Dos

5.1K 442 183
                                    

- Wróciłem.

Odpowiedziała mu cisza. Spojrzał mętnie w głąb małego mieszkania. Na szafkę odłożył rachunki i opadł ciężko na kanapę. Spoglądał przez chwilę w okno, ale szybko zamknął załzawione oczy, było mu ciężko. Czuł się z tym wszystkim bardzo samotny. Teraz, gdy najbardziej potrzebował swojej matki, nie miał jej. Był gotowy zrobić wszystko, aby pomóc, ale na ten moment chciał tylko płakać – tak też zrobił. Szlochał bezgłośnie we własne ręce, oplatając się ramionami. Kulił się na kanapie, łapiąc ciężkie oddechy, wsłuchując się we własny głos. Potrzebował wsparcia, ale był zbyt nieśmiały, żeby poprosić o pomoc. Nie przyjmował do świadomości tego, że wiele osób martwi się o niego i chciałoby mu pomóc.

„Nawet bohaterowie czasem płaczą."

Przypomniały mu się słowa Todorokiego, które nawet teraz były miodem na jego serce. Dawały mu potrzebną pewność, że mimo jego płaczliwego charakteru, może zostać cudownym bohaterem.

Przypomniały mu się słowa Uraraki z dzisiejszego dnia. Doceniał swoją przyjaciółkę i doceniał to, że okazuje mu troskę. Przypomniał mu się ciepły głos jego mamy, mówiący: „Kocham Cię, Izuku, najbardziej na świecie".

Chciał znów ją usłyszeć.

Wciąż dławiąc się łzami, pognał do swojego pokoju. Wywracając przy tym parę figurek All Mighta, wyszperał z szafki swoje zapasowe stalowe podeszwy i wrzucił je do plecaka. Już od dłuższego czasu miał plan i nie mógł więcej czekać. Zostawił na stole kartkę z informacjami, gdzie się udaje, w razie gdyby mama Bakugou przyszła go odwiedzić. Żywił też niewielką nadzieję, że jej syn także przyjdzie, ale zignorował ten niepewny głosik z tyłu swojej głowy.

Ostatecznie wytarł rękawem łzy z twarzy i wyszedł z mieszkania, zamykając je na dwa zamki. Nie chciał kolejnych problemów. Zbiegł po schodach i pędem udał się na przystanek autobusowy. Już po paru minutach był w drodze na posterunek policji.

Tymczasem w domu państwa Bakugou rozgrywała się dość zacięta kłótnia pomiędzy matką i synem. Intuicja Izuku jak zwykle go nie zawiodła, Mitsuki faktycznie planowała wpaść do niego i starała się do tego samego przekonać syna, ale bezskutecznie. Jedynie zdzierała sobie gardło.

- Nie będę łaził do tego nerda! Weź się stuknij, nie mam ochoty oglądać jego mordy częściej, niż muszę!

- Katsuki! On potrzebuje naszego cholernego wsparcia!

- Nie jestem jego zasranym terapeutą!

- Ale przyjacielem!

- Kto tak do jasnej cholery powiedział?!

- KATSUKI! Jak TY byś się czuł, gdybym to ja leżała w szpitalu?! Umierająca! W śpiączce! Bez szans na to, że wstanę!

Mówiąc to, kobieta złapała swojego syna za ramiona i spojrzała mu z bólem w oczy. Nie chciała nawet wiedzieć, jak czuje się Izuku. Bez matki, bez ojca i najwidoczniej bez przyjaciela. Nie potrafiła pojąć, dlaczego Katsuki tak bardzo go unika.

Blondyna zatkało, ale już po chwili strącił z siebie dłonie Mitsuki i prychnął coś niezrozumiałego pod nosem.

- Nigdy nie dopuściłbym do czegoś takiego.

Pani Bakugou aż zatoczyła się do tyłu. Zakryła sobie usta dłonią. Coś w niej zawrzało, a coś skręciło się z bólu. Doskonale wiedziała, dlaczego mama Izuku leżała w szpitalu. Wiedziała, że jakiś przestępca zemścił się na piegowatym za to, że uratował małą dziewczynkę z jego podłych łap. Był bohaterem, a nie winnym całego zajścia.

- Wynoś się do pokoju!

Obiecała Izuku nie zdradzać, co się stało.

- Nie mów mi, co mam rob-!

Obiecała Inko o niego dbać.

- WYNOŚ SIĘ!

Katsuki spojrzał zaskoczony na swoją matkę. Już chciał jej odpyskować, ale zobaczył łzy w jej oczach i wściekłość wymalowaną na twarzy. Ręce jej drżały, a cała postawa wskazywała na to, że niewiele jej brakuje do upadku.

- Nie masz pojęcia, co zaszło.

Już nic więcej nie dodała, wyprostowała się i wyszła z domu. Katsuki stał dalej, gapiąc się w przestrzeń. Nie był człowiekiem głupim i znał swoją matkę, musiało się stać coś strasznego, by doprowadzić ją do takiej reakcji. Zacisnął dłonie w pięści i mimowolnie wywołał niewielkie wybuchy od nadmiaru potu.

- Zajebię tego, kto to wszystko zrobił.

Z tymi słowami na ustach udał się do swojego pokoju, by wykonać telefon do byłego przyjaciela. Żądał wyjaśnień. Teraz. Natychmiast. Miał zamiar je dostać.

- Cholerny nerd...

Change [bakudeku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz