Rozdział XXVI

505 50 36
                                    

Per. Karol

Obudził mnie cichy płacz Huberta. Japierdole, znowu zasnąłem? Podszedłem do chłopaka i przytuliłem od tyłu. Delikatnie się przestraszył, przetarł łzy, a po tym wgapiony w przestrzeń za oknem wyjął słuchawki z uszu i cicho mnie przywitał. Zacząłem gładzić jego włosy, po czym odpowiedziałem mu również cichym "Hej, kochanie."

Siedzieliśmy teraz w długiej ciszy. Hubert co kilka sekund pociągał nosem, a ja nie przestawałem masować jego głowy. Hipnotyzowało mnie to. Chłopak w moich ramionach jest bardzo wrażliwy, a w dodatku w ostatnich dniach w jego życiu zaszło masę okropnych wydarzeń. Musi to bardzo przezywać. Mój Maluch. Zdjąłem rękę z jego włosów, po czym przytuliłem go jeszcze mocniej, niż wcześniej. Spojrzałem na jego twarz. On dalej ze smutkiem wpatrywał się w dość słoneczne ulice Warszawy. Jednak dla mnie nie było słonecznie. Moje słońce było dziś zasłonione chmurami. Moje słońce płacze. Moje słońce ma kamienną twarz, idealnie pasującą do jego serca w dzisiejszym dniu. Dlaczego?

To przecież miał być koniec.

I jest. Tak jak powiedzieli.

Do pokoju wszedł lekarz, i choć Hubert chciał uwolnić się z moich ramion, żeby nie było wstydu i żeby mężczyzna nie patrzył na nas z krzywym spojrzeniem, ja dalej trzymałem chłopaka w uścisku. I nie miałem w planach go wypuszczać. Po prostu... Nie.

Nie mogłem.

-Dzień dobry.- Zaczął doktor, i o dziwo nie przestraszył się pozycji w której się znajdowaliśmy. -Dziś będą panowie mieli kilka badań. Jeśli wszystko dobrze się potoczy, zostaną panowie wypisani kolejny raz pojutrze. O godzinie trzynastej pan Karol będzie musiał iść do sali nr. 14, a pan Hubert do sali nr 20. Prosiłbym o nie spóźnianie się. Jakieś pytania?- Zapytał, poprawiając okulary na nosie.

-Ile będą trwać te badania?- Zapytał znudzonym głosem Hubi. Głos mu się łamie, jak zwykle po płaczu.

-Pana Karola około 20 minut, a pańskie będą trwały około pół godziny. Coś jeszcze?-

-Nie, Do widzenia.- Odpowiedział, znów zwracając głowę w stronę okna.

-Do widzenia.- Powiedział lekarz, po czym odwracając się na pięcie, wyszedł z naszej sali.

Popatrzyłem znowu na chłopaka. I ponownie on nie odwzajemnił spojrzenia. Chwyciłem jego policzek i odwróciłem twarz Huberta w stronę mojej. Dalej unikał mojego wzroku, a jego oczy dalej przedstawiały nic więcej niż okropny ból i smutek. Pocałowałem jego usta. Zacząłem delikatnie. Hubert nie oddawał pocałunku. Moje serce w kilka sekund pochłodniało, przez co poczułem uścisk w klatce piersiowej. Czułem się zraniony. Odsunąłem się od chłopaka, po czym zsunąłem się w parapetu, uwalniając przy tym Hubiego z uścisku. Popatrzyłem na zegarek.

-Za trzy godziny mamy badania.- Powiedziałem chłodnym tonem, po czym położyłem się do łóżka. Chciałem udawać, że jestem obrażony, ale nie dałem rady. Z moich oczu popłynęły strugi łez. Gdy Hubert mnie ignoruje, rani mnie najbardziej, i dobrze o tym wie, więc czemu on tak strasznie chce mi zrobić na złość? Odwróciłem się w jego stronę.

-Hubert...- Zacząłem, z łamiącym się głosem. On popatrzył się na mnie. Też miał łzy w oczach. -Kocham Cię. - Szepnąłem. - Pamiętaj, że jeśli cokolwiek się dzieje, i tak będę Cię kochał. Ja po prostu...- Mówiłem cały czas płacząc i ściskając pościel.- Ja po prostu nie mogę bez Ciebie żyć, kochanie. Dobrze o tym wiesz. Te wszystkie żarty na odcinkach, wszystko co mówiłeś przeciwko mnie było dla mnie okropnym bólem... Ale mimo tego nie zamierzam cię nigdy opuszczać. Jesteś moim słodkim chłopcem, i chcę już z tobą być na zawsze, chcę cię chronić, chcę oglądać z tobą twoje ulubione anime, chcę nagrywać z tobą codziennie filmy w których dobrze spędzamy czas grając z innymi przyjaciółmi w minecrafta, chcę żebyś wieczorami leżał w moich ramionach i całował moje usta, chcę czuć twój zapach w każdej minucie. Po prostu... Jesteś dla mnie najważniejszy i nic na to nie poradzę, kochanie. Za każdym razem kiedy chwytasz mnie za rękę, przytulasz, czy całujesz mam dreszcze a moja temperatura ciała wzrasta. Moje serce przyspiesza, a ja czuję że nie mogę mieć lepszego życia. Nasz pierwszy pocałunek... To był mój najszczęśliwszy dzień. Mam dla kogo żyć. Za to wszystko Ci po prostu szczerze dziękuję. Kocham Cię, Huberciku.- (dop.aut. To są najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek napisałam owo) W tym momencie z załamaniem w oczach uśmiechnąłem się do Huberta, ukryłem swoją twarz w dłoniach, po czym odwróciłem się na drugi bok i wybuchnąłem płaczem. Moje myśli cały czas się plątały. Nie słyszałem niczego co się dzieje.

Wszystko przysłaniały ciemne myśli.

Czułem wilgoć na mojej poduszce, ale ona mi nie przeszkadzała. Ciągnąłem się za włosy, zastanawiając się jak wielkim idiotą jestem, że mój chłopak się do mnie nie odzywa, i mnie ignoruje. Czułem wielkie zimno w moim sercu, przez wszystko to co robi. On jest dla mnie najważniejszy, więc czemu tak nagle się ode mnie odsuwa? Pewnie dlatego, że obiecałem zawsze go pilnować, a ja zasnąłem. Jestem idiotą. Najgorszym idiotą.

Siedziałem tak około dwie minuty, po czym trochę się uspokoiłem. Byłem dalej zdenerwowany, ale już nie płakałem. Po chwili poczułem ciężar na łóżku, spowodowany tym, że ktoś kładzie się obok mnie. Gorące ciepło przeszło przez moje ciało w chwili gdy poczułem ramiona oplatające moją talię, i już dokładnie wiedziałem kto leży obok mnie. Obróciłem się na plecy, i już po chwili poczułem ciężar chłopaka na moich udach. Schylił się nade mną i chwytając mnie z dwóch stron za policzka swoimi delikatnymi dłoniami, złączył moje usta ze swoimi. Zacząłem delikatnie prosić o dostęp, który bez wahania został mi udzielony. Całowaliśmy się z wielką namiętnością. Taką, z jaką nigdy. Obydwoje czuliśmy swoje oddechy nawzajem. Położyłem swoje ręce na talii chłopaka. Całowaliśmy się jeszcze dziesięć minut, z krótkimi przerwami na oddech, ale nie mogliśmy się od siebie oderwać. Po tych dziesięciu minutach odkleiliśmy się od siebie i w końcu mogliśmy oddychać normalnie. Hubert położył swoją twarz na mojej klatce piersiowej, po czym cicho odpowiedział:

-Też Cię kocham, Karolku. Przepraszam. Wkrótce wszystko Ci opowiem.-

|||||||||||||||||||||||||||

Yeee Piękny rozdział, który mi się mega podoba:3 Sorki za tą przerwę co była przez tydzień:(

Ps. Pozdrawiam użytkownika SweetDygotka, która głosowała na moje rozdziały gdy to pisałam, kc uwu

Przy okazji informacja:

Dużo osób nie bierze tej kwarantanny na poważnie, ale wierzcie mi że to bardzo poważny wirus, i nie chcę żebyście wystawiali się na próbę losu. Nie mówię, że nie możecie wychodzić w ogóle. Ale proszę, ograniczajcie przebywanie w dużych skupiskach ludzi. Oglądajcie youtube'a, Netflixa i czytajcie książki na wattpadzie zamiast wychodzić i flexować się żartami o koronawirusie itp. To żenujące. Spoko, my nie jesteśmy bardzo zagrożeni jako młode osoby, ale inaczej przeżywają to starsze osoby. Dzięki za wysłuchanie, i mam nadzieję że będziecie dostosowywać się do wszystkich zaleceń.

Stae safe <3

𝒩𝒾𝑒 𝓈𝓅𝓇𝓏𝑒𝒸𝒾𝓌𝒾𝒶𝒿 𝓈𝒾𝑒̨. {𝒟𝓍𝒟}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz