-Czy ciebie drożdżami karmili? Bo masz tam taką wielką kłodę. - Jimin zachichotał.
- Po prostu dobre geny. Zaraz się zbieramy.
-Nie chceeee.- zamarudził jednak doskonale wiedział, że musi.
- Wiem, ale musisz im pokazać, że należysz do rodziny słońce.
-Dlaczego mnie tak nazywasz?- spojrzał do góry.
- Jak? - Nie zrozumiał o co chodzi.
-Słońce i kochanie. - przekrzywił głowę na bok.
- A nie podoba ci się?
-Nie wiem.Pierwszy raz ktoś tak do mnie mówi.
- Widzisz jaki spotkał Cię zaszczyt? - Jeon Podniósł się i wziął go na ręce idąc do łazienki.
-To chyba ciebie za to, że jako pierwszy mogłeś we mnie być. - prychnął.
-Burak.- prychnął odpychając go od siebie i ustał na nogach. Skrzywił się lekko czując ból ale nie takie rzeczy znosił.
- Spokojnie. - Złapał żel i zaczął zmywać z chłopaka wszystkie ślady po ich zabawie.
-Znowu cię nie lubię.- obmył twarz.
- A znowu dlaczego?
-Bo jesteś głupi i wszystko psujesz. Proste? Proste.
- Staram się naprawiać dużo rzeczy.
-Na przykład? - zainteresował się.
- Nieważne... na przykład motory.
-Mózg sobie napraw.- powiedział po czym opuścił łazienkę. Sam nie wiedział co mu odwaliło. Po prostu czuł się zirytowany.
- Jasne... - Odwrócił się w drugą stronę i ułożył ramię na ścianie opuszczając przy tym głowę i pozwalając spływać strumieniom wody po swoim ciele.
Jimin szybko się wysuszył po czym nałożył czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę oraz kurtkę skórzaną, a włosy odgarnął do tyłu. Położył się na łóżku tak, że nogi zwisały mu na podłogę i zamknął oczy. Bolał go tyłek.
Kook natomiast wrócił po pół godzinie, od razu ubierając się w skórzane spodnie, czarną bluzkę i skórzaną kurtkę. Złapał za naszyjnik z koniczyną , jednak trzylistną, a nie cztero i założył na szyję.
-Kook?- Chim spojrzał na niego by po chwili ustać za nim i przytulić się do jego pleców.
- Już nie burak? - Mruknął chowając zawieszkę pod bluzką.
-Um... przepraszam.
- Nie masz za co. - Odwrócił się w jego stronę i lekko uśmiechnął.
-Byłem niemiły.- powiedział tak jakby to co naprawdę robił nie miało znaczenia.
- Już jest okej... Ubierz się i jedziemy, dobrze?
-No przecież jestem ubrany. Ale nie mogę znaleźć butów. Zostawiłem je wczoraj obok szafy i ich nie ma.
- Jak to nie ma? Muszą być. - poszedł do szafy i wyjął je - No i są.
-Ja ich tam nie wkładałem.- usiadł po czym zaczął je sznurować.
- Pewnie Tzuyu sprzątała. - Wziął torbę ze sprzętem.
-Okej.- po chwili zeszli na dół gdzie czekała już reszta.
-Kook co ty robiłeś temu biednemu dziecku?- jego siostra od razu zapytała, a Chim zachichotał.
- Ja? Nic... Żyje? Żyje, więc się nie czepiajcie.
-Było was słychać w całym domu, a Tae aż uciekł. - Jin parsknął śmiechem.
- Emmm... uczyłem Jimina chłosty.
-Zamknij się! I nie kłam!- Jimin kopnął go w piszczel. - Znowu cię nie lubię. Śpisz na dywanie.- powiedział obrażony.
-Jaki uroczy.- Suga przechylił głowę na bok. - Kook jak chcesz to mogę go przygarnąć.
- Ał, ał, ał... - Jeon zaczął skakać na jednej nodze, rozcierając piszczel. - A bierz go.
-Dupek.- mruknął Park ponuro. Wszyscy widzieli to zabójcze spojrzenie.
-Albo jednak nie. Jeszcze mnie zabije. Jest cały twój. Najwyżej będziesz spał na podłodze. To uke rządzi w waszym związku. - Min założył skórzane rękawice.
- No chyba nie i z tego co wiem nie jestem w żadnym związku. - czarnowłosy wyszedł na zewnątrz odpalając po chwili silnik swojej maszyny.
Blondyn zaśmiał się wesoło na co reszta wymieniła spojrzenia.
-Biedny Kook.- skomentował Nam zanim wszyscy wyszli.----------------------------------
Emmm... Hej? 😅
W końcu coś dodałam
Mało
Krótko
Jednak nie jestem w stanie więcej z siebie wykrzesać na ten moment.
Praca oraz remont pochłaniają mnie całkowicie
Mam nadzieję że mi wybaczycie i nadal ze mną zostaniecie
Kocham was misiaczki ❤️
CZYTASZ
Leather Jacket || Jikook
FanfictionCzy policjant i gangster mogą sobie zaufać? Czy może połączyć ich coś więcej niż tylko nienawiść? Czyli gdzie Kook bierze udział w nielegalnych wyścigach, a Jimin jest jego wygraną.