Dieciséis

3.4K 358 209
                                    

Rozdział dydykuję mojemu zwierzątku, króliczkowi.

Zapraszam

Ps: muzyczkę puśćcie sobie od kropeczek •••

~~•~~

Izuku siedział na łóżku, wlepiał wzrok w poradnik puszczony z nowego telefonu. Każdą wolną chwilę starał się zapełnić czymś pożytecznym, konstruktywnym. Robił co mógł, by nie myśleć o wydarzeniach sprzed kilku dni. Pobyt w szpitalu faktycznie dobrze wypłyną na jego samopoczucie, jednak ciągle czuł bolesny uścisk gdzieś głęboko w środku. Byle tylko o tym nie myśleć - gotował, grał, czytał, a nawet śmiał się sam do siebie. Rozpaczliwie zagłuszał ciszę, której towarzyszyły okropne wspomnienia i myśli. Był wdzięczny swoim przyjaciołom za to, że tak często go odwiedzali. Nie było dnia by ktoś choć raz nie zajrzał do niego na chwilę. Podnosiło go to na duchu. Jednak w nocy często płakał. Miał koszmary i budził się o świcie. Leżał wtedy na wznak i myślał o ciepłych ramionach Bakugou. Często miał ochotę do niego napisać, ale zawsze rezygnował. Mimo, że widział zmianę w zachowaniu blondyna, wiedział, że nie ma prawa prosić o więcej. Tak nasówał mu się na myśl Todoroki. Jednak nie chciał go kłopotać. Czuł, że byłoby to niezręczne.
Odłożył ukulele na bok. Potarł zmęczoną twarz i rozprostował nogi. Wczoraj zdjęto mu gips. Planował wybrać się do swojej mamy. Dawno jej nie odwiedzał i miał wyrzuty sumienia. Bardzo przytłaczające. Chciał się też komuś wyżalić, a kobieta wydawała mu się najodpowiedniejszą osobą, nawet jeśli nie miała szansy mu odpowiedzieć.
Położył się i zamkną oczy. Zasną bardzo szybko. Jak zwykle dręczył go ten sam koszmar. Jak Chisaki na jego oczach zabija Eri.
Co do dziewczynki, Deku już się nią nie opiekował. Wytłumaczył, że jej moc jest zależna od emocji, a biorąc pod uwagę jej stan psychiczny, musiała zostać poddana terapi. Teraz ma się dużo lepiej. Mieszka z Aizawą i często odwiedza Izuku. Chłopak czuł ulgę, że dziewczynka nareszcie jest spokojna i szczęśliwa.

•••

Midoriya podniósł się do siadu. Po jego policzkach spływały łzy. Był wyjątkowo zmęczony i miał złe przeczucia. Czuł, że stanie się coś złego. Przez długi czas nie potrafił wstać z łóżka, przygnieciony dzienym uściskiem w sercu. Uczucie niepokoju nie opuściło go gdy szedł do szpitala. Nie zniknęło jak wchodził do sali numer 55 i nasiliło się jak zobaczył swoją mamę.

Odłączoną od aparatury.

Midoriya upuścił trzymany w dłoniach pokrowiec z instrumentem. Podbiegł do zimnego ciała Inko. Złapał ją za dłoń i zamarł. Była lodowata i bezwładna...
Uklękną przy łóżku. Wpatrywał się w jej bladą i chudą twarz. W jej zamknięte, podkrążone oczy. Lekko uchylone, milczące usta. Izuku pokręcił niedowaierzająco głową, a ciszę rozdarł jego przepełniony bólem krzyk. W jednej chwili znaleźli się przy nim lekarze. Widząc chłopaka, spuścili głowy i wyszli z pokoju, zamykając go cicho. Jedna z pielęgniarek rozpłakała się. To ona odcięła kobietę od maszyn.

Midoriya zaszlochał zrozpaczony, kurczowo trzymając się ręki swojej mamy. Jego głos rozdzierał ciszę i wprawiał w niepokój innych pacjętów. Brzmiał jak skowyt zjawy. Był straszny.
Wypełniony bólem straty. Deku nie zwracał uwagi na telefon wibrujący w jego kieszeni. Łzy już po chwili skapywały na białą pościel, brudząc ją przy tym.


Dzwoniła Uraraka. Siedziała właśnie w kawiarni z Denki'm, Eijiro, Todoroki'm i Bakugou. Cała grupka chciała wyciągnąć piegowatego z domu. Widzieli, że się męczy. Starali sę mu pomóc.

- Nie obiera. Może jeszcze śpi?

Todoroki pokręcił przecząco głową. Katsuki zignorował palące spojrzenie Kirishimy i nie odezwał się. Czerwonowłosy westchną i zabrał głos.

- Rozmawiałem z nim wczoraj, powiedział, że dzisiaj pójdzie odwiedzić swoją mamę.

- Pójdziemy do niego?

Zapytał Denki i popatrzył po wszystkich. Kirishima uśmiechną się.

- Myślę, że to dobry pomysł.

Uraraka wstała, szczerząc się od ucha do ucha. Poprosiła o rachunek.


Deku siedział skulony na ziemi. Kurczowo trzymał za rękę swoją mamę. Nie potrafił wykrztusić z siebie słowa. Złapał się za głowę. Ból wręcz rozrywał jego serce. Pożerał go od środka. Nie umiał sobie poradzić. Szarpał za końcówki swoich włosów. Oczy mimo, że były już opuchnięte ciągle wylewały z siebie łzy, mocząc właścicielowi koszulkę. Midoriya nie usłyszał jak ktoś wchodzi do sali. Głowę miał ukrytą w zagłębieniu swojej ręki.

- Midoriya-kun?

Cichy głos Ochako przebił się przez nieustający szloch. Kirishima złapał za ramię Denki'ego, żeby podepszeć się na nim. Zabolał go widok przyjaciela.
Izuku nie opowiedział. Shoto podszedł do niego i chciał go przytulić, ale Deku odtrącił jego ręce. Todoroki zatoczył się lekko.

- Zostawcie mnie samego...

Wychrypiał przez łzy.

- Deku-kun...

Uraraka poczuła jak powoli sama zaczyna płakać.

- Chcę zostać sam...proszę...

Todoroki kiwną powoli głową i złapał Urarakę za ramię, dając jej znać, by wyszła. Posłał porozumiewawczy wzrok do pozostałych. Wszyscy z wyjątkiem Bakugou skierowali się do drzwi. Shoto popatrzył na niego.

- Idźcie.

- Bakugou-

- Idźcie.

Cheterochomik widząc jego spojrzenie niechętnie kiwną głową i opuścił pokój. Katsuki westchną i usiadł na krześle.

- Idź sobie, Kacchan...

Blondyn nic nie powiedział. Izuku zerkną na chłopaka przez ramię i zobaczył jego rozłożone ręce. Zacisną zęby, a po jego twarzy spłynęły kolejne łzy. Podbiegł do Katsuki'ego i objął go. Bakugou złapał piegowatego i schował jego głowę w swoich ramionach. Czerwonooki poczuł jak wilgotnieje mu koszulka. Pogładził Izuku po plecach i zatopił nos w jego lokach.

Każda ta łza jest na wagę złota.

Żaden z nich nie chciał stać się milionerem.

Change [bakudeku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz