Rozdział 3

443 27 6
                                    

*Camila*

Dzień przed Sylwestrem pojechała kupić alkohol na imprezę. Tony dał jej swoją kartę i wskazał sklep, w którym miała kupić trunki. Pojechała tam i weszła do owego sklepu. Stanęła w małej kolejce. Po chwili za nią stanął jakiś wysoki facet. Czuła na sobie jego wzrok, co nie było zbyt komfortowe. Oczywiście będąc Avengersem i dziewczyną Starka musiała przywyknąć, że przyciąga uwagę, ale teraz czuła się, jakby ten mężczyzna chciał jej wywiercić wzrokiem dziurę w czaszce. Z ulgą powitała więc swoją kolej i zakupiła szkocką, wino i szampana na Sylwestra. Zapłaciła szybko kartą, wzięła siatkę z butelkami i wyszła szybko. Mijając tego faceta wciąż czuła jak się gapi. Zauważyła na jego ledwie odsłoniętym rękawie kawałek czerwonej czaszki i macek.  Pobiegła szybko do samochodu, włożyła trunki do bagażnika, wsiadła i odjechała szybko, czując jak serce wali jej w piersiach. Znała ten symbol. Avengersi mówili jej o Hydrze i słyszała o niej na historii w szkole, bo walczył z nią Kapitan Ameryka w czasie II wojny światowej, a na tych lekcjach ciągle gadali o nim i pewnie nadal gadają. Tylko że ostatnia głowa Hydry zginęła w kończącym się roku, jeszcze zanim przeszła terrigenezę. Od tamtej pory ta organizacja nie dawała o sobie znać. Fury uważał, że zostały tylko niedobitki. Co jeśli się mylił i Hydra znów się odrodzi, z nową głową? Nie bez powodu mają motto "Odetniesz jedną głowę, na jej miejsce wyrosną dwie kolejne". W końcu dojechała do Nowego Obiektu. Zaparkowała, wzięła te alkohole z bagażnika i pobiegła do salonu, gdzie powinni być Avengersi. 

- Camila, powoli, bo wszystko stłuczesz - powiedział Tony.

- Spotkałam agenta Hydry - wydyszała. 

- Kto to był? Zrobił ci coś? - zapytał poważnie.

- Nie wiem. Nie, tylko gapił się na mnie, jakby chciał mi wywiercić wzrokiem dziurę w czaszce. Zauważyłam symbol Hydry na jego rękawie, znaczy nieosłonięty fragment - powiedziała. Opisała jak wyglądał. To znaczy tyle ile zapamiętała. Nie przyglądała mu się. 

- Barnes, kojarzysz kogoś takiego? - zapytał.

- Nie - powiedział jedynie Bucky. 

- Dobra, bo Sylwestrze się tym zajmiemy. Jakiś niedobitek Hydry nie będzie nam psuł zabawy. - Wziął od Camili siatkę z trunkami. Oddała mu też jego kartę.             

Myślała jednak o tym cały czas. Dlaczego ten agent Hydry się w nią wgapiał? Zapomniała o tym dopiero na imprezie sylwestrowej, pod wpływem wypitego alkoholu. Właściwie tylko Steve i Bucky pozostali trzeźwi, bo oni nie mogą się upić. Zresztą nie wypili dużo. No i Vision był trzeźwy, ale on jako syntezoid oczywiście nie pił.  O północy wszyscy stuknęli się kieliszkami szampana. Impreza trwała do białego rana, kiedy Kapitan stwierdził, że czas w końcu do łóżek.

- Nie jesteś moją mamą, Rogers. Twój kumpel ją zabił. Sam idź do łóżka jak chcesz - powiedział Tony.

- Nie musisz o tym przypominać, Stark.  Chyba chcesz być wyspany i trzeźwy, gdy będziesz się wyprowadzał z Camilą - powiedział poważnie Steve. 

- Kapitan ma rację, Tony - powiedziała, powstrzymując go przed rzuceniem się na Rogersa. Widać nadal miał do niego żal.                                                                                                                            

- No dobra - zgodził się Stark. 

Wyłączyła muzykę i wszyscy rozeszli się do pokoju. Musiała pomóc Tony'emu, bo ledwo stał na nogach. Posadziła go na łóżku i zdjęła mu krawat, bo z rozebraniem się do spania też by sobie sam nie poradził w takim stanie. 

- A może ostatni raz w Nowym Obiekcie przed przeprowadzką? - zapytał z tym swoim uśmieszkiem.

- Ledwo się trzymasz nogach, Tony - powiedziała.

- Nie szkodzi, zrobimy to na leżąco - powiedział.

- Jesteś niemożliwy. - Przewróciła oczami. - I nie rób błagalnych oczu. Zrobimy to jutro,  w domu, jeśli nie będziesz miał kaca.

- Ja nie miewam kaca, Camila - powiedział Stark.

Pomogła mu się rozebrać do bokserek, sama się rozebrała do bielizny i położyła obok niego.

*Tony*

Przytulił  ją i szybko zasnął. Ona zasnęła po chwili. Obudzili się dopiero po południu. Ubrali się i zjedli obiad. Ich ostatni w Nowym Obiekcie. Resztę dnia spędzili na oglądaniu filmów lub graniu z innymi Avengersami. Wieczorem spakowali swoje rzeczy, te których nie przenieśli wcześniej do nowego domu. Naprawdę nie mógł się doczekać aż się tam wprowadzą.  Położyli się do łóżka i długo rozmawiali co będą robić w nowym domu, dopóki w końcu nie usnęli. Rano pożegnali się z Avengersami i pojechali do swojego nowego domu. Tam rozpakowali swoje rzeczy. Usiedli na kanapie w salonie i nalał im wina, żeby to uczcić. 

- Wiesz, dzień przed Wigilią myślałam o tym, że chciałabym mieć normalny dom - przyznała Camila, kładąc głowę na jego ramieniu.

- No to trafiłem idealnie - uśmiechnął się lekko, obejmując ją ramieniem.

- Prawda - uśmiechnęła się lekko.

Czuł się pierwszy raz w życiu szczęśliwy. Nawet zaczynał myśleć o oświadczynach. Chyba spędzili ze sobą dość dużo czasu, nawet biorąc pod uwagę urwanie kontaktu z powodu buntu Maximusa. No i tym razem może nie mieć kilku lat na to, jak z Pepper. Oczywiście Camili kupi inny pierścionek. Ten dla Potts już oddał z powrotem do jubilera. Zresztą on kosztował zaledwie 10 tysięcy, które dla niego były drobnymi, a chciał żeby Torres miała coś bardziej wyjątkowego. Tak się zapędzili w świętowaniu przeprowadzki, że wypili kilka butelek wina i zwyczajnie się upili. Pocałował ją namiętnie, a ona to odwzajemniła. Oczywiście skończyło się na seksie i to nie na jednym razie. Po pijaku nawet nie zwrócili uwagi, że zapomniał założyć gumki. Kochali się dopóki nie padli ze zmęczenia i usnęli na kanapie, ona leżała na nim. Obudził się dopiero następnego dnia rano. Wtedy skapnął się, że się nie zabezpieczył. Po śladach zaschniętej spermy na kanapie. Camila obudziła, gdy tak stał i patrzył z przerażeniem.

- Co tak patrzysz jakbyś ducha zobaczył? - zapytała. 

- Zapomnieliśmy się zabezpieczyć. Zapomniałem gumki - powiedział, wskazując plamy.

- O cholera - powiedziała, wstając z kanapy. - Ale może to nic, może nie zaszłam. 

- Mam nadzieję - powiedział. - Znaczy... chciałbym mieć dziecko i wiem że będę musiał je mieć, bo firma, ale jeszcze nie teraz. Nie gdy dopiero się wyprowadziliśmy na swoje.

- Wiem, ja też nie chcę teraz dziecka, ale jeśli wpadliśmy, to chyba nie każesz mi usunąć? - zapytała.

- Nie, oczywiście że nie - powiedział. Nigdy by tego nie zrobił.

Objął ją ramionami, gdy przytuliła się do niego. Jeśli wpadli, będą musieli przyjąć konsekwencje swojej głupoty. 

Inhuman: Powrót Hydry||T.S.Where stories live. Discover now