Rozdział 8

402 21 6
                                    

*Camila*

Minęły kolejne trzy tygodnie, odkąd była uwięziona w bazie Hydry, o ile dobrze myślała że "czyszczą" jej pamięć raz na dzień.  Była zaniedbana, spocona i miała przetłuszczone włosy. Nie pozwolili jej się więcej umyć od czasu kąpieli po tym jak "wzięła" tabletkę poronną.  Czuła też, że ma coraz mniej sił, żeby kontrolować maszynę czyszczącą pamięć i nadal miała nudności. Teraz została zamknięta w celi po kolejnym "czyszczeniu" pamięci i treningu. Niedługo później porywacz przyniósł jej jedzenie i wodę. Zjadła wszystko i napiła się trochę. Gdyby dalej nie jadła jak na początku, już dawno straciłaby siły. Po ostatnim kęsie znowu poczuła mdłości. Wstała szybko, podbiegła do toalety i tym razem zwymiotowała, pierwszy raz odkąd była w ciąży. Klęczała tak nad sedesem, aż wyrzygała cały posiłek, który zjadła. Potem wstała powoli i spłukała toaletę dokładnie, żeby nic nie zostało. Nie miała tu umywalki, wiec użyła wody ze szklanki, żeby przemyć usta. Położyła się na łóżka i podciągnęła bluzę, kładąc dłoń na brzuchu. Cały czas miała na sobie te same ubrania, w które ją przebrali, gdy była nieprzytomna. Oczywiście nadawały się już do prania. Pogładziła powoli brzuch i ze zdziwieniem wyczuła lekką wypukłość. To niemożliwe, przecież to za wcześnie, żeby brzuch jej zaczął rosnąć. Jasne, mogła się pomylić w rachubie czasu, ale bez przesady. Nie mogła być o wiele dalej niż gdzieś w 8 tygodniu. Wstała i podeszła do lustra. Brzuch faktycznie delikatnie jej wystawał. Aż stanęła bokiem do lustra w jedną i drugą stronę, żeby się upewnić. 

- Albo jesteś dużym dzieckiem albo masz bliźniaka - szepnęła. Innego wytłumaczenia nie widziała. 

Obciągnęła bluzę, zakrywając brzuch. Wiedziała że jeśli zostanie tu jeszcze dłużej, nie będzie mogła ukryć go bluzą. Wyglądało na to, że musiała wziąć sprawy w swoje ręce i miała plan. Ułożyła go sobie kilka dni temu, na wszelki wypadek. Widać dobrze zrobiła. Stała przed lustrem i ćwiczyła beznamiętną minę. Jej twarz nie mogła wyrażać ani cienia emocji, nawet spojrzeniem, jeśli plan miał się udać.  W końcu wróciła do łóżka. Musiała się jednak trochę przespać, żeby mieć siły. Rano dostała śniadanie. Zjadła tylko trochę. Gdy jej porywacz przyszedł po nią i zobaczył niedokończony posiłek, powiedziała mu, że już się najadła. Zabrał ją i znowu przywiązał do maszyny czyszczącej pamięć i wsadził kawałek drewna w usta. Uderzył ją w policzek i zaczął recytować te dziesięć słów: 

- Tęsknota... Żelazo... Piec... Osiemdziesiąt Jeden... Skała... Dziewięć... Łagodny... Powrót do domu... Jeden... Ciężarówka...

Po raz kolejny użyła swojej mocy, żeby zablokować wpływ maszyny na jej umysł i oczywiście znowu czuła ból. Zacisnęła zęby na drewienku. Agent w końcu skończył i wyjął jej je z ust. Spojrzała na niego z najbardziej beznamiętnym wyrazem twarzy jaki zdołała wyćwiczyć. 

- Żołnierz gotowy na rozkaz - powiedziała głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji. 

- Nareszcie - powiedział jej porywacz, uśmiechając się z satysfakcją. Pokazał jej dwa zdjęcia, Tony'ego i Barnesa. Zdziwiło ją to, bo spodziewała się, że chcieli wykorzystać ją do zabicia Starka, ale nie Barnesa, jednak nie dała tego po sobie poznać.

- Kim oni są? - zapytała. 

- To wrogowie Hydry. Ten to Tony Stark, stanowi duże zagrożenie. Znany też jako Iron Man, ale jego zbroja nie powinna stanowić dla ciebie problemu - Wskazał na zdjęcie jej chłopaka. - A to Zimowy Żołnierz, który nas zdradził. Nazywa się Bucky Barnes. - Wskazał na zdjęcie Bucky'ego. - Masz zabić ich obu, żołnierzu. 

- Czy ja ich znałam? - zapytała. 

- Starka tak, złamał ci serce, odrzucił cię - powiedział. Pewnie wymyślił to, żeby znienawidziła Tony'ego jeszcze bardziej niż powinna nienawidzić wszystkich, gdyby naprawdę ją zaprogramował. - Nie wiem czy spotkałaś Barnesa osobiście, ale mogłaś o nim słyszeć. Obrósł w legendę jako Zimowy Żołnierz. Szkoda że nie możemy już go odzyskać.

Inhuman: Powrót Hydry||T.S.Where stories live. Discover now