Rozdział II

1.4K 112 96
                                    

Per. Hubert

Zadzwoniłem do drzwi. Drzwi mojego najlepszego przyjaciela. Płakałem i byłem w wielkiej histerii, więc dzwoniłem co dwie sekundy. Po trzecim dzwonku zacząłem walić w drzwi i mówić po cichu do siebie 'proszę, otwórz...'.

-Hej hej, bo mi drzwi wyważysz- usłyszałem za drzwiami.

Drzwi otwarły się, a moim oczom ukazał się Karol. Z rozpędu przytuliłem go. Tak, nadal płakałem.

Per. Karol

Zdziwiłem się, gdy Hubert mnie przytulił. Zawsze to ja go przytulałem pierwszy, a często on się o to rzucał i miał pretensje. Zamknąłem drzwi.

-M-Mama m-mam... Już... j-już jej nie... Już n-nie mmam n-nik-kogo...- Szlochał chłopak w moich ramionach.

Poprowadziłem go przez hol, zaprowadziłem do salonu i posadziłem na kanapie. W szybciutkim tempie przygotowałem kubek z melisą i włączyłem wodę, by się gotowała. Następnie wróciłem do zapłakanego Huberta i przykryłem go kocem który dziś przyniosłem rano ze swojej sypialni. Objąłem go i uspakajałem.

-Hej, hej Hubert... Już spokojnie... Jestem z tobą... Cii... No, już... - Mówiłem do niego.

Usłyszałem że woda już się zagotowała więc w błyskawicznym tempie podałem melisę na stolik obok Doknesa. Cały się trząsł więc odepchnąłem jego ręce, które już sięgały po napój i włożyłem je pod koc, pod którym leżały wcześniej. Wraz z całym Hubertem. Widziałem że nawet z wypiciem herbaty będzie miał problem więc podniosłem kubek i pomogłem mu się napić. Nie wybrzydzał, bo wiedział że musi jakoś się uspokoić. Nie powiem, uroczo wyglądał, gdy ja sam musiałem go poić. Jak takie małe bezbronne dziecko, które nie wie co robić. Po tym, jak wypił całą melisę troszkę się uspokoił, ale stwierdziłem że musi się położyć. Wziąłem na ręce Huberta, który już powoli usypiał i pobiegłem z nim do mojej sypialni. Położyłem go na materacu swojego łóżka, a następnie przykryłem kocem. Chłopak już prawie zasnął, więc zgasiłem moją lampę i włączyłem lampkę nocną, bo wiem że Hubi boi się ciemności, a może obudzić się w nocy. Wiedziałem, że nie jest świadomy już tego, co się dzieje, więc szybko podszedłem do niego, pocałowałem go w czółko i powiedziałem 'Dobranoc. Kocham Cię Hubi.'. Nie mogłem się powstrzymać. Dobrze, że śpi... Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do salonu. Siadłem na kanapie, włączyłem randomowy program, i rozmyślałem, dlaczego Doknes był taki smutny.

Per. Hubert

Wszędzie było biało.

-Kocham cię Hubi- Usłyszałem od chłopaka na przeciwko mnie.

-J-Ja ciebie też...- Odpowiedziałem powoli, jąkając się.

Napłynęła na mnie wielka fala ludzi. Śmiali się, rzucali papierkami z wyzwiskami i bili. Chłopak, który przede mną stał uśmiechnął się szyderczo, stawał się coraz bardziej rozmazany i blady. Coraz bardziej nie przypominał Karola. Przebił się przez tłum ludzi. Nastała cisza.

-Hah...- Uśmiechnął się jeszcze bardziej. -Żartowałem.- W tym momencie coś we mnie pękło. Huki i śmiechy zaczęły się od nowa... Lecz pomiędzy nimi słyszałem głośne trzy zdania, które słyszałem co kilka minut w różnej kolejności.

'Żartowałem'

'Jesteś idiotą!'

'Kocham cię, Hubi.'

Zaciskałem uszy. Hałas stał się coraz głośniejszy. Jeszcze bardziej. Nagle usłyszałem głośne 'Ej!'. Hałas ucichł. Podszedł do mnie Karol. Tym razem już nie rozmazany. Jako jedyny z całego tłumu był całkowicie wyraźny.

-Wszystko dobrze?- Zapytał. Pokiwałem głową na tak. -To dobrze.- Przytulił mnie.

Popatrzyłem na rozchodzący się tłum. Teraz byłem bezpieczny. W ramionach mojego ukochanego przyjaciela. W ramionach przyjaciela, którego kochałem. I to nie "po przyjacielsku". Wpił się w moje usta. To był najcudowniejszy pocałunek jaki mogłem kiedykolwiek przeżyć. Był niespodziewany, ale go chciałem. Niby nic nie chciałem pokazać. Ale go oddałem. Nie dostałem go w najlepszych okolicznościach. Ale był cudowny. Namiętny, ale bardzo delikatny. Czułem jak nasze języki dotykają się. Czułem, że Karol był zawzięty i czułem, że pocałunek był prawdziwy. Z prawdziwymi uczuciami. Z miłością. Chłopak trzymał jedną rękę na moim policzku, a jedną na mojej talii. Obydwie były chłodne i bardzo delikatne. Nigdy nie wiedziałem, że można tak szczegółowo opisać jeden pocałunek. A jednak. Po kilku minutach Karol odsunął się ode mnie. Uśmiechnął się, i tym razem z prawdą w głosie powiedział:

-Kocham Cię, Hubert. Nikt mi ciebie nie zabierze.-

Już chciałem do niego podejść. Przytulić. Znów pocałować. Lecz nagle Karol spojrzał nad moją głowę i jego wyraz twarzy zmienił się. Był smutny i wystraszony. Ktoś zaczął ciągnąć mnie za ręce, a ktoś zaczął bić Kariego i mówić:

-Co ty robisz pedale!?-

Chciałem krzyczeć, ale nie wiadomo co i nie wiadomo dlaczego, nie pozwalało mi. Zacząłem płakać. Nie znałam obydwóch postaci. Ani tej, która ciągnęła mnie od Karola, ani tej, która go przezywała. To było straszne.

Nagle zamiast bieli, wokół mnie była ciemność. Siadł przede mną chłopak, którego skądś kojarzyłem. Nie miałem pojęcia skąd.

-Co cię łączy z tym chorym idiotą?- Zapytał się mnie.

-Nie mów tak o nim!- Wykrzyknąłem. Chciał mnie już spoliczkować. Ja miałem już krzyczeć... Gdy nagle...

Per. Karol

Leżałem na kanapie i oglądałem jakieś randomowe seriale. Byłem wstrząśnięty sytuacją z dzisiejszego poranka. Było koło dziewięstnastej, a Hubert spał już szóstą godzinę. Nie zwracałem uwagi na to, co się dzieje w telewizorze, w serialu. Patrzyłem tylko na ekran a myślami byłem całkiem gdzie indziej. Gdy tak siedziałem, nagle usłyszałem krzyk z góry. Był to ewidentny krzyk Huberta. Podniosłem się i przeciągnąłem powoli, ale gdy usłyszałem szloch Doknesa, bez wahania pobiegłem do góry do swojej sypialni. Zastałem Hubiego płaczącego. Trząsł się, i w kółko powtarzał moje imię. Chodź nieraz odwrócił się w moją stronę, dalej płakał i mówił do siebie 'Boże, Karol. Boże... Boże Karol'.

-Hubert? Wszystko okej? Halo?- Spytałem się powoli podchodząc do niego.

-Boże... Karol... Karol... Karo... Kari... KAROL!?- Krzyknął i z niedowierzaniem popatrzył na mnie.

Stałem tak patrząc na siedzącego Huberta. On też patrzył na mnie. Po dziesięciu sekundach ciszy, przytuliłem go. Czułem, że mu w czymś pomagam. Czułem, jakby coś mu się przed chwilą prawie stało, a ja go z tego wyciągnąłem. Odwzajemnił uścisk.

Per. Hubert

Karol wtulił się we mnie i czułem że mu też spływają łzy po policzkach. Poczułem ciepło w sercu. Jakbym był w niebie. Po chwili odwzajemniłem uścisk. Siedzieliśmy tak dobre parę minut. Płacząc i przytulając się. Chciałbym być całe życie tak szczęśliwy, jak w tamtej chwili.

𝒩𝒾𝑒 𝓈𝓅𝓇𝓏𝑒𝒸𝒾𝓌𝒾𝒶𝒿 𝓈𝒾𝑒̨. {𝒟𝓍𝒟}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz