e p i l o g u e

1.5K 130 270
                                    

to będzie rozdział pełen wzruszeń, wiem, że wszyscy na niego czekaliście

🌹

Tydzień później Beomgyu pozbył się okropnej grypy i nadal odrobinę osłabiony mógł opuścić szpital.

Kilka razy odwiedził go również Hyunjin, który równie jak i Choi, nie miał bladego pojęcia o co chodzi z zajściem w kwiaciarni i rzekomą próbą samobójczą szatyna.

Dopiero, gdy Kang wyjaśnił mu wszystko zrozumiał o co mu chodziło, ale dlaczego przyśniło mu się coś takiego? Może to znak, że powinien poświęcać Beomgyu więcej uwagi i uważać na to, co mówi.

🌹

Nadszedł Sylwester, który Kang zaplanował już praktycznie co do minuty.

Poprzedniego dnia byli w odwiedzinach u rodziców, przez co wrócili do domu późno w nocy i od razu położyli się spać, aby wstać z samego rana i móc przygotować wszystko na przyjęcie noworoczne jakie organizowali dla swoich przyjaciół.

Wstali wcześnie, bo około ósmej rano, a następnie po szybkiej porannej toalecie Beomgyu wziął się za przygotowywanie ciast i różnych potraw, gdyż goście mieli zjawić się już o dziewiętnastej, a czas leciał jak z bicza strzelił.

Około godziny szesnastej trzydzieści na blacie widniało już wiele gotowych dań, a w piekarniku piekło się ostatnie ciasto.
Taehyun w tym czasie wziął się za porządki. Wyczyścił dokładnie cały salon, pomógł swojemu chłopakowi w sprzątaniu kuchni, a nawet ogarnął łazienkę, gdzie walało się milion jego brudnych ubrań, które w trybie natychmiastowym wylądowały w koszu na pranie.

Przed godziną osiemnastą oboje dekorowali już stół stojący w kącie ich salonu. Piękny biały obrus z świątecznymi elementami leżał już idealnie ułożony, zaraz na nim pojawiało się coraz więcej naczyń i sztućcy, kilka szklanek na różne napoje i inne dekoracje.

Kilka minut przed dziewiętnastą zjawili się już pierwsi goście i co najciekawsze Beomgyu w tajemnicy przed swoim chłopakiem zaprosił również Hwanga, który stał teraz centralnie przed nim w drzwiach.

- Oh, nie wiedziałem, że Gyu Cię zaprosił - mruknął wpuszczając przybysza do środka.

- Nie wiedziałem, że Cię o tym nie poinformował - Kang poznał przyjaciela swojego chłopaka w szpitalu podczas, gdy obaj wpadli do niego w odwiedziny w tym samym czasie. Jednak po tamtym dziwnym śnie czuł do czarnowłosego dziwną niechęć i czuł, że nie może mu w żaden sposób zaufać.

- Nic mi nie wspominał - westchnął - Beomgyu, to chyba do Ciebie!

- Hyunjin! Jednak jesteś - powiedział wychodząc z kuchni. Rozmowę kolejny raz przerwał im dzwonek do drzwi, do których tym razem ruszył starszy pozostawiając chłopaka i przyjaciela samych.

- Słuchaj, nie wiem dlaczego masz do mnie taką niechęć, ale mógłbyś się wreszcie uspokoić - odparł wyższy.

- Może jeszcze mam Ci odpuścić mojego chłopaka, co? - warknął Kang wyraźnie podkreślając słowo "mojego" - Widzę jak na niego patrzysz.

- Ah, więc o to Ci chodzi - powiedział idąc razem z nim w kierunku stołu - Dobra może i Gyu kiedyś, powtarzam kiedyś był moim obiektem westchnień, ale to nie znaczy, że nadal nim jest. Mam już swojego chłopaka, więc nie musisz się martwić. Zwyczajnie... z początku wydawałeś mi się jakiś podejrzany, a Beom jest dla mnie ważny i nie pozwoliłbym, żebyś zrobił mu krzywdę - obaj usiedli na swoich miejscach patrząc ma siebie uważnie.

LOVER | taegyu[2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz