2-Czerwony X.

395 14 2
                                    

RAVEN:
Wstałam gwałtownie z łóżka i teleportowałam się do pokoju głównego,gdzie byli już pozostali.
-Doktor Błysk napadł na muzeum! - Powiedziała Kory.
-Czego on szuka w muzeum? - Zastanawiał się na głos Bestia.
Nie obchodziło mnie dlaczego tylko jak go pokonamy. Bez Damiana...
-Tytani, ruszamy! Raven, możesz nas teleportować niedaleko muzeum?
Kiwnęłam głową na tak. Nie chcę nadużywać teleportacji, po tym czuję się zmęczona, ale teraz nie było na to czasu. Uniosłam ręce i wypowiedziałam dobrze znaną wam formułkę, by otoczka z mojej mrocznej energi otoczyła nas i przeniosła pod muzeum.
Upadliśmy na chodnik. Nie chciałam dać po sobie znać że jestem zmęczona więc nic nie mówiłam ani nie pokazywałam swojego poziomu witalności. Moja maska obojętności zawitała na mojej twarzy, dzięki czemu byłam tą Rachel, którą znają wszyscy.
-Drużyno, rozdzielamy się. - Zarządziła Tamaranka. - Bestia, wchodzisz od strony dachu, ja głównym wejściem, Jaime wyprowadza ludzi, a Raven wchodzi tylnymi drzwiami.
Wszyscy przytaknęliśmy i pobiegliśmy na swoje pozycje.
Kiedy byłam blisko wejścia z tyłu budynku, usłyszałam hałasy. Odgłosy walki. Wychyliłam się zza węgła i zobaczyłam błyska, który walczy z... kimś, kogo nie znam. Ten ktoś miał maskę czaszki, na której znajdował się czerwony znak x. Z postury wydedukowałam że był mężczyzną, a raczej nastolatkiem. Jego czarna peleryna była poszarpana od walki. Miał też szare rękawice, którymi uderzał przeciwnika z ogromną siłą, szybkością i zwinnością.
Chciałam wezwać tytanów, ale kiedy odwróciłam się, by nacisnąć komunikator, usłyszałam krzyk tego kogoś.
Natychmiast spojrzałam w jego stonę. Osobnik leżał na stercie pudeł, przy śmietniku. Z jego rozdartego kostiumu na boku, sączyła się krew.
-Cholera...-Syknął, oglądając ciecz, na swojej skórze.
-A teraz, czas Cię wykończyć, "Czerwony X'ie".
Arthur skierował w niego swoim działkiem świetlnym.
Jeśli go trafi, po dzieciaku zostanie historia... Myślałam gorączkowo. Mam jeszcze trochę siły.
Podjęłam decyzję i w mgnieniu oka znalazłam się pomiędzy napastnikiem, a nieznanym mi facetem.
Wytworzyłam tarczę i odparłam atak Błyska.
-O nie... Pani mroczna, co tu robi tak sama..?
-Masz go zostawić. - Powiedziałam twardo.
-Nawet go nie znasz.-Stwierdził Doktor, przywracając oczami.
-To nie jest istotne.
Uwolniłam swojego demona, który zaatakował wroga.
Błysk nie umiał nim walczyć, więc szybko stracił przytomność. Kiedy to się stało, uwięziłam demona z powrotem w sobie i odwróciłam się do nieznajomego.
Przyglądał mi się uważnie, a gdy się zbliżyłam, przemówił:
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Co?
-Pomogłaś mi..?
-A źle zrobiłam? - Byłam zdziwiona jego reakcją.
-Miałem wszystko pod kontrolą.
-Mhm. - Zmrużyłam oczy i skupiłam się na jego ranie. - Chcesz przeżyć? To lepiej się zachowuj.
Zamknął się, a ja położyłam mu dłoń w miejscu przeciętej skóry i zaczęłam go uleczać.
-Co Ty robisz..?
Widać było że mi nie ufał. Przynajmniej do momentu, gdy skóra złączyła się, a krew zniknęła.
-Nie boli...
-Nie ma za co.-Wstałam i już chciałam nacisnąć przycisk na komunikatorze, ale czerwony chwycił mnie za nadgarstek, powstrzymując mnie przed wezwaniem wsparcia. Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Nikomu nie mów o mnie. - Wyszeptał.
-Co..?
-Nikomu. Do zobaczenia, ptaszyno.
Wziął wyładowany czymś worek i zniknął mi z oczu.

|JAYRAE| Nie ma lepszego świata... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz