Rozdział 11

374 18 3
                                    

*Camila*

Jej matka następnego dnia wyleciała do Madrytu. Postanowiła w końcu pojechać do firmy. Tony zgodził się ją puścić pod warunkiem, że zawiezie i odbierze ją Happy. Już przystała na to, choć naprawdę uważała, że nie musiał się aż tak martwić. Hogan zawiózł ją pod firmę. 

- Nie musisz tu stać i czekać na mnie, zadzwonię po ciebie - powiedziała, wysiadając z samochodu. 

- Dobrze - powiedział Happy. 

Weszła do budynku, pojechała windą na odpowiednie piętro, otworzyła drzwi do swojego gabinetu i wkroczyła do środka. Wszystko było w nim tak, jak zostawiła. Usiadła za biurkiem i włączyła komputer, żeby przejrzeć maile. Przeglądała je, gdy nagle bez pukania wlazła Pepper.

- Nie nauczyli cię pukać? I po co tu przyszłaś? - zapytała Camila. 

- Uświadomić cię, że Tony prędzej czy później cię rzuci - powiedziała Potts, ignorując pierwsze pytanie. - Po co mu kobieta, która nie urodzi mu dziedzica? - prychnęła. 

- Biorąc pod uwagę, że mi się oświadczył, nie sądzę - powiedziała, pokazując jej pierścionek na palcu. - I urodzę mu dziedzica. Nawet trzech naraz. 

- Co? Przecież Hydra powinna zabić wasze dziecko... I jak to trzech naraz? - zapytała, wyraźnie w szoku.

- Normalnie. Będziemy mieli trojaczki - powiedziała ze spokojem i nawet wstała, żeby mogła zobaczyć jej lekko wystający brzuch. - To początek 10 tygodnia.

- To niemożliwe. Niby jak ochroniłaś siebie i dziecko... czy tam dzieci przed Hydrą? - zapytała. 

- Normalnie, użyłam mojej mocy na maszynie czyszczącej pamięć. Kontroluję technologię, jakbyś zapomniała. Udawałam, że zapomniałam kim jestem i że wzięłam tabletkę poronną. Wcisnęłam ją jednemu agentowi, żeby mieć krew, żeby zrobić pozory, że tabletka zadziałała - powiedziała, siadając z powrotem.

- Jesteś pewna, że chcesz wyjść za faceta, który nie potrafił cię znaleźć przez 6 tygodni? - zapytała.

- Zrozumiałaś, że Tony nie rzuci mnie, to próbujesz mnie przekonać, żebym ja rzuciła jego? Chciałabyś. Tony nie mógł mnie znaleźć przez 6 tygodni, bo Hydra trzymała mnie w nowej bazie na Syberii, urządzonej tak samo jak stara, którą oczywiście T.A.R.C.Z.A sprawdziła. Uwolniłam się sama. Znaczy udałam, że udało im się mnie zaprogramować. Musiałam, bo brzuch mi zaczął rosnąć. Miałam plan awaryjny na wszelki wypadek - powiedziała. 

- Czyli nic ci się nie stało, bo jesteś nieczłowiekiem kontrolującym technologię. Co jeśli zostaniesz przez niego znowu porwana i tym razem porywacz nie będzie używał żadnej technologii? Mówię ci to jako kobieta, która sama została przez niego porwana, gdy była jego dziewczyną - powiedziała, krzyżując ręce na piersi.

- Nie zostałam porwana przez Tony'ego. Ty też nie. Sama się dałaś porwać Killianowi. To ty pojechałaś nie wiadomo dokąd z jego byłą. I ty prowadziłaś. Kto normalny jedzie nie wiadomo dokąd z ex swojego chłopaka, którego dom właśnie został zbombardowany? Trzeba być naprawdę głupim - powiedziała poważnie.

- Nie doszłoby do tego zbombardowania, gdyby on nie groził terroryście w mediach i nie podał swojego adresu - zauważyła. 

- Pewnie tak, ale on tego nie zrobił specjalnie, żeby zbombardowali mu rezydencję. Był wściekły o to, co stało się Happy'emu, a reporterzy go sprowokowali. Oglądałam ten "wywiad" - powiedziała. - I to nadal nie zmienia faktu, że trafiłaś w ręce Killiana z własnej winy i głupoty. Nic by się nie stało, gdybyś nigdzie nie jechała z Mayą. Mogłaś się schronić np. u Rhodeya i zaczekać aż Tony wróci. Jego byłą mogłaś wziąć ze sobą do Rhodesa, a jeśli by odmówiła, to niech sama sobie radzi, ale nigdzie indziej z nią nie pojedziesz - powiedziała.

- To niesprawiedliwe, że tobie planował się oświadczyć po 3 miesiącach związku, z czego 2 spędziłaś na Attilanie, a mi przez 6 lat związku się nie oświadczył. Niby to planował, gdy z nim zerwałam. Że niby Happy trzymał pierścionek dla mnie - powiedziała czerwona ze złości. 

- Mówił mi o tym. Związek z tobą zaczął, gdy jeszcze nie było Avengers i byłaś jego pierwszą poważną dziewczyną. Związek ze mną zaczął po wojnie między Avengersami. To jest różnica - powiedziała. - Poza tym sama jesteś sobie winna. Sama go rzuciłaś, więc teraz nie płacz, że ożeni się ze mną. Ten bogaty staruch cię rzucił, inny bogacz cię nie chce, to liczysz Tony do ciebie wróci? Zapomnij, on jest mój. A teraz wynoś się stąd.

- Jeszcze sama go zostawisz, gdy będziesz z nim tyle ile ja byłam - powiedziała i wyszła w końcu, trzaskając drzwiami. 

Camila nic na to nie powiedziała, tylko wróciła do przeglądania maili. Nigdy nie zostawi Tony'ego. 

*Tony*

Zajął się budową nowej zbroi dla Camili. Taką, która będzie dostosowywała się do jej rosnącego brzucha. Co prawda pewnie nie będzie w stanie wyjść sama z domu, gdy jej brzuch zrobi się duży, ale wolał jej zbudować zbroję dla bezpieczeństwa. Mimo że dom jest dobrze strzeżony. Nie chciał jej stracić drugi raz. Wyszedł z warsztatu, gdy usłyszał samochód. Happy w końcu ją przywiózł do domu. Camila powitała go pocałunkiem, gdy weszła do salonu. Odwzajemnił to. 

- Jak w firmie? - zapytał.

- Dobrze, faktycznie sobie ze wszystkim poradziłeś - powiedziała. 

- Musiałem się czymś zająć, żeby nie myśleć ciągle czy jeszcze żyjesz - powiedział. 

- Ale żyję i nie musisz się już o mnie martwić - powiedziała. - Pepper przylazła do mojego gabinetu. 

- Czego chciała? - zapytał. 

- Najpierw uświadomić mnie, że prędzej czy później mnie rzucisz, bo nie urodzę ci dziedzica, a jak jej pokazałam pierścionek i powiedziałam że będziemy mieć trojaczki, nawet wstałam żeby mogła zobaczyć mój brzuch, to zmieniła strategię i próbowała mnie przekonać, żebym ja cię rzuciła. Bo nie potrafiłeś mnie znaleźć przez 6 tygodni i że niby zostałam porwana przez ciebie, tak jak ona kiedyś - powiedziała. Opowiedziała mu całą rozmowę z Potts.

- Mogłaby w końcu zrozumieć, że do niej nie wrócę - westchnął. - Ale trochę racji ma, twoje porwanie to moja wina. 

- Tony, rozmawialiśmy już o tym. To nie twoja wina, nie mogłeś tego przewidzieć - powiedziała. 

- Ale zbagatelizowałem twoje obawy, Camila - powiedział. 

- To nic nie zmienia. Hydra nadal mogłaby mnie wtedy porwać. Oni się do tego przygotowywali - zauważyła.

- Wiem - westchnął. - Ale... 

- Żadnych ale - przerwała mu i przytuliła się do niego. 

Objął ją ramionami i pocałował czule w czoło. Nie pozwoli na to, żeby drugi raz stała się jej krzywda. Będzie ją chronił za wszelką cenę. Ją i ich dzieci.  Następnego dnia pojechali na kolejną wizytę do ginekologa. Dzieci rozwijały się prawidłowo. Znowu usłyszeli bicia ich serduszek i dostali kolejne zdjęcia USG. Lekarz wyznaczył kolejną wizytę na za tydzień i wrócili do domu.

- Pójdę się położyć, jestem zmęczona - powiedziała Camila.

- Jasne, ja pójdę trochę popracować do warsztatu, a potem dołączę do ciebie - powiedział. 

Pocałował ją i poszedł do warsztatu dokończyć zbroję dla niej. 

Inhuman: Powrót Hydry||T.S.Where stories live. Discover now