rozdział 13

284 5 0
                                    

Jest już 18.11, poniedziałek godzina 21.50
Jestem w domu od 15.00
Tak byłam dziś ubrana.

Mama do mnie zadzwoniła i powiedziała że wraca we wtorek o 21

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mama do mnie zadzwoniła i powiedziała że wraca we wtorek o 21.00
Dzisiaj mam mega luźny dzień.
Więc zrobiłam sobie coś do jedzenia i włączyłam Netflix.
********************************
Jest 21.50 a ja stwierdziłam że chce się przejść do sklepu po jakieś lody i tym podobne.
Ubrałam się i poszłam.
Do sklepu miałam jakieś 15 minut z buta.

Kiedy byłam już w połowie nagle spotkałam Cody'iego.

- Hej. - powiedział

- Hej... - odpowiedziałam

- Gdzie się tak śpieszysz? Do Chris'a? - powiedział i się przybliżył. Śmierdziało od niego alkoholem.

- Nie. Do sklepu.- powiedziałam

- no już nie udawaj. Może mi chcesz zrobić loda? - powiedział i przycisnął mnie do ściany budynku.

Odpiął mi kurtkę. Dłonią zaczął jeździć po mojej tali i niżej.

- Cody przestań... Proszę.- próbowałam się wyrwać. Z moich oczu zaczęły już lecieć łzy.   

- W czym Chris jest ode mnie lepszy?! Czego go wolisz?!- zaczął niemal krzyczeć Cody.

- Boję się ciebie. - powiedziałam.

- To przestań! - rozkazał mi Cody i wziął moją twarz mocno w swoją dłoń.

- To boli. - ledwo co powiedziałam.

- Jesteś zwykłą szmatą. - powiedział Cody i walnął w budynek obok mojej głowy pięścią.

Nagle jakąś postać w kapturze przewaliła Cody'iego i zaczęła go okładać pięściami.
Ja stałam nie ruszając się.
Osobą w kapturze był Chris.
Podszedł do mnie.

- Hej co ci zrobił? - zapytał się Chris.

- On... Nic. - powiedziałam.

- Lili jak to nic. - powiedział Chris i wziął moją twarz w dłonie. Chris złapał moją twarz jakby była z porcelany i każdy zły ruch mógł by ją zbić.

- Chce do domu.- powiedziałam.

Chris mnie przytulił i poszliśmy do domu. Cody jeszcze coś krzyczał, ale Chris tylko ściskał mocniej moja rękę.

- odkazić ci dłoń? - zapytałam.

Chris'a kostki nie wyglądały za dobrze.

- nie są ważne.- powiedział.

Wzięłam je w rękę i pocałowałam.

- są ważne.- powiedziałam.

Poszłam po coś do przemycia.

- Wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.- powiedział Chris.

- Bo ja tylko chciałam pójść do sklepu ale Cody podszedł do mnie zaczął mnie przezywać od szmat i się pytać czy nie zrobię mu loda i w czym ty jesteś lepszy. Potem przycisnął mnie do ściany odpiął kurtkę i zaczął mnie dotykać...  - powiedziałam i zaczęły lecieć mi pojedyńcze łzy.

- masz czerwone ślady na twarzy. - powiedział Chris i zaczął mnie miziać po twarzy.

- Bo złapał mi w ręcę i ścisnął. Mówiłam że mnie to boli ale on tylko mocniej ścisnął. Przecież ja mu nic nie zrobiłam dlaczego tak się zachował?

- Bo to chuj i tyle. - powiedział Chris.

Zadzwonił do Chris'a telefon.

- Poczekaj zaraz przyjdę.- powiedział Chris i wyszedł z kuchni.

Oczywiście ja musiałam iść podsłuchać.

- Nie stary. No nie mogłem bo są sprawy ważne i ważniejsze.- powiedział Chris.

-...

- Nie pieprzyłem się z nikim. - powiedział Chris.

-...

- Dobra jutro o tej samej godzinie w tym samym miejscu. Tylko przynieś może trochę więcej towaru na zapas. - powiedział Chris.

-...

- Dobra nara.- powiedział i się rozłączył.

Ja szybko poszła do kuchni, wyjęłam telefon i usiadłam na krześle.

- Już jestem.- powiedział Chris.

- Okej. Ej a tak z ciekawości to jak się znalazłeś o tej godzinie przy tych budynkach? - zapytałam.

- A czy to ważne? Chyba najważniejsze jest że nic ci więcej nie zrobił.- powiedział.

- No ale chyba nie codziennie tak chodzisz?

- No nie.- powiedział.

- No to co tam robiłeś? - zapytałam.

- Nie chce cię okłamywać ale wiem że jak ci powiem to mnie wyrzucisz z domu. Znam twoją historię.- powiedział.

- Jaką? - zapytałam.

- Wiem że kiedyś byłaś w złym towarzystwie i że ćpałaś. A to się dobrze nie skończyło.- powiedział Chris. 

- Nie ćpałam nałogowo tylko może z 4 razy maks 5 razy. - powiedziałam.

- No i później w szpitalu wylądowałaś. - powiedział.

- No tak ale najważniejsze że już od jakiegoś roku może półtora roku nie biorę i nie wezmę. - powiedziałam.

- No to super ale właśnie ja się z kimś spotkałem kupić to.- powiedział Chris.

- Czyli bierzesz? - zapytałam.

- tylko okazjonalnie. Imprezy czy coś.- powiedział.

- Dobra już możesz iść ja idę spać.- powiedziałam i wstałam z krzesła.

- mogę u ciebie spać? - zapytał się.

- jutro szkoła.- powiedziałam.

- To co. No weź jak to przez narkotyki nie chcesz żebym u ciebie spał to nie musisz się przejmować. Nigdy nie byłem przy tobie na haju. Naprawdę tylko na imprezach biorę i to nie wszystkich. No ale o jak mam z kumplami jakieś spotkanie ale to się nie liczy...- powiedział Chris.

- Liczy się. Ale tylko dlatego że przy mnie nigdy nie byłeś to możesz.- powiedziałam.

Byłam na siebie zła. No ale nie potrafiłam odmówić.

Poszliśmy się umyć. Osobno.
Potem się przebraliśmy i poszliśmy razem spać.
Po jakiej godzinie nadal nie mogłam zasnąć.

- Już nikt nigdy cię nie skrzywdzi Lili.- szepnął Chris.

Zdziwiłam się tymi słowami z jego ust, ale zrobiło mi się przyjemnie miło. Nie odezwałam się tylko udawałam że śpię.
Czułam się przy nim bezpiecznie.









//////////////////////////////////////////////////////
Hej kochani 😘
Stwierdziłam że będę pisać rozdziały po minimum 600 słów, przynajmniej się tak postaram. Ten ma około 785.
Mam jutro na 8.00 do szkoły ale już chciałam dokończyć ten rozdział bo chyba nie było nic przez jakieś 4 dni.
Teraz mam jeszcze mniej czasu bo mam w domu szczeniaka. No więc dużo mu trzeba poświęcać uwagi. Teraz mam spokój bo już śpi więc piszę.😊😊
//////////////////////////////////////////////////////

Zakład //chris schistad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz