-Podaj mi ten młotek.-powiedział tato, jednak ja stałem zamyślony.
-Carl!-krzyknął ze śmiechem.
-Ta?Co?Aaa tak już!-powiedziałem podając mu młotek.
-O czym ty tak myślisz?-spytał unosząc brwi.
-Coś sugerujesz?-spytałem unosząc kąciki ust choć nie było to dla mnie śmieszne.
-No wiesz ostatnio coraz częściej odpływasz.-powiedział śmiejąc się już głośniej.
-To nic takiego.-powiedziałem lekko się rumieniąc sam nie wiem czemu.
-Widzę,że o coś chodzi.-znów zwrócił się ku mi.
-Tato wszystko ok.-powiedziałem stanowczo
-A to ja wiem.-znowu się śmiał.
-Dobra.-powiedziałem sam nie wiem czemu skoro nic nie ukrywałem,bo między mną a Enid nic nie było.
-Co dobra?-uniósł brwi.
-Zapamiętajcie sobie wszyscy,że między nami naprawdę nic nie ma.-powiedziałem pewnie,żeby nie zabrzmiało to na kłamstwo, którym oczywiście nie było.
-Każdy tak mówi.-zaśmiał się,lecz wiedziałem, że teraz robi to po to aby mnie zdenerwować.
-Ja lecę.-powiedziałem odwracając się w kierunku drogi.
-Czekaj!-zatrzymał mnie.
-Co jest?
-Podejdź sprawdzić co u Judith dobrze?
-Ok.-powiedziałem to z takim „entuzjazmem" aby brzmiało jak najbardziej wiarygodnej.
Naprawdę wcale ale to wcale nie cieszyłem się tym,że znowu muszę udać się do domu idioty Rona.W drzwiach przywitał mnie jego arogancki uśmieszek.
-Hej jednooki.-powiedział z kpiną patrząc na moją twarz.
Auć,zabolało.Starałem się nie okazywać smutku,aby nie ujawnić swojego słabego punktu.Tak,to zawsze bolało.Nie wiem, dlaczego się z tego śmieje,skoro sam jest temu winny,ale cóż,pewnie dlatego,że teraz ma kolejne przezwisko w moją stronę.
-Witam idioto.-starałem się kpiąco uśmiechnąć ale tym razem mi nie wyszło i wydaje mi się, że właśnie dostrzegł mój słaby punkt.
-Jest tu moja siostra?-palnąłem niezdarnie.
Przecież logiczne,że tu jest.
-Inaczej byś tu przyszedł?Czy trafiłeś tu przez swoje ograniczone pole widzenia?-zaśmiał się
Pocisk numer 2 wylądował i nie był wcale przyjemny.
-Gdzie jest.-spytałem starając się nie okazywać smutku ale moje końciki ust same zaczynały opadać.
-W pokoju mojego brata.-powiedział chamsko przecierając swoje prawe oko,którego ja nie miałem i do tego desperacko patrzeć mi w twarz.
-Mogę cię zaprowadzić bo nie wiem czy jeśli ci to wytłumaczę będziesz widział to w ten sam sposób co ja,czy masz jakiś inny harmonogram widoku kierunków.
-Trafię.-powiedziałem gapiąc się na moje buty.
Wszedłem na górę gdzie dostrzegłem moją siostrę z Sam'em.Podeszłem bliżej drzwi i stanąłem jak wryty.Moja siostra trzymała się z tym gościem za ręce!Nie no hit.Odkaszlnąłem a oni momentalnie od siebie odskoczyli.
-Carl!Co ty tutaj robisz?-spytała strasznie skrępowana i zarumieniona.
-A no nic przyszedłem sprawdzić co tu się dzieje,ale widzę,że przeszkadzam,więc uciekam.-odparłem próbując powstrzymać się od śmiechu.
Szybkim krokiem opuściłem dom i od razu wybuchnąłem śmiechem sam nie wiem czemu. Chociaż wiem.Moja siostra w wieku 12 lat znalazła sobie chłopaka,a ja tkwię w miejscu jak ten ziemniak.
CZYTASZ
Kiedyś zrozumiesz...
Mystery / ThrillerTrwa apokalipsa.W Alexandrii robi się niebezpiecznie... ❗️W książce pojawią się wulgaryzmy i spojlery z serialu „The walking dead"❗️