- Nie uciekam. Ćwiczę i patroluje bagna. To nie jest ucieczka. - powiedział stanowczo Jake
- Oh, patrole same w sobie nie są - odezwał się ojcowskim głosem Asteks - ale to co cię pcha do ich przeprowadzania już jest.
- Jak możesz tak myśleć?! Robię to by szturmowcy nie zaatakowali z zaskoczenia, byśmy mogli wygrać, żeby choć jeden Ostarianin wyszedł z tego żywy! Nazywasz to ucieczką?
- Cele, o których przed chwilą mówiłeś są rzeczywiście bardzo szlachetne..., - zaczął Asteks, uważnie śledząc mimikę Jake'a. Ten myślał już, że drażliwy temat zostanie ucięty, jednak Asteks nie miał zamiaru odpuszczać - ale nie jest to jedyny powód i obydwoje dobrze o tym wiemy.
- Ciekawe - powiedział sarkastycznie młodszy z mężczyzn - Zwłaszcza, że nie mam pojęcia o czym mówisz.
- Oj masz pojęcie... - odparł Asteks z cichym westnieniem pełnym żalu - Czy po tym jak pomogłem ci na nowo odkryć twoją tożsamość nadal mi nie ufasz?
- Ufam..., ale to nie jest takie proste.
- Niewiele w Galaktyce jest rzeczy prostych - wybrzmiał głos Asteksa, który nabrał nowego wymiaru, przekazując w sobie głęboką mądrość i bolesne doświadczenia - Rozumiem jednak, że nie łatwo ci o tym mówić osobie, którą poznałeś pośrodku bagien. Możemy dobić targu: jeśli powiesz dlaczego uciekasz, ja opowiem ci nieco o trudach mojego życia...
Jake już chciał wyrazić sprzeciw, gdy nagle dotarł do niego sens wypowiedzi Asteksa. To znaczyło, że on też ma na swoim koncie trudne przeżycia, choć Jake wątpił by były tak trudne jak czystka Jedi. Jednak cokolwiek Asteksa spotkało, to mimo to on nadal tryska młodzieńczym entuzjazmem, niczym nastolatek, który nie wie jeszcze jak podły potrafi być wszechświat. Jake'a, bardziej niż trudne życie Asteksa, ciekawił sposób w jaki starzec zdołał zachować w sobie dziecięcą radość przez tyle lat. Może po poznaniu jego historii Jake dowie się czym jest ten sekret?
- Zgoda - ciekawość zwyciężyła w końcu z nieufną postawą rycerza, pokusa była zbyt wielka - powiem wszytko, co będziesz chciał wiedzieć.
- Wybornie! - klasnął w dłonie Astekst - powiedz mi zatem dlaczego przeprowadzasz patrole, tylko szczerze.
- Ja ... - Jake zwachał się. Nigdy nikomu się z tego nie zwierzał, może najwyższa pora? Zaufaj mu - podpowiedział cieniutki głosik w mózgu rycerza. - Ja uciekam.
- Dobrze, miło, że już to ustaliliśmy. Teraz ustalamy przed czym uciekasz?
- Ja ... - znowu zaciął się Jake, pamiętając jednak o obietnicy powiedział zrezygnowanym głosem - przed przeszłością.
- Chcesz uciec, żeby zapomnieć o wszystkim co było kiedyś? - bardziej stwierdził, niż zapytał starszy z mężczyzn i nie czekając na odpowiedź mówił dalej - Nie jeden próbował tej drogi... i niejednego ta droga zgubiła...
- Jak to? - zapytał z nutą przerażenia Jake - Co masz na myśli?
- Ucieczka zajmuje im całe dnie. Im bardziej chcą zapomnieć, tym bardziej o tym myślą. Na swoje marne próby zużywają całą energię, a efekty są odwrotne do zamierzonych. Taka ucieczka nie pomaga. Ona niszczy człowieka... -urwał Asteks, a jego żywe zwykle oczy zamgliły się - Coś o tym wiem...
- Rzeczywiście, nie pomaga ona w odcięciu się od przeszłości, ale skąd wniosek, że niszczy człowieka?
- Nie jesteś głupim Jedi, myślę, że się domyślasz. - powiedział Asteks, a kiedy odpowiedziało mu tylko pomrukiwanie bagien, podjął dalej - Spójrz na samego siebie. Nie powiesz mi chyba, że nie widzisz w sobie żadnej zmiany. Obserwuje cię od bardzo dawna i tak źle, jak teraz jeszcze nie wyglądałeś.
CZYTASZ
STAR WARS : Kres Zakonu
FanfictionJake Mighost jest jednym z nielicznych Jedi, któremu udało się przeżyć czystkę. Po latach życia w ukryciu przybywa na peryferyjną planetę Atzerri, której powierzchnia w większości składa się z bagna. Ma to być miejsce, w którym, po załatwieniu pewne...