Chwila

1.6K 96 17
                                    

Ciemny warkocz dziewczyny z każdym podmuchem wiatru stawał się coraz bardziej potargany. Niesforne kosmyki opadały na zielone oczy siedemnastolatki przyklejając się do wilgotnej od potu skóry. Czarny pies biegł u jej boku radośnie machając ogonem. Przechodnie odwracali się z pełnymi rozbawienia uśmiechami obserwując tą dobrze znaną im dwójkę. Dziewczyna i pies codziennie pokonywali tą samą trasę w drodze nad jezioro. Lato tego roku było bardzo gorące, żar dosłownie lał się z nieba. Wystarczyło kilka minut w bezruchu, by odczuć nieprzyjemne skutki wystawiania skóry na Słońce. 

Kundelek zaszczekał widząc Romka, który nagle wyjechał z wąskiej uliczki. Zrównał tempo z dziewczyną i uśmiechnął się radośnie.

- Reszta czeka nad wodą! - wykrzyknęła dziewczyna w jego stronę starając się przekrzyczeć warczenie motocykla przejeżdżającego tuż obok. Chłopak odrzucił do tyłu swoje przydługie blond włosy i uśmiechnął się łobuzersko ukazując rząd lekko krzywych zębów. 

- W takim razie się pospiesz! - odkrzyknął i przyspieszył. Tylny błotnik jego sfatygowanego roweru mignął przed oczami brunetki. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i pochyliła się do przodu przyspieszając. 

Po około dwudziestu minutach jazdy w upale rześkie powietrze nad jeziorem było dla dziewczyny niczym ambrozja. Zeskoczyła z roweru i pozwoliła opaść mu na przydługą trawę. Kawałek dalej usłyszała donośny śmiech Piotrka. Zagwizdała na psa i ruszyła biegiem w stronę, z której dobiegał dźwięk. Na soczyście zielonej trawie rozłożone leżały kolorowe ręczniki i koce, na których siedziały cztery osoby. Dwie dziewczyny i dwóch chłopaków, wszyscy w strojach kąpielowych z ustami rozciągniętymi w szczerych uśmiechach. Kundelek zaszczekał radośnie i biegiem ruszył w stronę wypoczywających. Jedna z dziewczyn pisnęła radośnie i wyciągnęła ręce w stronę radośnie merdającego ogonem psiaka. 

- Wandzia, nareszcie jesteście! - wykrzyknął jeden z chłopaków. Był opalony, a jego brązowe włosy błyszczały w świetle Słońca. Dziewczyna uśmiechnęła się radośnie i zaczęła rozpinać żółtą sukienkę, którą miała na sobie. 

- Jesteśmy i natychmiast wchodzimy do wody - powiedziała wesoło czując na sobie spojrzenie idącego za nią Romka. Odpięła ostatni guzik i zrzuciła z siebie sukienkę zostając tylko w granatowym stroju kąpielowym. 

Dziewczyny natychmiast zerwały się z koców i dołączyły do niej. Razem ruszyły w stronę spokojnej tafli jeziora. Ciężki, nabrzeżny piasek przyklejał się do stóp dziewczyny, a przydługie futro na brzuchu psa już po chwili pokryte było piaszczystym meszkiem. Przyjaciółki biegiem ruszyły w stronę jeziora, Wanda została w tyle. Powoli szła w jego stronę rozkoszując się ciepłem słońca i lekkim chłodem wiatru. Z tyłu słyszała zbliżające się głosy chłopców, a na ziemi dostrzegła cień Romka. Ich ramiona zetknęły się gdy zrównał z nią krok. Serce Wandy zabiło nerwowo gdy zdała sobie sprawę z tego jak blisko siebie się znajdowali. Przygryzła wnętrze policzka starając się powstrzymać rozmarzony uśmiech cisnący się jej na usta. Czuła, że chłopak zerka w jej stronę, ona szła jednak wpatrzona w coraz bliższą taflę wody, z całej siły próbując się nie złamać. Kątem oka widziała, że się uśmiecha. Miał bardzo czarujący uśmiech. Dołki w policzkach w połączeniu z piegami i kształtnymi ustami sprawiały, że każdy jego uśmiech był w stanie rozweselić osobę, której był posłany. Romek był zawsze uśmiechnięty - uśmiechał się na ulicy do całkiem obcych ludzi, do dzieci, nawet do ptaków. Wydawało się, że zdaje sobie sprawę z tego jak jego uśmiech wpływa na innych i dosłownie rozdaje im swoją radość. 

Gdy chłodna woda dotknęła stóp Wandy dziewczynę przeszedł dreszcz. Zatrzymała się, a woda zaczęła delikatnie obmywać jej kostki. Romek również stanął i spojrzał na nią z błyskiem w oku. 

- Mieliśmy do razu wejść do wody.

 Wanda nie wytrzymała i oderwała wzrok od jeziora. Spojrzała na niego i prawie zamarła. Kropelki potu pobłyskiwały na opalonej skórze jego klatki piersiowej. Jego zielonkawe tęczkówki w słońcu nabierały jeszcze bardziej intensywnego koloru, a jasne włosy delikatnie opadały mu oczy. Serce dziewczyny zabiło szybciej.

- Jest strasznie chłodna, a ja jestem rozgrzana. Poczekam chwilę przy brzegu, możesz iść - wymamrotała z całych sił starając się nie przejęzyczyć. Im dłużej na niego patrzyła tym bardziej nerwowa się stawała. Każdy ruch, każde słowo musiało być przemyślane. Przyjaźnili się z Romkiem już od wielu lat ale odkąd zaczęła dojrzewać zdała sobie sprawę z tego, że jest naprawdę przystojny. Zaczęła zwracać uwagę na rzeczy, których do tej pory w ogóle nie dostrzegała. Nie umiała na przykład uwierzyć, że przez tyle lat nie zwróciła uwagi na to jak piękne są jego oczy. Miały odcień najczystszej zieleni, która spokojnie mogła konkurować ze świeżą zielenią trawy. Jego piegi zaczęły przyciągać jej wzrok coraz intensywniej, a zarys mięśni pod cienkim materiałem jego lnianej koszuli sprawiał, że Wanda musiała walczyć ze sobą by odwrócić wzrok. Jego żarty śmieszyły ją bardziej niż kiedykolwiek, a każde słowo które wypowiadał wydawało się niesamowicie mądre. 

- Nie, poczekam z tobą - odpowiedział i odwrócił głowę spoglądając na horyzont. - Nie spieszy mi się. 

Wanda z trudem powstrzymała ogromny uśmiech cisnący się na usta. Kiedyś pewnie stwierdziłaby, że to zwykły, przyjacielski gest, doceniłaby go i nie zastanawiała się więcej co mógł oznaczać. Teraz jednak bardzo chciała wierzyć w to, że było to coś więcej - znak, że jest nią zainteresowany, woli spędzać czas tylko z nią, że jest dla niego ważniejsza niż reszta przyjaciół. 

Zrobiła kilka kroków na przód i poczuła jak chłodna woda dosięga jej kolana. Romek poszedł w jej ślady i po kilku sekundach znów stali obok siebie. Słońce grzało niemiłosiernie, a na czoło dziewczyny wstąpiły kropelki potu. Basia pływająca z resztą kawałek dalej uśmiechnęła się szeroko i pomachała w stronę Wandy zapraszająco. 

- Zaraz przyjdziemy! - odkrzyknęła brunetka. Przyjaciółka uśmiechnęła się jeszcze szerzej i popłynęła w ślad za chłopakami i Anią. Romek wciąż stał obok wpatrzony w punkt gdzie niebo rozpływało się w wodzie jeziora. Kształtny nos z małym garbem na środku i lekko uchylone usta. Wanda nie chciała by ten moment kiedykolwiek się kończył. Uwielbiała spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi, lecz takie chwile jak ta gdy była tylko ona i Romek wręcz ociekały magią. Jej serce biło szybciej, myśli pędziły, a słowa plątały się, lecz mimo to uwielbiała ten stan. Zapatrzona w jego profil kompletnie utonęła w myślach. Z błogiego stanu wyrwał ją głos chłopaka.

- Jest strasznie gorąco, idę do reszty.

Mówiąc to ruszył do przodu i już po chwili cały zanurzył się w wodzie. Obrócił się jeszcze na chwilę w stronę stojącej przy brzegu Wandy. Posłał jej jeden ze swoich pięknych uśmiechów i machnął ręką w zapraszającym geście. Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie i kiwnęła głową na znak, że zaraz przyjdzie. Chłopak zaczął odpływać, a Wanda patrzyła w ślad za nim. Chwila to wszystko na co mogła liczyć. 



Die SucheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz