8.

583 33 10
                                    

Rozdział 8.
"Kontynent"

- Czy ja wiem... - Zaczęłam się zastanawiać. - Zawsze grałam sama, jestem typem samotnika. - Uśmiechnęłam się lekko. - Wszystko brzmi wspaniale, ale ja nawet nie znam tego Wolfharda.

- Tym nie musisz się martwić! - Usłyszałam jej piękny, głęboki głos. Ile ja bym dala, aby mieć taką barwę. - Finn jest w porządku, możesz zobaczyć to na moim przykładzie.

Jej uśmiech przypominał bardziej grymas, który posądzam, że spowodowany był moją nieufnością. Zależało jej na spłaceniu starego długu, ale by to zrobić - musiała mieć moje wsparcie.

- Nie wiem, czy odnajdę się w zespole. - Zaśmiałam się nerwowo. - Kocham muzykę i szczerze mówiąc, pomogła mi więcej, niż mój przygłupi brat.

Dziewczyna roześmiała się promiennie, a ja lekko uśmiechnęłam.

- Zawsze grałam sama. Z resztą, od zawsze byłam sama, nie tylko w kwestii muzyki. - Mój uśmiech przerodził się w grymas, więc spuściłm wzrok i zaczęłam barwić się palcami, kręcąc młynka. - Każdy, kto chciał do mnie w jakiś sposób dotrzeć - po jakimś czasie poddawał się zrezygnowany.

Ayla obserwowała mnie uważnie, wsłuchując się w każde moje słowo.

Rzadko się uzewnętrzniam, ale tym razem było inaczej.

Ja też potrzebowałam jej pomocy.

- Czułam wsparcie Harry'ego, tak samo, jak czułam dumę babci Rosalind. Czułam, że mnie kochają, a także, że chcą dla mnie jak najlepiej. - Głos mi zadrżał. - Ale jednocześnie czułam też jakieś dziwne uczucie pustki. Jakbym była głodna, ale żadne jedzenie nie było w stanie zapełnić mojego żołądka. Czułam samotność, mimo iż wcale nie byłam samotna. Obłęd, prawda?

- Wtedy właśnie zaczęłaś grać?

- Poniekąd, tak. - Zaśmiałam się lekko, przypominając sobie swoje pierwsze chwile z gitarą. - Wtedy poczułam, że oprócz brata i babci potrzebuję jeszcze przyjaciela. Zaczęłam grać i pustka powoli znikała. Kawałek po kawałku, wypełniła się pasją i szczęściem. Wtedy jednak, pustkę zastąpiło przyzwyczajenie. Przyzwyczajenie do samotności. Zdałam sobie sprawę, że samotna też mogę być szczęśliwa, spełniona. Przyzwyczaiłam się. - Wzruszyłam ramionami. - I do tej pory nie mogę się odzwyczaić.

Ayla westchnęła.

- Kiedy byłam młodsza, znalazłam na strychu starą gitarę ojca. - Powiedziała, a ja podniosłam wzrok. - Zaczęłam grać i doskonalić swoje umiejętności, a z biegiem czasu na mojej drodze pojawili się Finn, Jack i Malcolm, którzy okazali się być najlepszym, co mnie w życiu spotkało. - Mówiła pewnie, jakby od zawsze wiedziała, co jest dla niej najlepsze. Wiedziała kim jest i kim chce być. Wiedziała, gdzie jest i gdzie powinna być. Wiedziała o sobie wszystko. Co dziwne, chyba chciała dla mnie tego samego. - Okazali się być moją najlepszą szansą na spełnienie i to właśnie im zawdzięczam wszystko, czego się do tej pory dorobiłam.

Milczałam.

Była uparta. Postanowiła sobie doprowadzić mnie do Finna i jego zespołu. Postawiła sobie za cel, by uszczęśliwić przyjaciela, a zarazem zupełnie obcą, znajomą jej tylko z mediów buntowniczkę. To naprawdę mi imponowało. Ta jej potrzeba dobroci.

- Pozwól sobie pomóc, Hailey. Doskonale wiesz, że masz szansę, a jeżeli zaczniesz współpracę z Wolfhardem, to jest to niemal pewne, że usłyszy o was cała Kanada, a może i nawet calutki kontynent!

- Mam z nim współpracować? Myślałam że w zespołach chodzi o zabawę muzyką i przyjaźń między członkami.

- Bez tego zespół nie ruszy. - Uśmiechnęła się miło, próbując mnie przekonać. - Zaręczam, że polubisz się z Finnem, tak z resztą jak z Danem i Tedem.

- Danem i Tedem? - Zapytałam lekko przerażona wizją kolejnych członków zespołu. - O czym jeszcze nie wiem?

- Bliźniacy Dan i Ted Bright. - Wyciągnęła z tylnej kieszeni jeansów telefon, by pokazać mi ich zdjęcia. - Należą do zespołu i również oczekują cię z niecierpliwością.

- Oczekują. - Szepnęłam, chcąc utwierdzić się w przekonaniu, że ktoś faktycznie może na mnie czekać. - Z niecierpliwością.

- Czekają na ciebie już od dobrych kilku dni, może nawet tygodni. - Parsknęła. - Już dawno przestałam liczyć.

- Czemu aż tak bardzo im zależy?

Kiedy udało jej się znaleźć zdjęcie braci, podała mi telefon i odpowiedziała na moje pytanie.

- Za niedługo wszyscy się o tobie dowiedzą, Hailey. Masz talent. Niebywały. Nie umiesz go jednak wykorzystać, przez swój strach. - Przyglądała mi się, kiedy oglądałam zdjęcie bliźniaków. - Daję gazetom maksymalnie dzień, by napisały potrzebne artykuły, a telewizji kilka godzin na nakręcenie odpowiednich materiałów na twój temat. Po upływie tego czasu, usłyszą o tobie wszyscy. Niektórzy znienawidzą i będą mówić, że rozpowiadsz kłamstwa na temat produkcji. Inni zaś - powtarzać będą, że nasz rację i zaprzeczać wszystkim hejterom. Nie sposób powiedzieć, których będzie więcej, Hailey. Jedno jest jednak pewne: ludzie będą gadać, a media cię wykorzystywać. - Napotkałam jej przenikliwy wzrok, kiedy podniosłam głowę znad ekranu. - Dasz zespołowi popularność, a dzięki Finnowi zdobędziecie wielu wiernych fanów. Dan i Ted nie będą aż tak rozpoznawalni jak wy, ale prawda jest taka, że bez nich zespół nie ruszy. Bez nikogo z was nie ruszy.

- Dlatego muszę dołączyć. Żeby mogli zacząć grać.

- Żebyście mogli grać, Hailey. Dokładnie. - Odebrała ode mnie telefon. - Zapewnisz popularność, a twój udział wzbudzi kontrowersje. Działaj, póki sprawa jest jeszcze świeża, a zapewniam, że traficie na nagłówki wszystkich gazet.

Zastanawiałam się jeszcze przez krótką chwilę.

Zespół zagwarantuje mi zemstę. Udowodnię produkcji konkursu, że mogę poradzić bez ich pomocy.

"Doskonale wiesz, że masz szansę, a jeżeli zaczniesz współpracę z Wolfhardem, to jest to niemal pewne, że usłyszy o was cała Kanada, a może i nawet calutki kontynent!"

"Kontynent."

Finn Wolfhard wraz z bliźniakami Bright mogą zapewnić mi zemstę na rodzicach, którzy bez wątpienia usłyszą o wybrykach swojej córeczki, gdziekolwiek teraz są.

- Przemyśl to, Hailey. Nie rezygnuj z takiej szansy.

- Już przemyślałam.

- Proszę, naprawdę.

- Wchodzę w to, Ayla. - Uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie minę matki, kiedy chwyci w macki kolorowe pisemko plotkarskie i zobaczy na okładce moje nazwisko. - Zawieź mnie do domu, przebiorę się i jedziemy do tego Wolfharda.

Dziękuję za dotrwanie do końca!

Za jakiekolwiek błędy przepraszam i proszę o poprawienie mnie w komentarzach.

Dziękuję, że jesteście, zozolki :)

Miłujcie się, Maja.

Say It Aint So |Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz