Jimin uśmiechnął się wiedząc, że został w domu całkiem sam. Podniósł się powoli i przeciągnął na dużym łóżku po czym zaczął myszkować po całym pokoju. Znalazł kilka ciekawych faktów z życia Jeona jednak postanowił zatrzymać je dla siebie. W ciągu dwóch godzin przejrzał praktycznie wszystko. Jedynie gdzie musiał się jeszcze dostać to do gabinetu Namjoona.
Około godziny trzynastej poszedł do kuchni. Po prysznicu miał na sobie jedynie dużą koszulkę Kooka oraz bokserski i skarpety. Zrobienie obiadu zajęło mu jakąś godzinę. W końcu nie był darmozjadem.Jeon wszedł do domu z ogromną, czarną torbą, a czując zapach jedzenia poszedł do kuchni.
- Ale ładnie pachnie. - Ustał za Jiminem zaglądając do garnka.Blondyn podskoczył i odwrócił się szybko w jego stronę.- Dlaczego mnie straszysz?- zapytał płaczliwie. Po chwili kichnął niczym mały kotek.
- Przepraszam. Kupiłem ci chusteczki. - Podał mu pudełko w kształcie kotka bo właśnie tego zwierzaka przypominał mu Chim. Był mały i rozkoszny.
-Dziękuję.- uśmiechnął się zabierając od niego opakowanie.- Zrobiłem obiad. Bo źle się czuję, że tu jestem zwłaszcza, że nie chciałeś.- złapał rąbek koszulki i memlał go między palcami.- Nie wiem czy będzie wam smakowac ale Tzuyu mówiła, że bardzo lubicie mięso i żeby było dużo no i jest. I jeszcze zrobiłem pieczone ziemniaczki i się zmęczyłem. - kaszlnął. Tak naprawdę było to tylko lekkie przeziębienie jednak lubił tego troskliwego Kooka.
- Nie musiałeś, coś bym wymyślił. Idź się połóż na kanapie, ja nałożę. - Pogłaskał go po plecach i wskazał na kanapę przy telewizorze. - Chcesz herbatkę?
-Chcę. A dasz mi bluzę?- przekrzywił główkę na bok. Tak bardzo chciał już sprzedać swoje informacje i wrócić do normalnego życia. Albo jeszcze lepiej. Chciał nie być policjantem.
Młody przestępca pobiegł na górę i wrócił zaraz z grubą, czarną bluzę.
- Trzymaj.- rzucił mu ją i wlał wodę do czajnika.Blondyn uśmiechnął się zakładając materiał na szczupłe ciało i poszedł na kanapę gdzie znalazł zapewne koc Tzuyu gdyż pachniał owocowymi perfumami. Okrył nim nogi i wytarł nos w jedną z kotkowych chusteczek.
Po dwóch godzinach wszyscy wrócili do domu i zjedli obiad.
- Masz to?- Pewnie, że mam. - Wskazał na torbę.
- To kiedy jedziemy?
- Jutro.
Jimin udawał, że śpi na kanapie. Kiedy wszyscy myśleli, że jest niegroźny to było dobrze.
- Jungkook, jak tym razem nie zeskoczysz jak Ci każdę to urwe ci jaja. - czarnowłosy Zaśmiał się i wsadził ziemniaka do buzi.
- Papa jajeczka.
-Ej, a co z tym o?- Suga wskazał na drobną postać na kanapie.
- Zamknę go w pokoju żeby nie myszkował.
-Może niech Tzuyu go do baru zabierze? - padła propozycja.
-Ile to dziecko ma w ogóle lat?- zapytał Jin.
- Nie wiem, ale jest chory. Chyba, że się położy na zapleczu.
-Jeśli jest nieletni to do szkoły trzeba go wysłać. Bo jeszcze się o niego upomną.
- Jest na matfizie z tego co wiem.
-A to chodzi do szkoły. To dobrze.
-Zrób z nim coś. Skoro już tu jest to niech się do czegoś przyda.- Nam przeczesał włosy dłonią.
![](https://img.wattpad.com/cover/210803322-288-k301698.jpg)
CZYTASZ
Leather Jacket || Jikook
FanfictionCzy policjant i gangster mogą sobie zaufać? Czy może połączyć ich coś więcej niż tylko nienawiść? Czyli gdzie Kook bierze udział w nielegalnych wyścigach, a Jimin jest jego wygraną.