Rozdział 10

383 25 4
                                    

*Camila*

Uśmiechnęła się, widząc Nowy Obiekt. Dobrze znowu tu być. Tony poprosił Friday, żeby zwołała wszystkich do salonu. Już nie mogła się doczekać reakcji mamy. Stała obok Starka, który obejmował ją ramieniem.  W końcu zebrali się wszyscy. 

- O co chodzi? - zapytał Steve. 

- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć - powiedział Tony. 

- Tak, będziemy mieli trojaczki jednojajowe. Jestem prawie w 10 tygodniu - powiedziała Camila. 

- To o trojaczkach to żart, tak? - zapytał Peter.

- Nie - powiedziała, podciągając bluzę i ukazując lekko wystający brzuch.

- Chwileczkę, jeśli jesteś prawie w 10 tygodniu, musiałaś być już w ciąży, gdy cię porwali - powiedziała jej mama. - I Tony nic nie powiedział. 

- Nie chciałem cię dodatkowo dobijać świadomością, że mogłaś stracić wnuka zanim się o nim dowiedziałaś. Wtedy oczywiście myślałem że to jedno dziecko - powiedział Stark. 

- Ja też. Dopiero jak zobaczyłam, że brzuch mi zaczął rosnąć w 8 tygodniu, to pomyślałam że to bliźniaki, ale lekarz na USG znalazł troje dzieci - uśmiechnęła się ledwie i pokazała mamie i reszcie zdjęcia USG. 

Schowała zdjęcia, gdy wszyscy już je obejrzeli. Poszła z Tonym do ich pokoju. Przypomniała sobie o Stark Industries. Nie było jej w pracy 6 miesięcy. Obawiała się, że miała spore zaległości. 

- Muszę jechać do firmy, nadrobić zaległości - powiedziała. 

- Nie musisz, sam zająłem się wszystkim - powiedział Tony. 

- Sam? Nikogo nie zatrudniłeś na moje zastępstwo? - zapytała zaskoczona.

- Nikogo, nie potrafiłem. Twój gabinet stoi zamknięty, czeka na ciebie - powiedział. 

- No jestem dumna, ale i tak pojadę - powiedziała. 

- Ale nie dzisiaj, dopiero wyszłaś z kliniki - powiedział. - Chyba powinnaś wiedzieć. Pepper była w firmie i myślała, że ją zatrudnię na twoje miejsce, no i oczywiście że znowu będziemy razem i że ona urodzi mi dzieci, gdy ty mogłaś już nie mieć tej możliwości. 

- No to chciałabym zobaczyć jej minę jak dowie się, że będziemy mieli trojaczki. Nie omieszkam jej tego powiedzieć jak ją spotkam - uśmiechnęła się złośliwie. 

- Ani ja - uśmiechnął się i pocałował ją, co odwzajemniła. 

Pomogła Tony'emu spakować swoje rzeczy, które tu sobie przywiózł. Pojechali do domu. Zabrali ze sobą jej matkę, żeby mogła go pierwszy raz zobaczyć, bo jeszcze tam nie była. Cieszyła się, że w końcu wróciła do domu. Oprowadzili jej mamę po nim i dali jej gościnny pokój. Sami poszli do swojej sypialni, gdzie Tony pocałował ją namiętnie. Odwzajemniła pocałunek. Ginekolog nie zabronił im seksu, jedynie zalecił ostrożność. Poza tym tęskniła za jego bliskością. Po wszystkim leżeli przytuleni do siebie. Zasnęła spokojnie w jego ramionach. Obudziła się dopiero pod wieczór. Tony'ego oczywiście nie było już w łóżku. Wstała powoli.

- Panno Torres, pan Stark prosił by ubrała pani jakąś sukienkę - powiedział Jarvis. 

- Dobrze, Jarvis - powiedziała, choć nie miała pojęcia po co. 

Założyła jedną z luźniejszych sukienek, żeby nie opinała jej brzucha i zeszła na dół. Zobaczyła nakryty stół, z zapalonymi świecami i kwiatami w wazonie i Tony'ego ubranego w garnitur. 

- Co tu się dzieje? - zapytała zszokowana. 

- Mamy do nadrobienia kolację i pomyślałem, że możemy to zrobić w domu. Twoja matka poszła na spacer, więc możemy zjeść spokojnie we dwoje - powiedział, odsuwając jej krzesło jak prawdziwy dżentelmen. Następnie nalał sobie wina, a jej soku. 

Zaczęli jeść, było naprawdę pyszne. Potem przyszedł czas na deser. Tony nagle wstał od stołu i klęknął przed nią na jedno kolano, wyjmując z kieszeni pierścionek z białego złota z płaskim czerwonym diamentem i mniejszymi zwykłymi po bokach.

- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją żoną? - zapytał. 

- Tak, oczywiście że tak - powiedziała i pozwoliła sobie wsunąć pierścionek na palec. 

Tony wstał i pocałował ją, a ona to odwzajemniła pocałunek. Teraz rozumiała dlaczego wtedy miała przyjechać do restauracji po nim. Planował się jej tam oświadczyć i pewnie musiał wszystko przygotować. Nie przeszkadzało jej, że zamiast w najdroższej restauracji, oświadczył się jej w domu. I tak była była teraz najszczęśliwszą kobietą na świecie.

*Tony*

Cieszył się, że w końcu udało mu się oświadczyć Camili. Nie chciał jej męczyć jechaniem do restauracji, zwłaszcza że była w ciąży trojaczej. No i uznał, że zaręczyny w miejscu, niedaleko którego została porwana, nie byłyby najlepszym pomysłem. Dlatego poprosił Elenę, żeby wyszła na godzinę lub dwie z domu. Oderwali się od siebie dopiero, gdy zabrakło im tchu. 

- Kocham cię - powiedział. 

- Też cię kocham - powiedziała. 

- Mam nadzieję, że pierścionek ci się podoba - powiedział. Wybrał taki z płaskimi diamentami, żeby nie musiała go zdejmować do zakładania zbroi.

- Jest piękny - uśmiechnęła się lekko. - To po niego wtedy poszedłeś, gdy niby czegoś zapomniałeś, a wróciłeś z pustymi rękami?  - zapytała.

- Tak, poszedłem kupić pierścionek zaręczynowy dla ciebie. Miałem go w kieszeni - uśmiechnął się lekko. - Przepraszam, że nie odbyły się tak jak planowałem. Wynająłem cały lokal, ale... sama wiesz. 

- Nie szkodzi, Tony. To i tak najlepsze zaręczyny jakie mogłam sobie wymarzyć. Nie potrzebuję do tego żadnych drogich restauracji - powiedziała, chwytając go za rękę. 

Usiadł do stołu i dokończyli deser. Elena jeszcze nie wróciła, więc postanowili to wykorzystać w wiadomym celu. Oczywiście z zachowaniem ostrożności. Matka Camili wróciła, gdy już posprzątali po kolacji.

- Powiemy jej teraz? - zapytała jego narzeczona. Byli już zwyczajnie ubrani. 

- Pewnie, i tak by zauważyła pierścionek - powiedział. 

Poszli więc do Eleny, która była w swoim pokoju. 

- Mamo, chcielibyśmy ci coś powiedzieć - powiedziała Camila. 

- O co chodzi? - zapytała Elena. 

- Zaręczyliśmy się - uśmiechnął się Tony. 

- Cudownie, w końcu wam się udało - uśmiechnęła się jego przyszła teściowa. 

- Tak - uśmiechnęła się Torres, pokazując jej pierścionek. 

Następnego dnia pojechał z nią do Nowego Obiektu, żeby przekazać Avengersom, rodzinie królewskiej Attilanu i Daisy dobrą wiadomość. Wszyscy zebrali się w salonie. Obejmował ją ramieniem. 

- Co tym razem chcecie powiedzieć? - zapytał Steve.

- Zaręczyliśmy się - powiedział. 

- To świetnie, stary - powiedział Rhodey. 

- Ślub planujemy po porodzie Camili, jak już dojdzie do siebie i ogarniemy życie z trojaczkami, ale już możesz czuć się moim świadkiem - uśmiechnął się lekko. 

- Jasne - uśmiechnął się lekko jego najlepszy przyjaciel.

- Ty Daisy możesz się już czuć moją świadkową - uśmiechnęła się lekko Camila. 

- Pewnie - uśmiechnęła się lekko jej przyjaciółka.

Wszyscy pogratulowali im zaręczyn i obejrzeli pierścionek. Miał nadzieję, że Hydra już nie będzie próbować zniszczyć im życia. Chciał po prostu stworzyć normalną rodzinę z Camilą. Na tyle na ile mogą, będąc tym kim są. Miał nadzieję, że będzie dobrym mężem i ojcem, że nie nawali jako tata tak jak jego. 

Inhuman: Powrót Hydry||T.S.Where stories live. Discover now