rozdział 6

345 4 2
                                    

09.10
Dzisiaj nie Idę do szkoły.
Obudziłam się o 11.00
Ubrałam się w to

Ogarnęłam się i dałam kotu jeść

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Ogarnęłam się i dałam kotu jeść.
Sama wzięłam płatki i zaczęłam oglądać netflix'a. Była już 15.00
Ktoś zapukał do domu. Był to Chris.

- Hej jak tam dzień mija?- zapytał Chris.

- hej. Dobrze. Wszystko przemyślałam i jutro będę mogła iść do szkoły. Boje się tylko jak ludzie będą na mnie patrzeć. Po ten aferze. - powiedziałam.

- jak zobaczę że ktoś będzie na ciebie się gapił albo coś, to pożałuje tego. - powiedział

- dzięki. - powiedziałam i się do niego przytuliłam.
Zaczęliśmy się całować. Pocałunek był długi, czuły i delikatny.

- czyli już zaczynasz pozytywnie myśleć i lepiej się czuć? - zapytał się Chris.

- no myślę że tak - powiedziałam.

- chcesz dzisiaj pojechać do Alex?

- Oczywiście że tak. - powiedziałam

- możemy teraz. - powiedział Chris.

- dobrze pojedźmy już. - powiedziałam.

Całą drogę rozmawialiśmy o moich śmiesznych przygodach z Alex.

Weszliśmy odrazu razem do Alex.

- Hej Lex. To znowu ja Lili. Pewnie już ktoś u ciebie dzisiaj był. Wiesz co już czuję się lepiej. Nawet jutro idę do szkoły. Budź się szybciej bo wiesz że jestem niecierpliwa. Kocham cię. Dzisiaj albo jutro wpadnę do twoich rodziców. Wiem jak bardzo mnie lubią. A teraz siedzą w domu sami. Musi im być smutno. Trochę sobie tu posiedzę. Ale nie będę nic mówiła. Brakuje mi ciebie. - skończyłam mówić.
Chris stał za mną i słuchał mnie.

Chris poszedł po kawę.
Powiedzieliśmy jeszcze z 1 godzinę i pojechaliśmy do domu.

- dzisiaj jedziesz do rodziców Alex czy jutro? - zapytał Chris.

- Dzisiaj. - powiedziałam.

- Podwioze cie- powiedział Chris.

- Wiesz gdzie mieszkają ?! - zapytałam zaskoczona.

- jak William się w niej zakochał to proste że wiem. - powiedział Chris i się uśmiechnął.

- On serio się zakochał? - zapytałam.

- no serio. Czego nie?

- bo ty i twój przyjaciel jesteście największymi fuckboy'ami jakich znam. - powiedziałam.

- kto to fuckboy? - zapytał Chris i się zaśmiał.

- nie kłam. Kto jak kto ale ty powinieneś to wiedzieć. - powiedziałam.

- no dobra wiem.

- A teraz tak na poważnie. Jak William zrani, skrzywdził czy tam jeszcze coś zrobi Alex, urwe mu i tobie jaja. - powiedziałam.

- ejj czego mi też?! - zapytał się Chris.

-bo to ty mi powiedziałeś coś w stylu „zaufaj mi i William'owi on jej nie skrzywdził”.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.

- no dobra. - powiedział. - ale jestem pewny że nic jej nie zrobi.

- mam nadzieję- powiedziałam.

- to tu. Poczekać na ciebie? - zapytał Chris.

- Nie. Pewnie będę tam dość długo. Wrócę na pieszo. To jakieś 20 min z buta do mojego domu. - powiedziałam.

- Ale mogę poczekać. - powiedział Chris.

- Chris posłuchaj - powiedziałam, Od kręciłam się do Chris'a i złapałam go za ręce. - dziękuje z całego serca że tak mi pomagasz chociaż nie wiem dlaczego to robisz, ale umiem o siebie zadbać. Potrafię dojść do domu. Sama. - powiedziałam.

- jesteś pewna. - powiedział.

- Chris... No... - powiedziałam

- Dobra rozumiem. - powiedział i uniósł ręce w geście obronnym.

- to do jutra. - powiedziałam i wyszłam.

Podeszłam do drzwi i zapukałam.
Otworzyła mi mama Alex. Jej rodzice są eleganckimi ludźmi.

- O hej skarbie. - powiedziała pani Monica i mnie przytuliła.

- dzień dobry pani. - powiedziałam.

- oj już ci przecież mówiłam Monica a nie pani.

- dobrze następnym razem już się nie pomylę - powiedziałam i się zaśmiałam.

- dobrze chodź do domu. Zrobię ci herbatę. - powiedziała mama Alex.

Weszłam do domu rozebrałam się i poszłam do kuchni.

- a gdzie pani mąż? - zapytałam.

- Teraz w pracy. - powiedziała.

- no dobrze. Jak tam państwo sobie radzą bez Alex?

- jest ciężko. Jest taką pozytywną osobą. Ona zajmowała 3/4 mojego życia. A teraz jest tak pusto. - powiedziała.

*******************************
Byłam u mamy Alex z jakąś godzinę. Jest już 18.30
Jest naprawdę ciemno.
Lampy uliczne oświetlają moją drogę. Idę dopiero jakieś 5 minut.

- hej piękna. - powiedział Cody i mnie przytulił.

- Matko. Nie strasz. - powiedziałam.

- dobrze. Następnym razem nie będę. - powiedział.

- dziękuje. Co tu robisz?

- szłem do domu. Co tam u ciebie?

-Przemyślałam to sobie. Jest już dobrze. Jutro idę do szkoły. - powiedziałam.

- no to super- powiedział Cody.

Cody odprowadził mnie pod sam dom. Rozmawialiśmy całą drogę.

Teraz już weszłam do domu

- hej Lili. - powiedziała mama.

- hej mama. Już 19.00 jestem zmęczona. Idę wziąć kąpiel i idę spać.

- dobrze. Masz jeszcze naleśniki. Ja też idę spać.

Wzięłam naleśniki, wykąpałam się, sprawdziłam media społecznościowe. Na instagramie na profilu szkoły do której chodzę jest już filmik jak krzyczę na William'a i jest zdjęcie Alex w szpitalu.
Zasnęłam o 22.30




Zakład //chris schistad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz