Rozdział XIII

774 59 76
                                    

Oto bonusowy rozdział na dziś, dedykowany okboomero ❤️

Per. Hubert

Popatrzyłem w szmaragdowe oczy Karola, po czym powoli odpowiedziałem na zadane mi pytanie.

-Cóż. To już mały problem.- Mówiłem z powagą na twarzy i zamkniętymi oczami.- A nawet duży. To jest już depresja, wiesz? -Wymusiłem uśmiech. - Nie mogę kontrolować takich ataków, nawet gdyby działa się mała rzecz. W tamtym momencie...- Teraz, zaszkliły mi się oczy, lecz dalej miałem je zamknięte.- W tamtym momencie czułem, że mogę cię stracić. Że życie może mi ciebie odebrać. To był niekontrolowany atak, bo poprostu zacząłem lubić uczucie, że ból psychiczny zamieniam na fizyczny. Nic na to nie poradzę. Nikt nie może nic na to poradzić, tylko ja sam. Nawet jakbyś mi wziął żyletki. Pod ręką mam miliony rzeczy które mogę nimi zastąpić. Jeśli nie coś ostrego, czymś, czym mógłbym się pociąć to... eh- Nie chciałem mu tego mówić, więc wyciągnąłem z kieszeni płyn do demakijażu w małej tubce.

Polałem nim delikatnie ręce, przetarłem dłonie chusteczką i wyciągnąłem do przodu, pokazując moje kostki. Jeszcze nie mówiłem, ale kiedyś waliłem z całej siły w bruk, asfalt lub podobne rzeczy pięścią, od czego mam poobijane kostki u rąk. Zakrywam to korektorem, którego kiedyś ukradłem mojej byłej. Do oczu Karola napływało coraz więcej łez. Ucałował moją rękę po czym popatrzył w moje oczy. Zrobiłem to samo.

-Kochanie... Wiesz że Cię kocham, prawda?- Odparł po chwili Karol.- Pamiętaj. Zawsze możesz na mnie liczyć. I pamiętaj, że jestem dość silny, więc nie musisz się martwić gdy coś się ze mną dzieje. Martw się o swoje zdrowie psychiczne, misiu. - Odgarnął mi włosy z twarzy.

-Rozumiem... Dziękuję mój słodziaku ty - Uśmiechnąłem się do niego, a następnie popatrzyłem na zegarek.- Chyba zaraz przyjdzie do ciebie lekarz.- Powiedziałem do Karola i pocałowałem go. -Ja się będę zwijał.-

-Dobra, tylko niech Maciek Cię pilnuje, dobrze?- Zapytał Karol.

-Jasne, powiem mu. Papa Karii!- Krzyknąłem do Karola i wyszedłem z jego sali.

Skierowałem się w stronę poczekalni i usiadłem obok Maćka. Ten siedział cicho i nic nie mówił.

-Karol mówił, że masz mnie pilnować.- Powiedziałem w końcu.

-Hmh? Nie jesteś zły?- Zapytał mnie zdziwiony.

-Myślę, że to dobrze, że mu powiedziałeś. Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic z Karolkiem, więc no.- Uśmiechnąłem się do Maćka.

-Ah, okej.- Odpowiedział z wyraźną ulgą.- I okej, będę cię pilnować.-

-Oki... Oh... Oh... Chyba to "pilnowanie" mi się teraz przyda. - Mruknąłem cicho, pokazując brodą na wchodzącego do poczekalni Marcina. Taa... Tego Marcina.

Maciek też popatrzył w jego stronę. Chwilę siedzieliśmy na kanapach w całkowitym bezruchu, ale po chwili Maciek kazał mi położyć się na kanapie, żeby Marcin mnie nie widział. On w sumie zrobił to samo. Wyszeptał coś do Nel, i potem kazał mi nic nie mówić i się nie wychylać. Po około pięciu minutach, Nel powiedziała do Maćka "już", i widocznie to oznaczało, że mamy wstać. Rozglądnąłem się i zobaczyłem, że Marcina już nie ma. Maciek wyciągnął z kieszeni telefon. Napisał do Karola (tak, podglądałem) że musi gdzieś ze mną pojechać, bo Marcin prawdopodobnie krząta się gdzieś po korytarzach szpitala. Kari odpowiedział "okej.", i po tym wyszliśmy jak najszybciej ze szpitala.

Pojechaliśmy do jakiejś restauracji na sushi, a potem do domu Maćka. Nie chciałem być w domu Karola, bo bałem się że przyjdzie tam ten skurwiel Marcin. Na szczęście Karol mówił że ma prześwietlenie, a potem ma odpoczywać, więc go zamkną w pokoju. Jest w pokoju z toaletą, a podczas odpoczynku zostawiają mu picie i jedzenie, żeby mu niczego nie brakowało, a potem zamykają go na klucz w jego pokoju. Dlaczego? Bo nie schwytali tego, kto na niego napadł. Był wtedy zamaskowany, więc na kamerach też nie widać że to Marcin. Inaczej mówiąc, jesteśmy w dupie. Nie mamy żadnych dowodów, i to jest najgorsze.

Cóż, więc wysiedliśmy przed domem Macieja i weszliśmy do środka. A, i jeśli chodzi o Nel, jest nadal w szpitalu, i czeka na swoją rodzicielkę. Jest pod opieką lekarzy.

Wszedłem do domu Maćka i usiadłem na kanapie. Byłem bardzo zmęczony. Na szczęście, Maciek zauważył to, i przyniósł mi kocyk. Dał mi tosty i zieloną herbatę. Jak już mówiłem, byliśmy w restauracji na sushi godzinę temu, więc dwa tosty jadłem około czterdziestu minut. Podczas jedzenia puściłem sobie jakiś film, którym niezbyt się interesowałem. Rozmyślałem tylko, co tam u mojego Kariego. Mam nadzieję że wszystko w porządku. Około czwartej nad ranem, gdy Maciek na stówę już spał, ja nadal nie mogłem zasnąć.

Podszedłem do lodówki w kuchni, i wyciągnąłem z niej colę. Wyciągnąłem szklankę i po krótkim poszukiwaniu, znalazłem też wódkę. Bo w końcu co może bardziej uśpić faceta? To znaczy... Ja nic o tym nie wiem ale tak podobno jest. Więc spróbuję alkoholu dziś po raz pierwszy, bo chcę iść spać.

Pierwsza szklanka.

Nie wiem, o co chodzi ludziom gdy mówią że alkohol jest niedobry...

Druga szklanka.

To serio pomaga w trudnych sytuacjach. To... To jest przyjemne.

Trzecia szklanka.

Chcę do Karola...

Czwarta.

Gdzie moje żyletki.

Piąta.

Kreska na ręce, kogoś dłoń na mojej skórze.

Ciemność.

𝒩𝒾𝑒 𝓈𝓅𝓇𝓏𝑒𝒸𝒾𝓌𝒾𝒶𝒿 𝓈𝒾𝑒̨. {𝒟𝓍𝒟}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz