Rozdział 15

334 23 3
                                    

*Camila*

Usiadła za biurkiem w swoim gabinecie. Był to jej ostatni dzień pracy przed urlopem. Nogi jej puchły i nie mogła długo stać z dużym brzuchem, a co dopiero chodzić. Poza tym niedługo przestanie się mieścić do auta. Aż się bała co będzie jak będzie zbliżał się termin cesarki, do którego zostało jeszcze 16 tygodni. Zajęła się wypełnianiem dokumentów. Po jakimś czasie rozległo się pukanie. 

- Proszę - powiedziała, nie podnosząc nawet wzroku. 

Drzwi się otworzyły i ktoś wszedł do środka. Dopiero wtedy podniosła głowę i zobaczyła Marcelo. Był w swoim roboczym stroju. 

- Co tu robisz? Twoje miejsce pracy jest gdzie indziej - powiedziała. 

- Mam przerwę. Chciałem z tobą porozmawiać, Camila. O nas - powiedział jej były. 

- Marcelo, nie ma nas. Rozstaliśmy się prawie 18 lat temu, ty przestałeś się odzywać. Teraz jestem zaręczona z Tonym, spodziewamy się trojaczków. Jesteśmy dla siebie już właściwie obcymi ludźmi, nie mamy o czym rozmawiać - powiedziała. 

- Tak, wiem, ale... pomyślałem że może żaden związek mi nie wyszedł, bo cały czas kochałem tylko ciebie - powiedział. 

- Byliśmy parą jako nastolatkowie w liceum. Nasz związek nie przetrwał odległości, rozstaliśmy się już po trzech miesiącach, mimo że byliśmy razem przez trzy lata liceum. Teraz oboje jesteśmy dorośli, mamy 37 lat. Na pewno znajdziesz sobie w końcu jakąś fajną dziewczynę - powiedziała. Nie mógł jej nadal kochać. 

- Żałuję, że przestałem się odzywać. Wiem że nie mogę się równać ze Starkiem, nie jestem sławnym miliarderem... - powiedział, zbliżając się niebezpiecznie. 

- Nie jestem z Tonym dla sławy czy pieniędzy! - powiedziała oburzona, podnosząc głos.

- Tego nie powiedziałem - powiedział.

- Ale zasugerowałeś - zauważyła. 

- Nie chciałem - powiedział. - Zostaw go, on jest od ciebie 10 lat straszy, nie sądzisz że to za duża różnica? Trojaczki może sam wychować. 

- Nie zostawię go. 10 lat to wcale nie tak dużo. Poza tym w związkach miliarderów duża różnica wieku jest normalna - powiedziała. - Kocham Tony'ego. Ty jesteś dla mnie przeszłością. 

- Ty dla mnie nią nie jesteś. - Próbował pochylić się nad nią i ją pocałować, ale użyła swojej mocy, by kazać jednemu z robotów sprzątających, które zbudował jej narzeczony, najechać mu na stopę, przez co jęknął z bólu i cofnął się. 

- Wracaj do pracy. Jeśli ta sytuacja się powtórzy, powiem o tym Tony'emu - powiedziała poważnie. 

Marcelo wyszedł w milczeniu. Teraz naprawdę cieszyła się, że idzie na urlop. Jak on mógł myśleć,  że do niego wróci po tylu latach, po tym jak sam urwał kontakt? Może jakby się odezwał krótko po tym, ale nie po tylu latach, gdy ona była szczęśliwa z innym. No chyba nie myślał, że będzie na niego czekała? Zresztą pewnie chciał potraktować ją jak ostatnią deskę ratunku, bo wszystkie inne go zostawiły. Wróciła do pracy, starając się wymazać to co się stało z pamięci. Nie chciała mówić Tony'emu. On był nerwowy i jeszcze by zabił Arenesa, a jednak nie życzyła mu śmierci, mimo że zachował się jak dupek. 

*Tony*

Odkrył, że Arenas zawarł związek małżeński, gdy jeszcze był z Camilą, miesiąc po tym jak wyleciała na studia, więc musiał ją zdradzać wcześniej. Jednocześnie zdradzał też tę swoją żonę. Te pozostałe dziewczyny prawdopodobnie też zdradzał. Postanowił się skontaktować z jego byłą małżonką. Chciał mieć niezbite dowody zanim powie narzeczonej i go wywali z pracy. Napisał do eks żony Marcelo na Facebooku prośbę o rozmowę o nim, przyczynie ich rozwodu. Kobieta wkrótce odpisała, że zgadza się porozmawiać i nawet powiedziała że mogą porozmawiać osobiście, bo była chwilowo w Nowym Jorku. Zgodził się na to i zaproponował czas i miejsce spotkania.  Była żona Marcelo się zgodziła. Byli umówieni za godzinę w mało uczęszczanej kawiarni. Wolał żeby nikt znajomy ich nie zobaczył, choć to miała być tylko rozmowa. Powiedział Jarvisowi, żeby przekazał Camili, że pojechał coś załatwić, gdy wróci, ale żeby nie mówił co. Nie chciał jej na razie zawracać tym głowy. Poszedł do garażu, wsiadł do samochodu i pojechał na miejsce. Przyjechał punktualnie, eks Arenasa jeszcze nie było. Zajął stolik w rogu i czekał na nią. Chwilę później kobieta przyszła i usiadła naprzeciwko niego. Była to blondynka przeciętnej urody, wyglądająca na zamożną. Miała ze sobą teczkę. 

- Dzień dobry, chce pani coś zamówić? - zapytał. 

- Dzień dobry, nie dziękuję, miejmy to szybko za sobą - powiedziała. 

- Wyszła pani za Arenasa 1 października 1999 roku. Wiedziała pani wtedy, że w tym czasie był jeszcze w związku z moją narzeczoną, która miesiąc wcześniej wyleciała do Stanów na studia? - zapytał. 

- Nie miałam wtedy o tym pojęcia. Po roku małżeństwa odkryłam, że spotyka się za moimi plecami z kilkoma kobietami. Żadna z nas nie wiedziała o sobie. Z każdą tylko rozmawiał, że wezmą ślub, będą mieć dzieci. Tylko ze mną się ożenił. Teraz wiem, że powinnam zacząć coś podejrzewać, gdy oświadczył mi się nagle na początku września i nalegał na szybki ślub. Byłam młoda, głupia i zakochana - powiedziała. 

- Jak się pani dowiedziała o jego kochankach? - zapytał. 

- Często się spóźniał albo coś mu wypadało. Zawsze zwalał na studia, a wcześniej na szkolę, ewentualnie na sprawy rodzinne. Któregoś dnia, po pół roku naszego małżeństwa, zapomniał zablokować telefonu i zobaczyłam jego wiadomości na czacie z obcą dziewczyną, dość jednoznaczne, jakby byli w związku. Zaczęłam grzebać i odkryłam, że pisał podobnie jeszcze trzema innymi dziewczynami. Znalazłam też rozmowę z pańską narzeczoną, ale wtedy ostatnie wiadomości były o rozstaniu i trochę luźnej przyjacielskiej rozmowy, a potem nic, więc napisałam tylko do pozostałych dziewczyn, żeby skonfrontować tego chuja, który grał na kilka frontów. Chciałam oszczędzić tego bólu pana narzeczonej, bo i tak już nie była z Arensaem i nie kontaktowała się z nim. A poza tym pewnie nawet nie mogłaby wtedy przylecieć ze Stanów - powiedziała. 

- Ma pani screeny tych rozmów? - zapytał. 

- Oczywiście. - Dała mu cały plik wydrukowanych screenów. 

- Dlaczego akurat z panią się ożenił? - zapytał. To było dziwne. Zwłaszcza że oboje byli młodzi, w wieku, w którym ludzie zwykle nie myślą jeszcze poważnie o ślubie. Wiedział że Arenas rozmawiał o tym z Camilą,  ale rozmowy o ślubie, a faktycznie wzięcie ślubu to co dwie różne rzeczy. 

- Dla pieniędzy. Mój ojciec ma firmę transportową. Nie jest jakaś wielka, ale są z niej dość spore pieniądze. Nie mam rodzeństwa ani kuzynostwa, więc ja ją odziedziczę gdy uzna że czas na emeryturę albo umrze. W razie mojej bezdzietnej śmierci, odziedziczyłby mój mąż. Arenas ciągle odkładał starania o dziecko, choć mówił że chce mieć ze mną dzieci. Zanim odkryłam że mnie zdradza, wierzyłam że chce, żebyśmy najpierw skończyli studia. Na szczęście miałam choć trochę oleju w głowie, żeby podpisać intercyzę, więc nie dostał ani grosza z mojego majątku w trakcie rozwodu - powiedziała. - Myślałam o wniesienie o rozwód z orzeczeniem o jego winie, ale chciałam mieć to szybko za sobą. Wspólnie z jego kochankami kazałam mu nie pokazywać się nam na oczy. Mogę panu przegrać na telefon jak nagranie jak przyznaje się, że ożenił się ze mną dla pieniędzy, gdy go przycisnęłam - powiedziała. 

- Poproszę - powiedział. 

Przegrała mu tę rozmowę. Dała mu też wydrukowane zdjęcia Arenasa z kochankami, z ich ślubu i wesela, każde z datą zrobienia. Podziękował jej za rozmowę i dowody na nieuczciwość jej byłego męża.

- Niech pan pozbędzie się go z życia pana i pana narzeczonej jak najszybciej. On niczego nie żałował i nie wierzę, że przypadek chciał pracować akurat w pana firmie, w której pracuje jedna z jego byłych. Jedyna, która nie ma pojęcia o jego grze na kilka frontów - powiedziała kobieta.

- Taki mam zamiar - powiedział. 

Pożegnał się z nią i wyszedł z kawiarni. Wsiadł do samochodu i pojechał do domu. Wbrew pozorom było mu przykro, że nie mylił się nie ufając Marcelo. Było mu przykro, że będzie musiał powiedzieć Camili, że była przez niego oszukiwana i zdradzana. 

Inhuman: Powrót Hydry||T.S.Where stories live. Discover now