Veintiuno

3.2K 349 136
                                    

Midoriya otworzył leniwie oczy. Ziewną przeciągle. Rozejrzał się dookoła i stwierdził, że jest sam. Dotkną swoich ust i zarumienił się lekko.

- To był sen?

Miał wielką nadzieję, że nie. Co prawda jego umysł był nieco zmącony przez gorączkę, ale dokładnie pamiętał, że teoretycznie to Bakugou zainicjował pocałunek. Izuku modlił się w duchu by to faktycznie okazała się rzeczywistość. Sięgną po tabletki leżące na szafce i połkną je, popijając już zimną herbatą. Opadł na poduszki, nosem w pościel i zaciągną się zapachem blondyna. Zarumienił się lekko i wtulił mocniej w pierzynę.
Usłyszał jak ktoś wchodzi do pokoju. Postanowił udawać, że śpi.

- Deku.

Nie odpowiedział. Blondyn zbliżył się do łóżka i pochylił nad piegowatym. Izuku poczuł w swoich włosach dłoń czerwonookiego. Mimowolnie mrukną z przyjemności. Katsuki zadrżał na ten dźwięk i zjechał ręką na policzek zielonowłosego, zachaczając o jego wargi. Wywołało to kolejny uroczy pomruk z ust Izuku. Bakugou uśmiechną się zadziornie i zabrał swoją dłoń. Zepchną chłopaka z łóżka.

- Wiem, że nie śpisz, głupi nerdzie.

Midoriya jękną boleśnie i zawinął się w kołdrę. Ciągle nie miał ochoty wstawać i do tego źle się czuł.

- Nie ignoruj mnie.

Izuku westchną coś pod nosem na znak, że go słucha. To jednak nie wystarczyło czerwonookiemu. Podszedł do piegowatego i zaczął szturchać go nogą. Midoriya jednak był już w drodze do krainy snów.

***

Deku właśnie był odwożony przez Mitsuki do swojego mieszkania. Katsuki, który siedział z przodu, ciągle spoglądał na Izuku. Piegowaty unikał jego wzroku i wytrwale wpatrywał się w krajobraz za oknem.

- Oi, Deku.

- Hm?

- Mamy sobie coś do wyjaśnienia.

Zielonowłosy oblał się rumieńcem i nie odezwał się. Był pewny, że ktoś taki jak Bakugou nigdy nie zakocha się w kimś takim jak on i jedynie się z nim zgrywał. Wolał narazie odłożyć ten temat. Czerwonooki warkną.

- Mamo, śpię dzisiaj u Deku.

- Jeśli Izuku nie ma nic przeciwko.

Midoriya już miał otwierać usta w akcie protestu, ale Bakugou był szybszy. Posłał mu gromiące spojrzenie, pod którym piegowaty się skurczył.

- Nie ma.

- Katsuki, może niech Izuku sam się wypowie!

- Nie drzyj się na mnie, stara wiedźmo!

- Jak ty się odzywasz do matki!

Deku, nie chcąc umrzeć w samochodzie, przez kłótnię tej wybuchowej dwójki, odważył się zabronić Bakugou nocować.

- Nie mam nic przeciwko...

No prawie. Mitsuki uśmiechnęła się i pokiwała do niego głową. Zdzieliła jeszcze syna w czaszkę i dalsza droga odbyła się bez zamieszania. Midoriya uśmiechał się męczeńsko i zastanawiał się, na co tak właściwie się zgodził.

***

Izuku drżącą dłonią przekręcał klucz w drzwiach, czując na plecach wzrok Katsuki'ego. Otworzył mieszkanie i wszedł do środka, mówiąc Bakugou by się rozgościł. Czerwonooki nic nie opowiedział, jedynie skierował się do łazienki. Piegowaty westchną wchodząc do pustego i ciemnego salonu. Zapalił światło i dostrzegł na podłodze list, który porzucił, starając się dogonić ojca. Wziął go do ręki i zaczął czytać.

Drogi Izuku!

   Wiem, że czytając ten list, najprawdopodobniej mnie nienawidzisz. Nie chcę cię przepraszać i wciskać głupie bajeczki, że wrócę. To nieprawda, która nie jest do końca kłamstwem.
   Zapewne jeszcze kiedyś się spotkamy, bo mimo wszystko jesteś moim synem, którego kocham. Nie tak mocno jak powinien kochać ojciec, ale jednak. Przyjechałem do ciebie, bo zostałem poinformowany o twoim stanie psychicznym i przeżyciach. Pewniej psychiatra powiedział, że jeśli mi na tobie zależy - muszę jechać i cię wesprzeć. Przyjechałem. Musiałem mieć pewność, że mój jedyny syn nie zaczął się staczać. Na początku nie planowałem zostać nawet tygodnia, jednak po poznaniu cię, nie chciałem tak szybko wyjeżdżać. Jednak nie mogłem też zostać. Mam nową żonę, córkę i kocham je. Mimo wszystko, nie chcę cię całkowicie odtrącać od swojego życia. Postaram się pisać czasami i wpaść kiedyś, byś poznał swoją siostrę. Mam nadzieję, że moje odejście nie zaboli cię zbyt mocno. Wiem, że jesteś silny, że masz wielu kochających przyjaciół i dasz sobie radę. Oczywiście będę ci przysyłał pieniądze, więc nawet nie myśl o szukaniu pracy. Skup się na nauce, bo kiedyś chcę powiesić sobie twój plakat w sypialni.
   Proszę, nie nienawidź mnie. Wiem, że jestem złym człowiekiem, ale moje życie potoczyło się inaczej niż planowałem. Jednak cieszę się, że mam takiego syna.
Kocham cię, Izuku. Spotkamy się jeszcze kiedyś.

Ps: W szafce, u siebie w pokoju, masz mały podarunek. Może to ty mnie pierwszy odwiedzisz ;)

Hisashi Midoriya

Izuku zgiął lekko lis od ojca i westchną. Ulżyło mu nieco, mając świadomość, że mężczyzna nie porzucił go od tak. Był wdzięczny za nawet tak niewielkie wyjaśnienie całej sytuacji. Wstał powoli z kanapy, nie do końca wiedział, kiedy na niej usiadł. Wymijając dziwnie milczącego Bakugou, skierował się do swojego pokoju. Otworzył szafkę wspomnianą w liście i zobaczył w niej małe, zapakowane w srebrny papier pudełeczko. Rozwiązał delikatnie wstążkę i podniósł wieczko. Złapał w palce mały liścik.

Mimo, że mnie w nim widziałeś -  
jest nowy, specjalnie nim przyjechałem.

Wziął w dłonie kluczyki od samochodu. Uśmiechną się lekko pod nosem. Teraz rozumiał dlaczego Hisashi skorzystał z pociągu, aby dostać się do domu.
To było miłe, dostaç taki prezent.

- Ej, ner-

- Dostałem samochód.

Spojrzał na stojącego w drzwiach blądyna i uśmiechną się przez łzy.

- Za ojca...

Po jego policzku spłynęła pierwsza łza. Podszedł do Katsuki'ego i oparł swoje czoło o jego kaltkę piersiową. Pociągną nosem.

- Możemy nie rozmawiać dzisiaj o tym, co stało się wczoraj? Nie mam siły...

Bakugou warkną, czując jak piegowaty owija go sobie wokół palca.

- Szykuj się na jutrzejszą rozmowę, nerdzie.

Midoriya przytulił blondyna i znowu pociągną nosem.

Change [bakudeku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz