekaj, czekaj. Mogłeś nie wierzyć komu? - straszy spojrzał na niego w niepewności - I co ma mnie boleć? Powiedziałem już, że boli mnie głowa - zaśmiał się cicho.

- No, Hyunjinowi. Przecież wiesz, ta cała sytuacja w kwiaciarni i twoje ręce. Przecież próbowałeś odebrać sobie życie - powiedział na jednym wydechu.

- Matko najdroższa, Taehyun! Co ty pleciesz? - chłopiec, aż podniósł się do siadu, przez co poczuł okropny ból głowy jednak zignorował go - Dlaczego miałbym popełnić samobójstwo? Dobrze wiesz, że jest ze mną już lepiej. Żadnej próby nie miałem od lat.

- A-ale... jak to? Przecież... to całe zajście u ciebie w pracy i Hyunjin... zdrada i ja powiedziałem, że to koniec, a potem ty i Yeonjun do mnie dzwonił... Niczego nie rozumiem - jęknął patrząc na swojego chłopaka w niezrozumieniu.

- Kang Taehyun, jesteś pewien, że Cię nie zaraziłem? - Choi wyciągnął z pod kołdry rękę, bez żadnych ran i bandaży, po czym przyłożył ją do czoła ukochanego - Albo masz gorączkę i majaczysz albo do reszty zwariowałeś.

- Przecież znalazła Cię szefowa, zabrała Cię karetka.

- To prawda. Dostałem wysokiej gorączki i zasłabłem, ale skąd ty wytrzasnąłeś to samobójstwo, to ja już nie wiem - starszy ponownie się zaśmiał, z powrotem położył się wygodnie i zakopał w ciepłej pościeli.

- Czyli, że to wszystko mi się śniło? - powiedział sam do siebie.

- Nie wiem co Ci się śniło, ale to musiał być jakiś odjechany sen.

_________

niespodzianka?

LOVER | taegyu[2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz