Skrzeczenie skórzanej kurtki i rękawiczek rozchodziło się po ulicy kiedy wysoki osobnik schodził ze swojego Harley'a. Ciężkie buty uderzały o betonową posadzkę na dziurawej drodze, którą przemierzał do jednego z pabów. Ustał przy otwartym barze i położył łokcie na blat.
- Zamknięte. - Odezwał się damski głos z wnętrza, a zaraz wyszła z zaplecza piękna kobieta.
- A miałem taką ochotę na kanapki z szynką, pomidorem i oregano.
- Slucham? - Takie kanapki zamawiała tylko jedna osoba.
- Witaj siostrzyczko. - Zdjął kask, układając od razu włosy.
- Jungkook! - Przeskoczyła przez ladę, od razu chowając się w ramionach starszego brata.
-Głupi! Dlaczego nie powiedziałeś, że wracasz?!- uderzyła go w ramię by po chwili się zaśmiać.- A bo to miała być niespodzianka. - Pocałował ją w dłoń jak przystało na gentlemana.
-Ja ci dam gentlemana! - zaśmiała się i wytarła dłoń w jego kurtkę. - Jaki ty jesteś przystojny!
-Tzuyu co się tak drzesz?!- z zaplecza wyszedł wysoki szatyn. Nogi stanowiły dziewięćdziesiąt procent jego całego ciała.
-Nam! Kook wrócił!- ponownie przytuliła brata.
- No no...Kogo moje piękne oczy widzą. Kopę lat.- Kim uśmiechnął się i ruszył w ich stronę, a cholewy ciężkich martensów uderzały o drewnianą podłogę.
Młody mężczyzna uśmiechnął się wesoło, widząc swojego przyjaciela. Jego rodzinę. Podniósł się i podszedł do niego, by zaraz zatopić mężczyznę w misiaku.
- Wróciłem.-Widzę.- poklepał go po plecach. - Kurwa jak ty urosłeś. Wyrobiłeś się też nieźle.
-Nada się?- zapytała Tzuyu.
- Nada do czego? - Odsunął się, patrząc raz na siostrę, raz na 'brata'. To prawda, przypakował, zmężniał, a nawet urósł ze trzy centymetry przez półtora roku nieobecności.
-Nada. I to nieźle. Powiedz mi bracie...- objął go luźno ramieniem.-Masz prawko nie?
- Nie, przejechałem cały kraj bez prawka. - Prychnął.
-A i takie rzeczy się zdarzały. - przypomniał mu o Hoseoku.- Nie boisz się szybkiej jazdy co? - uśmiechnął się na samą myśl.
- Czyli nie wiesz co robiłem w Ameryce. - Na jego usta wkradł się uśmiech. - Kto pierwszy do domu?
-No co ty. Nie przywitasz się z resztą? - wskazał na zaplecze.
- Wszyscy są? - Uśmiechnął się szeroko. Po prostu za nimi tęsknił. Szybkim krokiem udał się na zaplecze.
Grupa mężczyzn siedziała przy stole do pokera. W powietrzu unosił się zapach dymu papierosowego.- Hoseok ty chuju wchodzisz czy kurwa nie?- Yoongi mierzył go spojrzeniem spod czarnych włosów.
- Zastanawiam się. Znowu mnie na kasę ojebiesz kutasiarzu!
-Kolbe mi ojebiesz to ci oddam księżniczko.- mrugnął do niego.
-Japa Kobyło!- Tae zdenerwował się.- Gracie kurwa czy nie? - zawsze tracił na ich kłótniach całe pieniądze.
- Jesli chcesz zostać mistrzem musisz mieć wytrzymały pęcherz. - Odezwał się w końcu Kook, opierając o się framuge drzwi, a wszyscy nagle wstali od stoku z uśmiechem na twarzy, zapominając o grze.
-No ja pierdole! Kurwa wyższy nie mogłeś być?- Suga od razu przybił z nim piątkę po czym zamknął go w uścisku.- Moje dziecko takie duże.- Starszy pamiętał go jeszcze jako gówniarza i zawsze żartował, że jest jego ojcem.
-Nie pierdol bo nie masz czym.- Hoseok odepchnął go od młodszego.- E ale zęby nadal masz królicze.
-Kook!- Tae wskoczył mu na plecy.
-A może dacie mu się chociaż ruszyć?- do środka wkroczył Nam.
Mężczyźni jak na zawołanie się odsuneli. Kook zawsze był ich oczkiem w głowie, w końcu był najmłodszy, przygarneli go razem z siostrą, po śmierci rodziców i wychowali.
- Nie jestem już kokosem. - wskazał na ułożone w nieładzie wlosy.-No teraz to bardziej palmą.- odezwał się jak dotąd cichy Jin. Wyszedł z cienia po czym parsknął śmiechem.- Coś ty, drożdże jadł?
- Uciekłem od twojej kuchni, hyung. - Zaśmiał się i usiadł na kanapie. - No... To jakie jest to zlecenie?
-Powiedziałeś mu?- zdziwił się Suga.
-Jeszcze nie.- Nam zajął miejsce u szczytu schodów. - Dobra Kook.- oparł się na drewnianej powierzchni łokciami. - Po pierwsze...Kasę zarabiamy na wyścigach no i nie powiem...Przydał by nam się nowy zawodnik. Po drugie...
-Czekaj!- Hoseok mu przerwał. - Niech najpierw powie co myśli o pierwszym.
- A myślicie, że jak żyłem w Ameryce? - Wsadził wykałaczkę do buzi i włączył telewizor na wiadomościach.
- Tożsamość mężczyzny, który okradł w poniedziałek hurtownie części samochodowych wartych dwa miliony dolarów do dzisiaj nie jest znana. Rajdowiec ps Nochu jest znany w kartach jako nielegalny rajdowiec motorowy oraz od niedawna członek jednego z Nowojorskich gangów, zostawił łup w widocznym miejscu i od tego momentu nie było o nim nigdzie słychać. Jeżeli ktoś wie kim może być osobnik Nochu prosimy o szybki kontakt z policją, może być niebezpieczny.- wyłączył go I spojrzał się na zbaraniałe miny mężczyzn.
-Nieźle...Całkiem nieźle.- pochwalił Nam.- W takim razie co powiesz na wyścig jutro i...Po wiedzmy mały wypad za tydzień?
- Możecie na mnie liczyć. - Podniósł się i poprawił kurtkę. - Jadę do domu.
Pożegnali się z młodszym i zajęli swoimi sprawami.
Nazajutrz do baru wpadł wysoki mężczyzna.
Już na wstępie zaczął bajerować blondynkę stojącą za ladą. Zadawał jej mało dyskretne pytania, a by nie wzbudzać podejrzeń przyjechał Pontiakiem, za którego jednostka wybuliła niezłą kasę.Jungkook wszedł do baru jak zwykle w swojej skórzanej kurtce i zobaczył nieznanego mężczyznę.
- To nie jest bar dla przyjezdnych. - Podciągnął rękawiczki.-A mi się wydaje, że bar jest Dla wszystkich. - sięgnął po swoją kanapkę.
-Zostaw go. Jest tu co tydzień.- dziewczyna uśmiechnęła się do brata.
- Tak? A skąd wracasz co tydzień?
- A co? To przesłuchanie? - wytarł usta serwetką gniotąc ją po chwili.
- Zwykli przyjezdni raczej unikają takich barów. - Jeon usiadł przy blacie.
-Jestem z okolic. Do pracy jeżdżę więc wpadam na kanapkę.
- Aha... Tzuyu, to co zawsze. - Powiedział bez żadnych emocji i wyjął telefon.
Mężczyzna przyglądał mu się jakiś czas. -Twoja maszyna?- wskazał na motor.
- A co cie to obchodzi? - Mruknął, nawet na niego nie patrząc.
-Zastanawiam się czy się ścigasz.- wzruszył ramionami.
- Dlaczego miałbym? - w końcu na niego spojrzał zaciekawiony.
-Bo wyglądasz na kogoś kto lubi takie rzeczy.
- Jesteś z policji? Zadajesz za dużo pytań.
-Zwariowałeś?Po prostu sam lubię...Niestety tutaj jeszcze nie miałem okazji i nie wiem od kogo się dowiedzieć. W końcu gliny mają wszędzie wtyki. - udał zmartwionego.
- Seongsu Bridge. Druga trzydzieści. Nie spóźnij się. - Wstał, zabierając kanapkę i wsiadł na motor, słysząc tylko jak siostra upomina go o kask, po czym odjechał.
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem po czym szybko napisał wiadomość do swojego kolegi. Teraz wystarczyło tylko czekać.
----------------------------------
Witam was kochani w nowym ficzku. Co myślicie? Będziecie czytać?Kocham ❤️
CZYTASZ
Leather Jacket || Jikook
FanfictionCzy policjant i gangster mogą sobie zaufać? Czy może połączyć ich coś więcej niż tylko nienawiść? Czyli gdzie Kook bierze udział w nielegalnych wyścigach, a Jimin jest jego wygraną.