8.

786 65 29
                                    

Florence miała nadzieję, że następne dni miną spokojnie jednak jak zwykle się przeliczyła. Zresztą, od kiedy w Hogwarcie było spokojnie i bezproblemowo, prawda?

Jednak pomimo to i tak zdziwiło się słysząc krzyki dobiegające z nad błoni a widząc, że wokół nich zgromadziła się spora grupka gapiów, nie mogła się powstrzymać i również tam poszła. Może działo się akurat coś zabawnego co poprawi jej humor?

Oczywiście ktoś tam u góry jej nie lubił ostatnio, bo kiedy tylko przepchała się przez uczniów zobaczył jak Syriusz kłócił się o coś z nieco znudzonym Snapem. Severus nie był znudzony jednak, po fakcie był przerażony i Blackiem i tym zbiegowiskiem jednak postanowił grać.

Florence widziała swoich przyjaciół jednak byli po drugiej stronie. Nie miała pojęcia o co tu chodzi jednak.. 

- Augustusie, co się tu dzieje? - spytała zaraz widząc obok siebie przyjaciela Ślizgona. Rookwood spojrzał na nią przelotnie.

- W ekspresowym skrócie, cukiereczku. Black jest wściekły, że z nim zerwałaś dla Snape, który swoją drogą o niczym nie ma pojęcia. Black się drze, że Snape zabrał się cię dla niego a Severus udaje debila, że nic nie musiał zabierać bo sama do niego poszłaś. Który idiota ma rację? - wyjaśnił i zaraz zapytał. Florence nie miała pojęcia co odpowiedzieć. 

- Obaj. - odparła w końcu a Rookwood aż zagwizdał słysząc to. Nigdy nie wierzył w to, że dziewczyna jest przykładem cnót wszelakich ale nie sądził, że mogła grac na uczuciach ich obydwu. Jednak nie mógł dalej o tym rozmyślać bo znowu usłyszeli krzyki.

- Jesteś śmieszy Snape! Kto chciałby coś takiego jak ty? Na pewno podałeś jej jakiś eliksir miłosny! Przyznaj się! Przecież wszyscy wiemy, że zrobienie go dla ciebie to nic wielkiego. Zrobiłeś to, prawda?! - krzyczał Syriusz wymachują różdżką przed oczami Snapea który nadal stał spokojnie jednak również miał w ręku różdżkę, tak na wszelki wypadek. Jednak kiedy tylko usłyszał, że kolejna osoba podejrzewała go o podanie czegoś dla Flo, zrobił się czerwony na twarzy ze wściekłości.

- Nigdy.Nie.Podałbym.Nikomu.Eliksiru.Miłosnego!- wycedził wściekły Snape. Czuł się bezradny bo dobrze wiedział, że i tak nikt mu w to nie uwierzy. Może gdyby Honey wyglądała jak brzydki topielec, zupełnie jak on, to by mu uwierzyli. Jednak tak był na przegranej pozycji.

- Uważaj bo ci uwierzę, że Flo zostawiła mnie dla ciebie. Jeżeli nie podałeś jej eliksiru to na pewno zrobiłeś coś innego, równie okropnego. Dobrze wiemy, że trzymasz ze śmierciożercami więc rzucenie Imperiusa nie było by niczym wielkim dla ciebie, prawda? - zaczął Black będąc dumnym, że w końcu udało mu się zranić Snapea, przebić się przed jego osłonę. Jednak ten zamiast wybuchnąć, przymknął na chwilę oczy i zaraz odpowiedział już spokojnie.

- Nie interesuje mnie co myślisz o mnie, o tym co  robię i z kim. Jednak pomyśl o tym jak beznadziejnym człowiekiem musisz być, skoro ktoś taki jak Florence wolał mnie niż ciebie. Wielkiego dziedzica fortuny Blacków. To musi cię najbardziej boleć. Nie fakt, że cię zostawiła, nie to, że odeszła do kogoś innego. To byłbyś w stanie przeżyć. Ciebie boli fakt, że tym kimś jestem ja. Żal mi ciebie Black. - powiedział Snape i widząc szok oraz niedowierzanie na twarzy Syriusza, odwrócił się od niego aby odejść gdzie jeszcze miał resztki swojej godności którą tak usilnie Black próbował mu odebrać. Jednak nie przemyślał jednego. Syriusza nie obchodził fakt, że nie powinno się strzelać komuś w plecy.

- Snape! Uważaj! - krzyknął Rookwood który zobaczył co się dzieje jednak było za późno. Severus był dobry w walce, wręcz świetny, jednak kiedy rzucano mu klątwami w plecy to nawet on nie mógł nic na to poradzić. A tak właśnie się stało. Syriusz po chwili otępienia wpadł w szał, wycelował w Smarka różdżką i posłał w jego stronę klątwę tnącą. Snape mógł jedynie zobaczyć promień który leciał w jego stronę, żeby moment później poczuć ból w boku, w który oberwał klątwą.

Początek(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz