Rozdział XIX

654 51 42
                                    

um... Wczoraj zasnęłam bo pisałam rozprawkę więc wyślę przed rozpoczęciem moich lekcji jeden rozdział.

Per. Hubert

Obudził mnie promień słońca, przez co zakryłem się poduszką. No nie powiem, jak na lipiec to normalna pogoda, ale Karol zawsze zasłaniał te rolety na noc żeby mnie rano nie budziły. Gdy leżałem skulony już pod pierzyną, kryjąc się jasnymi promieniami słonecznymi, nagle poczułem na sobie ciężar- jak możecie się domyślać- Karola. Wydałem cichy pisk, bo jednak Kari jest ode mnie o 7 kilogramów cięższy. Mimo wszystko, czując że leży na mnie Karolek, to nie zwracając uwagi na delikatny ból, wyciągnąłem ręce spod pierzyn i delikatnie opatuliłem Kariego moimi dłońmi. Po chwili, chłopak wziął moją lewą rękę w tą swoją, po czym je splótł. Teraz bólu nie czułem praktycznie w ogóle. Położył się obok mnie, pozbawiając mnie tym jego ciężaru. Odetchnąłem cicho z ulgą.

-Jak dobrze że cię mam...- Szepnął mi po chwili na ucho, przygryzając przy tym jego płatek. Jęknąłem cicho, co go widocznie podnieciło, bo przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi.

-Koocham Cię ale trzeba nagrać jakieś filmy na kanały...- Powiedziałem do Karola gdy odkleił się ode mnie i popatrzył na mnie z lenny facem.

-No dobra... Znowu powiem pomiędzy zdaniami jakieś fajne podteksty... Znów będziesz się mnie wyrzekał...- Mówił zrezygnowanym głosem, schodząc z łóżka.- A, i na dole masz naleśniki które przed chwilą zrobiłem. Leć je zjeść, póki ciepłe.-

Wyszedłem spod pierzyn i od razu przeszedł mnie dreszcz zimna. Szybko podbiegłem do Karola, i przytuliłem się do jego ciepłej bluzy. Ja miałem na sobie tylko bokserki. Na szczęście Kari zawsze czyta mi w myślach, więc ściągnął ze swojego ciała ubranie, i założył je na moje. Z promiennym uśmiechem skierowanym w stronę Karola, wyszedłem z pokoju. Poszedłem do kuchni, w której unosił się piękny zapach. Na stole zobaczyłem bukiet róż a przy nich moje śniadanie: Naleśniki z bitą śmietaną i owocami. No i plus trochę dżemu uformowane w kształt serca. Czemu Kajoj musi być aż tak romantyczny?

Wziąłem delikatnie do rąk róże. Powąchałem je. Pachniały pięknie, więc szybko nalałem wody do dzbanka i włożyłem do niego kwiaty. Nowy prezent położyłem obok sztucznych róż które Kari podarował mi w szpitalu. Na samą myśl, że musiał wstać rano i iść do kwiaciarni po te róże, uśmiechnąłem się. To takie kawaii! Po kilku minutach rozmyślania jakim dobrym mężem będzie Kari, usiadłem przy szklanymioblacie w jadalni, na którym położyłem talerz z jedzeniem. -I jeszcze jak on dobrze gotuje... Ideał mój kochany. - Pomyślałem sobie. Na serio, jego jedzonkomio jest najlepsze.

Per. Karol

Siedziałem na obrotowym krześle kręcąc się w lewo i prawo w oczekiwaniu na Hubisia. Ostatnio skończyły mi się pomysły na filmy,
a Hubert jest chyba jednym z moich najbardziej kreatywnych znajomych. To znaczy... No, on nie jest znajomym. Ale on jest najbardziej kreatywną osobą jeśli chodzi o osoby które znam.

Nie miałem co robić, więc stwierdziłem, że pójdę zobaczyć co tam u mojego ukochanego. Zszedłem po schodach i skierowałem się w stronę jadalni. Hubi siedział na krześle i jadł plecami do mnie, więc zakradłem się, a gdy byłem już wystarczająco blisko, wyciągnąłem powoli rękę do przodu, a następnie potargałem Doknesowi włosy. Myślałem że jak zwykle- będzie mega zły i przy tym słodki, ale nie tym razem. To znaczy słodkość mu została. Chwycił mnie za rękę i delikatnym pociągnięciem przyciągnął mnie do siebie. Położyłem jedną rękę na blacie, a drugą na biodrze Hubiego. On złączył nasze usta w pocałunku. Było przecudownie, jak zwykle.

Gdy się od siebie oderwaliśmy Hubert z promiennym uśmiechem powiedział mi że mnie kocha i nigdy mnie nie opuści, i ma nadzieję że ja czuję to samo. Oczywiście, że czuję! Hubi to mój mały słodziak. Jak pięknie to brzmi. Mój...

Per. Hubert

Wierzę mu. Wierzę, że on czuje to samo. Zawsze sprawia, że się uśmiecham. Jest przystojny, a on zamiast pięknej dziewczyny lub chłopaka wybrał mnie. Tego pędzla który miał lub ma depresję i jest wrażliwy. Kocham Karola, i nie sądzę żeby się to zmieniło. Po chwili patrzenia sobie w oczy Kari siadł obok mnie, tym samym odrywając się ode mnie. Zostało mi jeszcze trochę jedzenia więc skończyłem danie i popatrzyłem na Karola, który wyglądał jak zahipnotyzowany. Wpatrywał się we mnie i podpierał się ręką. Zbliżyłem się do niego i musnąłem jego usta, na co się obudził. Uśmiechnął się do mnie ciepło i położył swoją dłoń na moim policzku. przejechał mi nią bokiem od skroni aż do podbródka.

-Najsłodszy człowiek na zieeemi.- Szepnął cicho Kari, na co spaliłem buraka.

Na szczęście lub nie, zadzwonił dzwonek do drzwi, i powiedziałem że ja otworzę, przez co mogłem ukryć swoje rumieńce na twarzy.

Podeszłem do drzwi i energicznie je otwarłem. Przywitałem stojącą przede mną... paczkę? Na wycieraczce przed drzwiami stało jakieś pudełko. Rozglądnąłem się w nadziei znalezienia kogoś kto mógłby tutaj dać to pudełko... Zawsze widzowie wysyłali nam pocztą paczki a teraz... Hm, coś się zmieniło.
Podniosłem pudełko i przeczytałem adresata. Karol Kuter.

-Kariii! To chyba do ciebie!-

O mój boże.

 Dziękuję za 1k!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dziękuję za 1k!

𝒩𝒾𝑒 𝓈𝓅𝓇𝓏𝑒𝒸𝒾𝓌𝒾𝒶𝒿 𝓈𝒾𝑒̨. {𝒟𝓍𝒟}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz