Rozdział 13

371 21 13
                                    

*Camila*

Przyjechała do firmy. Chciała pracować, póki brzuch jej pozwalał swobodnie się poruszać.  Była w 13 tygodniu. Weszła do swojego gabinetu, usiadła za biurkiem i włączyła komputer, żeby sprawdzić maile. Gdy skończyła, zabrała się za dokumenty, które musiała wypełnić. Jej spokój przerwało wtargnięcie Potts, oczywiście bez pukania. 

- Po co tu znowu przylazłaś? Zrozum wreszcie, że Tony do ciebie nie wróci, nie zostawi mnie - powiedziała. 

- To ty go zostawisz - powiedziała poważnie Pepper.

- Nie zostawię go. Kocham go, a on mnie. Będziemy mieli trzech synków i weźmiemy ślub - powiedziała. 

- Zostawisz go, jeśli nie chcesz, żeby coś stało się tobie i dzieciom - powiedziała poważnym głosem. 

- Myślisz, że się ciebie boję? Wynoś się stąd albo wezwę ochronę! - powiedziała, podnosząc głos. 

- Pamiętaj, że cię ostrzegałam - powiedziała i wyszła. 

Odetchnęła spokojnie, opierając się o oparcie fotela. Nie może się denerwować. Groźby Potts na pewno są bez pokrycia. Wróciła do pracy. Gdy skończyła, wyszła z gabinetu, zamknęła drzwi na klucz i zjechała na dół windą. Wyszła z firmy, wsiadła do samochodu i pojechała. Jechała zgodnie z przepisami i z dozwoloną prędkością. Gdy przejeżdżała przez skrzyżowanie na zielonym świetle, nagle w bok jej auta uderzyło inne, które wjechało z dużą prędkością na czerwonym świetle. Zbyt dużą, żeby mogła zdążyć je zatrzymać mocą. Na szczęście zdążyła założyć zbroję ciążową, która osłoniła jej brzuch, zanim w efekcie zderzenia uderzyła w sygnalizator. Tony umieścił jej zbroję ciążową w zegarku, podobnym do jego, żeby mogła ją zawsze ubrać natychmiast, a nie czekać aż przyleci. Sprawca wypadku odjechał, a ona była uwieziona w pojeździe. Bolało ją ramię i żebra po tej stronie, w którą została uderzona. Miała nadzieję, że chłopcom nic się nie stało. Usłyszała jak ktoś wzywa pomoc. Zmieniła zbroję z powrotem w zegarek. Na szczęście na brzuchu nie miała chyba nawet siniaka. Przyjechało pogotowie, a za nimi straż pożarna i policja. Strażacy wyciągnęli ją z samochodu i przenieśli do karetki. 

- Jestem w 13 tygodniu ciąży z trojaczkami - poinformowała ratowników. 

- Dobrze, weźmiemy to pod uwagę - powiedział ratownik. 

Została zabrana do kliniki, zbadana i opatrzona. Na szczęście miała jedynie stłuczone ramię i wielkiego siniaka na żebrach. Z Jamesem, Bruce'em i Peterem było wszystko w porządku. Lekarz postanowił zostawić ją na obserwacji, aż zejdą leki przeciwbólowe. Podał jej takie bezpieczne dla płodów. Poprosiła go, żeby powiadomił Tony'ego. Policjanci przyjechali do kliniki i spisali jej zeznania. Powiedziała im o groźbie Potts. Podejrzewała, że to ona spowodowała albo zleciła spowodowanie tego wypadku, bo nie chciała zostawić Starka. Leżała na łóżku, trzymając dłoń na brzuchu i czekając na narzeczonego. Ten przyjechał jak najszybciej i wszedł do jej sali. 

- Co się stało? - zapytał Tony, siadając na krześle przy jej łóżku. 

- Przejeżdżałam przez skrzyżowanie na zielonym świetle, w bok uderzył mnie samochód, który wjechał na czerwonym. To stało się zbyt szybko, żebym mogła go zatrzymać mocą. Zdążyłam jedynie założyć zbroję, żeby ochronić brzuch i uderzyłam w sygnalizator. Sprawca uciekł - powiedziała. 

- Pewnie nie widziałaś kto kierował? - zapytał. 

- Nie, ale jestem pewna że to była Potts albo ktoś na jej zlecenie. Przyszła do mnie do gabinetu i groziła, że zostawię cię, jeśli nie chcę, żeby coś stało się mi i dzieciom - powiedziała. 

- Teraz to przegięła. Zabiję ją. I sprawcę wypadku też, jeśli to nie ona osobiście - powiedział zdenerwowany. 

- Nie, to by była łaska dla niej. Lepiej żeby trafiła do więzienia. Tam się nią odpowiednio zajmą, nie będzie już mogła zgrywać wielkiej pani. Niech twoi prawnicy zadbają o wysoki wyrok dla niej - powiedziała, chwytając jego dłoń.

- No dobrze - zgodził się.

*Tony*

Nigdy by się nie spodziewał, że Potts jest zdolna do czegoś takiego. Ona naprawdę myślała, że do niej wróci, jeśli zabije Camilę i nienarodzone trojaczki? Nigdy by do niej nie wrócił. Cieszył się, że zbudował narzeczonej tę ciążową zbroję. Dzięki niej chłopcom nic się nie stało, a sama wyszła z wypadku tylko ze stłuczonym ramieniem i wielkim siniakiem na żebrach. Postara się o dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia dla Potts. Zasłużyła na najwyższy wymiar kary. Najchętniej by ją zabił, ale Camila ma rację. To byłaby łaska dla niej. 

- Nie martw się tak, kochanie. Potts pójdzie do więzienia i wreszcie będziemy mieli od niej spokój - powiedziała.

- Wiem, kochanie - powiedział. Uniósł jej dłoń do ust i ucałował. Nadal miała na palcu pierścionek zaręczynowy. Na szczęście nie uszkodził się w wypadku. 

Wieczorem przyszedł lekarz. Zdjął jej pustą już kroplówkę. 

- Jeszcze raz zbada panią ginekolog i dam pani wypis i receptę na maść, na wypadek gdyby ramię bolało. Pani ramię musi być unieruchomione przez tydzień - powiedział. 

- Dobrze, doktorze - powiedziała Camila. 

Lekarz wyszedł z sali i po chwili przyszedł ginekolog, który zrobił jej USG. Z chłopcami nadal było wszystko w porządku. Niedługo później lekarz prowadzący dał jej wypis i receptę. Gdy poszedł, Tony pomógł jej się przebrać w ubrania, które wcześniej przyniosła jego zbroja i poszli do samochodu. 

- Poczekaj tu na mnie, skoczę tylko kupić ci maść - powiedział Tony.

- Jasne - powiedziała. Teraz jej nie bolało, bo działały jeszcze leki przeciwbólowe z kroplówki. 

Kupił maść w aptece obok kliniki, wrócił do samochodu, wsiadł za kierownicę i pojechali do domu. W końcu dojechali i Camila poszła się położyć. Otrzymali od policji informację, że udało im się zatrzymać Potts. Oboje odetchnęli z ulgą. 

- No to teraz tylko czekać aż dostanie dożywocie. Moi prawnicy o to zadbają - powiedział, leżąc przy niej. 

- W więzieniu już ją odpowiednio ukarzą. Przestanie być wielką panią, a my będziemy mieć spokój - powiedziała, przytulając się do niego, na tyle, na ile pozwalało jej unieruchomione ramię. 

Następnego dnia dowiedzieli się, że Pepper przyznała się do zlecenia wypadku i nawet, prawdopodobnie ze strachu, wskazała komu. Sprawca został ujęty, ale to nie zmieniło jej sytuacji. Chciał dla niej dożywocia, dla jej zleceniobiorcy też. Na sali sądowej Potts udawała płacz, mówiła że zrobiła to z miłości do Tony'ego, że każdego dnia żałowała, że go rzuciła i chciała się pozbyć jedynej przeszkody, żeby go odzyskać - jego narzeczonej i nienarodzonych dzieci. Nikt się nie dał nabrać na jej łzy. Nawet jej adwokat, którego dostała z urzędu, bo dziwnym trafem zdążyła już wydać wszystkie oszczędności, które zostały jej z pracy u niego, był zażenowany. Jedyne czego żałowała to pewnie tego, że nie miała już dostępu do jego pieniędzy. Sędzia skazał ją na bezwzględne dożywocie. Sprawca wypadku dostał taki sam wyrok. Po rozprawie wrócił z Camilą do domu. Miał nadzieję, że teraz będą mogli spokojnie doczekać narodzin chłopców. 

Inhuman: Powrót Hydry||T.S.Where stories live. Discover now