Rozdział XXXI

448 42 92
                                    

Taak, nareszcie powracam. Z weną na rozdziały, z większą ilością wiedzy na temat tego, jak dobrze pisać. Wiem że zatrzymanie książki gdy tak mało zostało do jej końca było słabe, ale potrzebowałam przerwy. Więc to ja, Mcxalska powracam do książki :3

Per. Karol

Szczerze, od razu gdy nacisnąłem pedał gazu, poczułem się wolny. Wolny od piekła w szpitalu. Hubert pięknie się uśmiechał, a ja trzymałem jego rękę w szczelnym uścisku. Odetchnąłem ciężko i zacząłem jechać przed siebie.

-Jak się czujesz Kaari?- Zapytał Hubert po przejechanych pięciu kilometrach. Spojrzałem na niego z uśmiechem.

-Cudownie.- Odpowiedziałem, znów skupiając się na drodze.- A wiesz dlaczego cudownie?- Zapytałem. Hubi pokręcił głową na nie. -Bo jadę z cudownym chłopakiem z cudownym uśmiechem do mojego cudownego domu w którym byłem cudownie dawno.-Odpowiedziałem i pocałowałem Huberta w usta.

-Słodziak- Powiedział Hubert odwracając swoją twarz pełną rumieńców ode mnie.

-Ej, pokaż no się- Zaśmiałem się, przekręcając jego twarz  z powrotem w moją stronę. Wyglądał jak dojrzały burak. Ale za to jaki słodziutki! -Najpiękniejszy-

Moje słowa tylko wzmocniły kolor jego twarzy, a ja skupiłem się już na drodze, żeby nie zawstydzać go jeszcze bardziej. Nucąc pod nosem piosenki grające w radiu, dojechałem do swojego domu, przed którym zorientowałem się, jak bardzo, bardzo tęskniłem za wolnością. Poczułem, jakby w przeciągu jednej sekundy opuściły mnie wszystkie złe wspomnienia ze szpitala, jakby ta akcja z Marcinem nigdy nie miała miejsca... Chwyciłem Hubiego za rękę i cicho przekręciłem klucz w zamku w prawą stronę. Pociągnąłem klamkę w dół, po czym powoli uchyliły się przede mną drzwi, ukazując hol mojego domu. Wziąłem bagaże widocznie szczęśliwego Huberta i położyłem je w kącie, co też zrobiłem z moimi torbami. Po cichu zaczęliśmy z niedowierzaniem spacerować po moim domu.

-Pamiętasz?- Odezwałem się w końcu gdy staliśmy w progu salonu z wielkim telewizorem. Hubi odwrócił głowę w moją stronę. -Tak często tu zasypiałeś, oglądając netflixa...-

-A ty za każdym razem bez żadnego problemu niosłeś mnie, śpiącego, na górę, do sypialni. Kładłeś się obok mnie i czekałeś długi okres czasu, aby wiedzieć że na pewno śpię i jeatem bezpieczny, po czym sam zasypiałeś.- Odpowiedział Hubert.

-Dokładnie tak było...- Odpowiedziałem z łzami w oczach. -A tam?- Wskazałem palcem na kuchnię. -Tam każdy z nas próbował jakkolwiek, cokolwiek ugotować, co raz się udawało, a za drugim razem już mniej...-

-Mhmm- Pokiwał głową Hubert przytulając się do mnie.

Następnie poszliśmy na schody. Dziesięć schodków w górę, a naszym oczom ukazało się drugie piętro. A także wspomnienia z nim związane. Pierwszy pokój- łazienka.

-W tej łazience...- Zacząłem, przypominając sobie jakie dobre, ale i też złe rzeczy się tu działy.

-W tej łazience działo się dużo nieprzewidzianych rzeczy.- Zaczął za mnie mówić Hubi. -I tych dobrych, i złych.- Westchnął. -Gdy po raz pierwszy po mojej wyprowadzce z mojego domu wszedłem do tej łazienki to po to, aby...-

-Sprawić sobie ból.-

-Tak, tu po raz pierwszy po tym co się wydarzyło w moim domu przeciąłem swój nadgarstek.- Podciągnął rękaw od bluzy. -To były dokładnie te kreski.- Mówił, wskazując kolejno blizny.- Kilka też pojawiło się na mojej lewej nodze i prawej stronie brzucha. -Po jego policzku spłynęła łza. -Nie ograniczałem się. Chciałem poczuć jak najgorszy ból.- Dodał, po czym się rozpłakał.

Przytuliłem go z całych moich sił, jakbym miał go zaraz stracić. Jakby miał się rozpłynąć w powietrzu. Czułem, jak jego ciało całe drży- z rozpaczy, ze zdenerwowania... Ten mały słodziak jest bardzo wrażliwy na każdą rzecz, przez co starałem się pocieszać go jak najlepiej. Staliśmy tak wtuleni w siebie przez długi okres czasu, lecz jak to bywa z ważnymi osobami, cały ten czas minął bardzo szybko. Gdy poczułem, że Hubert czuje się lepiej, delikatnie uwolniłem go z mojego uścisku i popatrzyłem w jego błękitne oczy, po czym złączyłem nasze usta w pocałunku.

-Chodźmy do innych pokoi- Zaproponowałem, na co Hubert bezzwłocznie przytaknął.

Wyszliśmy z łazienki trzymając się za ręce, a następnie poszliśmy razem do sypialni. Położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy na nowo rozmawiać.

-A tu...-Zaśmiałem się. -Tu się działy ciekawe rzeczy. Pierwszy pocałunek...-

-Nie licząc tego pocałunku jak się spiliśmy u Jachiego, było nieźle, ale trochę przesadzili z tą butelką i wyzwaniami- Uśmiechnął się szeroko.

-Taa... Tu też był twój pierwszy raz...- Popatrzyłem w stronę chłopaka obok mnie żeby zobaczyć jego rumieńce które tak jak myślałem, były bardzo widoczne. -Skarbie...- Hubi popatrzył na mnie.- Wiem, że czasem potrafię wkurzać ale tak sobie myślę... I na serio, nie mam pojęcia co bym bez ciebie zrobił. Jesteś moim kołem ratunkowym w moim życiu. Jesteś cudownym chłopakiem i co by się nie stało, będę cię kochał. Zawsze. Wszędzie.- Uśmiechnąłem się na widok łez szczęścia i rumieńców na twarzy Huberta.- Kocham Cię.-

Po tym, złączyłem nasze usta w głębokim pocałunku. Hubert nie opierał się o dominację. W końcu ujawnia się jego prawdziwa strona, której zawsze tak straszliwie zaprzeczał. Słodziak który jest stworzony do bycia dominowanym. Położyłem dłoń na jego policzku, nie przerywając pocałunku. 

-Ja ciebie też- Powiedział, gdy skończyło nam się powietrze. 

Następnie przytulił się do mojego torsu. Wtopiłem dłonie w jego włosy i zacząłem je delikatnie głaskać. Uwielbiam gdy Hubert ma rozwalone włosy, nieułożone na pędzla tylko porozrzucane w kilka stron, dlatego też zacząłem mierzwić mu fryzurę w nieład. Nigdy nie pozwalał mi rozwalać jego pędzla na głowie, jednak jak zaczęliśmy się umawiać, okazało się, że dla niego to czysta przyjemność. Uwielbia gdy ktoś głaszcze go po włosach, ale nikomu na to nie pozwala, bo wie że gdy czerpie przyjemność z takich rzeczy, jest jeszcze bardziej uroczy. Więc tak ogólnie to nie polecam. Jego włosy są moje.

Po godzinie leżenia i wpatrywania się w idealność mojego chłopaka, zauważyłem że już od jakiegoś czasu śpi. Popatrzyłem na zegar który wskazywał, że dochodzi godzina 20:30. Zatem wstałem delikatnie, aby nie obudzić Hubiego, i zszedłem na dolne piętro aby zgasić wszędzie światło i zasłonić rolety. Po spacerze po praktycznie całym domu, znów wróciłem do sypialni, aby zasłonić rolety i tam. 

Spojrzałem ostatni raz dziś przez okno. Wesołe dzieciaki z rodzicami, młodzież na spacerach, starsi ludzie narzekający na świat... Ci nastolatkowie na ulicy, myślący że teraźniejszy świat należy do nich. Dorośli wracający ze sklepu, czasem w towarzystwie dzieci... Uroki mojej okolicy. 

Zasłoniłem rolety na oknie, po czym ściągnąłem ubrania do bokserek i położyłem się obok mojego chłopaka. Objąłem go ramieniem, a następnie zasnąłem tuż u jego boku.


𝒩𝒾𝑒 𝓈𝓅𝓇𝓏𝑒𝒸𝒾𝓌𝒾𝒶𝒿 𝓈𝒾𝑒̨. {𝒟𝓍𝒟}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz