Ledwo odbudowany świat Jake'a runął niczym domek z kart od Sabaka. Kiedy stał się tak naiwny i zdesperowany?
Tak bardzo potrzebował wsparcia i zrozumienia, potrzebował kogoś, kto powie mu co robić dalej. No i znalazł tego kogoś. Asteks zdawał się być idealny, niezachwiany w swojej pewności siebie, znający odpowiedź na każde pytanie. A jednocześnie ktoś wesoły i nie traktujący całego świata z góry. Był to ktoś, kogo Jake mógłby nazwać mistrzem. Szkoda tylko, że był...
Teraz stał bowiem przed nim zimny, oschły, wpatrzony z przerażeniem w najgorsze co spotkało Galaktykę - Dartha Vadera. Mimo, że mroczny lord nie znajdował się tu osobiście, a jedynie za sprawą hologramu, dało się wyczuć jego gniew i zniecierpliwienie. To wszytko było jednak niczym przy wszechobecnym mroku, jaki rozsiewał... rozsiewało to coś. Wysysał on nadzieję, radość i życie ze wszystkiego wokół. W tym mroku była jednak jakaś luka, drugie dno, którego Jake nie potrafił w pełni dostrzec. Lord Sithów dobrze się maskował.
Lecz nie równie dobrze co Asteks - przemknęło przez myśli Jake'a.
Jeśli to jego prawdziwe imię - nadeszła kolejna myśl a wraz z nią złość, która wypełniła ciało Jedi.Zaczął się szarpać korzystając z tego, że Asteks był skupiony na holograficznej postaci stojącej przed nim. Jake zasięgnął do Mocy i spróbował skierować ją na samego siebie, a gdy to nie przyniosło efektu, postanowił skierować jej potęgę przeciw Asteksowi. Jednak starszy użytkownik Mocy musiałbyć przygotowany na takie zagranie, gdyż próby Jake'a nie zrobiły na nim praktycznie żadnego wrażenia.
Krew w żyłach Jake'a zawrzała. Dlaczego był tak słaby? Dlaczego nie był w stanie wyrwać się z pod kontroli chuderlawego starca-zdrajcy? Starca, który mimo aury Vadera, pozostał spokojny, szybko opanowując początkowe przerażenie. Jake ponownie spróbował wyrwać się spod kontroli Asteksa, lecz znowu nie przyniosło to zamierzonego efektu. Tym razem jednak Asteks lekko zmarszczył brwi. Zauważył to Lord Vader, który błędnie odebrał to jako odpowiedź na swoje słowa:
- Czyżby z wiekiem twoja pamięć stała się aż tak krótkotrwała? - zagrzmiał Vader złowrogo.
- Nie... doskonale wiem o czym mówisz - odpowiedział Asteks lekko nieobecnym głosem.
Jake nie mógł w to uwierzyć, Asteks nie pokłonił się, ani nie zwrócił się do Vadera tytułem Lorda. To znaczy, że musieli mieć bliskie relacje. Jak on, Jake, mógł tyle przegapić?
- Skąd zatem bierze się twoje zdziwienie? - Vader zatrzymał pędzący pociąg myśli Jake'a.
- Nie spodziewałem się twojej wizyty na naszej skromnej planetce. Sądziłem, że jak zwykle spotkamy się w Dniu Imperium, by nie wzbudzać podejrzeń. A do niego zostało jeszcze sporo czasu.
Kim ty jesteś?! - zagrzmiały myśli młodego Jedi.
Nie kierował ich do nikogo konkretnego, bardzo się więc zdziwił, gdy w jego głowie odezwał się cichy, zmęczony głos Asteksa:
Później.
W jaki sposób ten zdrajca poznał jego myśli? Zdziwienie i przerażenie, jakie przyniosła ze sobą krótka odpowiedź Asteksa przyćmiły na chwilę gniew Jake'a. Nim mężczyzna zdołał odzyskać rozum Vader ponownie przemówił:
- To prawda, lecz twoja misja ma niezwykłą wagę. Jej powodzenie godne jest naruszenia środków bezpieczeństwa.
- Skoro tak twierdzisz... - odparł Asteks kiwając się lekko na piętach, po chwili dodał - A jak radzisz sobie z Rebeliantami?
- Niedługo nie będą stanowić problemu, są niczym robaki. Insekty, które należy zgnieść - powiedział Vader z nie ukrywaną pogardą.
- Naturalnie.

CZYTASZ
STAR WARS : Kres Zakonu
FanfictionJake Mighost jest jednym z nielicznych Jedi, któremu udało się przeżyć czystkę. Po latach życia w ukryciu przybywa na peryferyjną planetę Atzerri, której powierzchnia w większości składa się z bagna. Ma to być miejsce, w którym, po załatwieniu pewne...