Rozdział 8

219 14 2
                                    

  Kiedy na zegarze wybiła godzina 13,powolnym krokiem zacząłem wstawać z łóżka i wybierać się na spotkanie z tą jędzą.
-Cholera...-powiedziałem do siebie.
Z dołu już można było usłyszeć dzwonek do drzwi i ten irytujący przesłodzony głosik.

-Czy jest Carl?-spytała brunetka.

-Tak,jest już schodzi-odparła Michonne,po czym zaczęła się śmiać.

-Carl na dół koleżanka przyszła-haha bardzo śmieszne tato...

Jeszcze powolniejszym krokiem zszedłem ze schodów.

-Cześć Carl-powiedziała mrugając oczami wiedźmy.

-Cześć Enid-odpowiedziałem od niechcenia.

Przed wyjściem założyłem jeszcze swój kapelusz na głowę,do kabury włożyłem glocka i wyszedłem oczywiście Enid za mną trzymając się mnie jak mysz sera...
Dlaczego oni mi kazali wyjść z nią DLACZEGO!
Psychika siądzie mi przy jej paplaniu.
I musiała zacząć się odzywać...

Carlusiu czy ty miałeś kiedyś dziewczynę?-spytała,oj teraz Carl Grimes zaczyna zabawę.

-Tak,teraz też mam.-momentalnie popatrzyła się na mnie, a jej mina była bezcenna,ale stop Carl powaga jak już musiałem z nią wyjść to niech będzie śmiesznie.

-Kto to!-krzyknęła ze złości.
-To znaczy kto to?-dodała spokojniej.
Tak żałowałem,że nie mogę się śmiać...

-Yyy taka jedna nie znasz.-chyba przez to,że nie mogę się śmiać przegryzłem już sobie język

Ojj...
-Jest z tąd?!
-Gdzie mieszka?!
-Znam ją?!
-Jak nie to chętnie poznam-zadawała milion pytań.
Myślałem, że zwariuje.Gadała,gadała i gadała...
W końcu zacząłem liczyć do 10 i od nowa.
1...2...3...4...5...i tak dalej.Miałem ochotę wykrzyczeć jej prosto w twarz aby dała mi spokój i przestała zadawać tyle pytań bo miałem jej serdecznie dość.Najgorsze jest to,
że wkopałem się w posiadanie dziewczyny, której tak naprawdę nie miałem, ale trudno.
Jak zacznie coś podejrzewać,to się coś wymyśli.
Doszliśmy do starego dębu.Usiadłem opierając się o pień i z mojego kufra wyciągnąłem nowy komiks,który ostatnio zacząłem czytać.
-Co robisz?-spytała mnie Enid.MASAKRA.Jest ślepa czy jak?
-Czytam...-odpowiedziałem jej szorstko a ona rzuciła mi zdziwione a za razem smutne spojrzenie.Dobrze jej tak.
-Aha...-powiedziała smutnym tonem patrząc się w ziemię.

Czytałem ok.3 godzin,ponieważ po skończeniu komiksu,który zacząłem wciągnąłem się w niego tak,że nawet nie wiedziałem kiedy przeczytałem wszystkie 5 części.

-Możemy już iść?-spytała osowiała dziewczyna.
-Pewnie.-powiedziałem z radością,gdy widziałem jej zawiedzenie w oczach.
Wiem,że nie powinienem cieszyć się,z czyjegoś smutku,ale mam dość jej towarzystwa i mam nadzieje,że w końcu mi odpuści i zostawi mnie w spokoju.Do Alexandrii wracaliśmy w ciszy.


                                                   Bardzo dziękuje   Gabi (missgrimes)
Za pomoc w zredagowania
tego rozdziału.
Bardzo mi pomogła ☺️

Kiedyś zrozumiesz...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz