Galaktyka nie była już taka sama. Spowił ją mrok, a na dawną Republikę spadło jarzmo Imperium. Jarzmo to odczuli wszyscy. Rozrastało się bezprawie, rosła liczba łowców nagród i coraz więcej planet popadało w biedę.
Działo się tak za sprawą Imperium. Zjawiali się na planecie, wyduszali z niej ile mogli i lecieli dalej zostawiając po sobie gruzy. W wielu miejscach zakładano placówki, w których stacjonowali szturmowcy. Była to marna armia w porównaniu z oddziałami klonów, jednak sprawiała, że wszyscy odczuwali żelazną pięść Imperium Galaktycznego.
Nie było już strażników pokoju, którzy walczyliby o sprawiedliwość. Większość zginęła, a reszta zginie niebawem. Dla wielu oznaczało to koniec nadziei, nadziei na lepsze życie...
Temu wszystkiemu przyglądała się wysoka postać w czarnej zbroi. Widziała wszystko - ból, strach i promyk nadziei gasnący w licznych sercach. Kim była ta postać? Tego nikt nie mógł być pewien. Czarna zbroja i liczne protezy upodabniały ją do droida, jednak zachowanie, a zwłaszcza wrażliwość na moc kazały twierdzić, że jest - lub był - to człowiek. Nazywano go Vaderem.
Imię to budziło strach w mieszkańcach galaktyki, którzy znali bezwzględność i potęgę Sitha. Wszyscy się go bali i starali unikać, jednak prawie nikt nie wiedział, że było coś przed Darthem. Wielu słyszało o Anakinie Skywalkerze, o świetnym jedi, niesamowitym pilocie, o Wybrańcu Mocy. Nikt jednak nie przypuszczał, że Vader i Skywalker to ta sama osoba.
Był to najtajniejszy sekret Imperatora. Palpatine dbał, aby nikt nie poznał przeszłości jego ucznia, pilnował również, żeby on sam jak najszybciej o niej zapomniał. Darth Vader praktycznie zniszczył Anakina, jednak on nadal pozostawał ukryty, gdzieś w głębi duszy mrocznego lorda.
Właśnie w takich momentach jak ten, kiedy ludzie cierpieli budził się w nim stary duch. Przynosił ze sobą wspomnienia, dawnych przyjaciół i zasady według, których niegdyś postępował. Świadomość kim się stał bardzo go wówczas raniła. Dawny Anakin bez namysłu rzuciłby się w wir walki, dokładając wszelkich starań by obalić rządy Sithów.
-Ale nie jesteś nim. Jesteś Darth Vader i żyjesz dla Imperium! - Zabrzmiało w głowie lorda.
Głos ten pojawiał się za każdym razem, gdy Anakin ponownie wypełniał swoje ciało. Vader wiedział do kogo należy ów głos. To Palpatine dbał o to, żeby jasna strona ponownie nie zawładnęła impulsywną duszą upadłego jedi.
Obydwoje dobrze wiedzieli, że powrót Skywalkera byłby zgubny dla Imperium. Sidius znał jednak sposób, dzięki któremu bez trudu podporządkował sobie wybrańca.
Miłość do Padmé i pragnienie uchronienia jej od śmierci niegdyś zawiodły go na ściężkę mroku. Jedynie dzięki tej miłości Sheev wciąż trzymał Anakina na smyczy. Znał on metodę na wskrzeszenie zmarłych i uchronienia ludzi od śmierci, tą wiedzę obiecał przekazać Vaderowi, jeśli ten zdecyduje się dołączyć do ciemnej strony mocy.
-Pamiętaj o Padmé, beze mnie już nigdy jej nie zobaczysz! - Odezwał się szyderczo Palpatine.
Była to prawda, bez jego nauk Ani już nigdy nie zobaczy ukochanej, a żeby nauki otrzymać musi być posłuszny. Świadomość bezradności i życia wbrew swoim dawnym zasadą wywołała w jego sercu nieokiełznany gniew. Znajdujące się obok maszyny medyczne powybuchały, a Darth Vader ponownie stłamsił Skywalkera.
-Bardzo dobrze, wykorzystaj ten gniew. Daj mu się ponieść, niech tobą zawładnie! Tak...teraz jesteś już mój, he he he...
CZYTASZ
STAR WARS : Kres Zakonu
FanficJake Mighost jest jednym z nielicznych Jedi, któremu udało się przeżyć czystkę. Po latach życia w ukryciu przybywa na peryferyjną planetę Atzerri, której powierzchnia w większości składa się z bagna. Ma to być miejsce, w którym, po załatwieniu pewne...